SZUKAMY CIĄGU DALSZEGO Zakochać się w życiu
Szybko wszedł na wyżyny show-biznesu. I szybko z nich zszedł. Łukasz Jakóbiak realizuje się dziś jako przewodnik duchowy
Jest twórcą słynnej kawalerki, internetowego talk-show „20 m2 Łukasza”, gdzie przez blisko 10 lat przeprowadzał wywiady ze znanymi ludźmi. Zarobił duże pieniądze. Gościły u niego gwiazdy estrady, filmu, a nawet prezydent RP. Jest jak dotąd jedyną osobą spoza telewizji, która była nominowana do Wiktora w kategorii „Odkrycie Telewizyjne Roku 2012”. Sława to jednak nie było to, czego szukał.
– Wie pan, tu zaraz za rogiem jest kawalerka, gdzie nagrywałem programy
Większość roku jestem w drodze, na różnych kontynentach. Prywatnie, nie zawodowo. Mam wrażenie, że cały czas mam wolne. Bo jeśli nawet pracuję, a jest to moja wielka pasja, to wcale nie czuję, że pracuję. Ta wakacyjna laba trwa około trzech lat. – Od chwili, kiedy skończyłem z show-biznesem. Po czasie mogę powiedzieć, że było to wspaniałe, ale jednak ograniczające.
W Polsce jest zazwyczaj cztery miesiące w roku. – Najczęściej w okresie wakacji. Świat stał się dla mnie mały. Świadomość, że każdego dnia mogę polecieć w najodleglejszy zakątek globu, ma niebywałą moc. Staram się tym zarażać innych.
Co robi, kiedy jest w Polsce? – Występuję na festiwalach jako przewodnik duchowy. Dodatkowo robię kurs online i swoje odosobnienia Święty Spokój Magia Dostatku. Są to 5 – 6-dniowe spotkania w ośrodkach dla 50 – 60 osób. Prowadzone przeze mnie codziennie medytacje pomagają ludziom rozpoznać, kim są. Ludzie wychodzą lżejsi, wolniejsi. Według indyjskiego mistrza duchowego Ramana Maharishiego, a w Polsce przewodniczki Patrycji Nityi Pruchnik, odpowiedź na pytanie „kim jesteś?” jest jedną z najbardziej uwalniających, jakie można usłyszeć. Dodaje, że zgadza się z tym. I przekonuje, że to rozpoznawanie, kim jesteśmy, ma wielką siłę i nieprawdopodobnie zmienia perspektywę, z jaką patrzymy na świat.
– Mamy olbrzymią moc. Ona w nas drzemie. Możemy ją odkryć. Zacząć żyć tak, jak chcemy, a nie tak, jak chcą inni. Odkrywając, kim jesteśmy, rozpoznamy, że wszyscy u podstaw jesteśmy tym samym. A jeżeli jesteśmy tym samym, to walcząc z kimś, walczymy przeciwko sobie. Kiedyś szczęścia szukałem w pieniądzu, w sławie, i za każdym razem uderzałem głową o ścianę. Nie dawało mi to prawdziwego szczęścia, a chwilową przyjemność.
W pewnym momencie zaczął szukać czegoś głębszego – spokoju, miłości, wolności. 21 marca 2020 r. doświadczył czegoś nieopisywalnego. – To było rozpoznanie siebie, tego, kim jestem. Wtedy zaczęły opadać kolejne warstwy iluzji. Opadało to, czego byłem niewolnikiem. Zacząłem doświadczać wolności od umysłu, wolności od presji. Zacząłem patrzeć na życie jak na cud, a nie jak na potrzebę przetrwania.
Występuje też na wielu prestiżowych uczelniach, nie tylko w Polsce. Był gościem specjalnym University of Oxford, a także setek konferencji, w tym wydarzenia „Życie bez ograniczeń”, gdzie mówił dla blisko 30 tys. osób. Dotychczas jego wystąpień na żywo wysłuchało kilkadziesiąt tysięcy osób, a na jego kanale „Łukasz Jakóbiak” na YouTubie – kilkanaście milionów. Teraz nie ma już wywiadów z gwiazdami – są filmy na temat szczęścia.
Urodził się w Kozienicach, dzieciństwo i młodość spędził w Radomiu. Nie miał pojęcia, na jaki kierunek studiów potem pójść. – Sądziłem, że widziałbym się w mediach, więc wybrałem dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim. Były to studia zaoczne. W tym czasie pracował w Londynie na zmywaku. – Przylatywałem do Polski na sesje i egzaminy. Dzisiaj zastanowiłbym się dwa razy, podejmując decyzję o studiach. Gdybym wykorzystał ten czas na praktykę, na tworzenie, na życie, a nie uczenie się o życiu, czuję, że lepiej bym na tym wyszedł.
Pierwszy raz zrobiło się o nim głośno, kiedy w 2010 r. przed wejściem do siedziby wytwórni EMI Music Poland wywiesił swoje CV o wymiarach 3 na 6 metrów. Nie mógł bowiem znaleźć pracy. – Z jednej strony chciałem poprzez tę formę dotrzeć do show-biznesu, a z drugiej chciałem pokazać, że na rynku, na którym mówiło się, że nie ma pracy, praca jest, tylko trzeba umieć się zaprezentować. Dostałem wówczas ogrom propozycji. Rozpocząłem współpracę z telewizją Polsat, zacząłem pracować przy festiwalach Top of the Top i Top Trendy.
Zajmował się sprawami organizacyjnymi. – Sprawiało mi to ogromną frajdę. I to był moment, kiedy rozpocząłem realizować program w mojej kawalerce. Skąd pomysł? Leżałem na materacu w mieszkaniu i myślałem, co mogę zrobić. Tak, żeby się realizować i pokazać, że nie potrzebujemy dużych środków, aby robić wielkie rzeczy. Jednak nie stać mnie było na studio, na kamerę, więc uznałem, że będę zapraszał gości do swojej kawalerki.
Wysłał czterdzieści maili z zaproszeniem do swojego programu „20 m2 Łukasza”. Odpowiedziały zaledwie trzy osoby. Ale i tak był zadowolony. Jako pierwsi w jego kawalerce gościli: Tomasz Jacyków, Natalia Lesz oraz Ilona Felicjańska. I od tego się zaczęło, a za chwilę sytuacja się odwróciła. – Stało się to m.in. po tym, jak Kuba Wojewódzki nazwał mnie swoim następcą. W kawalerce zaczęły gościć największe gwiazdy. Nie tylko show-biznesu, ale i polityki. Byli też przedsiębiorcy, psychologowie, terapeuci, przewodnicy duchowi, ale chyba najbardziej fascynowały mnie osoby, które w mediach się nie pojawiały. Przepiękne, nadzwyczajne historie ludzkich dramatów, sukcesów, odkryć.
Jeden odcinek nagrał w domu opieki, gdzie chodził z przyjaciółmi, aby spędzać z osobami starszymi trochę czasu. – Zaprzyjaźniłem się z panią Krystyną, a rozmowę z nią nazwaliśmy „Tak minęło życie”. Wspaniała była też rozmowa z Piotrem Mudynem, który był w grupie przestępczej. Opowiada szczegółowo o tym, czym się zajmował, jak potem miał załamanie i zaczął szukać siebie. W ciągu dziewięciu lat przeprowadził wywiady z bardzo wieloma osobami, w tym z prezydentem Bronisławem Komorowskim. Powstało 365 odcinków programu, który w tzw. międzyczasie zmieniał nieco nazwę. Z takimi gośćmi jak Woody Allen czy Justin Timberlake rozmawiał nie u siebie, w kawalerce, lecz leciał do nich za granicę. Za ten program otrzymał nominację do telewizyjnego Wiktora.
Niedługo potem zniknął. Stało się to w 2018 r., po wizualizacji wywiadu z Ellen DeGeneres, amerykańską scenarzystką i aktorką, gospodynią własnego talk-show, który nadawany był w USA i w Kanadzie. W istocie była to mistyfikacja. I po tym fakcie spadła na niego fala krytyki. – Nadzwyczajny projekt. Przekroczenie wielu wyobrażeń, jak daleko można posunąć się w poszukiwaniu szczęścia, którego cały czas odczuwałem lekki niedosyt. I właśnie po tym zdarzeniu uświadomiłem sobie, że nic z zewnątrz nie jest w stanie wypełnić pustki wewnętrznej. Choć było to najtrudniejsze doświadczenie w moim życiu, było jednocześnie najbardziej uwalniające. Dziś oceniam to jako błogosławieństwo, które pomogło mi skierować się ku wnętrzu. Po tym zdarzeniu skupiłem się na sferze duchowej. Traktowałem gości jak wspaniałe książki, z których mogę pozyskać wiedzę.
Później, na moment, zrobiło się o nim głośno, kiedy przyznał publicznie, że jest gejem. – Dzień wcześniej w moim życiu doszło do przełomu. Podczas ceremonii medytacyjnej rozpoznałem siłę, która jest u podstaw nas wszystkich. Część z nas nazwie tę siłę Bogiem, Źródłem, Świadomością. Wcześniej byłem osobą niewierzącą, teraz wszystko się zmieniło. Tak często czuję miłość, bo dla mnie Bóg jest miłością. Zacząłem być szczęśliwy.
Nie zaprzecza, kiedy stwierdzam, że z gwiazdy stał się guru. – To pańskie słowa, ja tylko wskazuję ludziom na to, kim są, a co często pomijają. Nie zaprzecza też, że zwariował. – Tak, zwariowałem. Zakochałem się w życiu. Odnalazłem siebie. TOMASZ GAWIŃSKI
Fot. Monika Wasylewska