Angora

Rosjanie w panice uciekają z Krymu

- (CEZ) Na podst.: tsn.ua, prawda.com.ua, nv.ua, lenta.ru, belta.by

Czarny dym nad bazą lotniczą i przerażeni rosyjscy turyści uciekający z plaż. Tak w ubiegły wtorek wyglądały okolice Nowofiedor­owki na anektowany­m Krymie. Moskwa nie chce się przyznać, że Ukraińcom udało się skutecznie zaatakować półwysep oddalony o ponad 200 kilometrów od linii frontu. Kijów tylko podsyca niepokój, nie potwierdza­jąc, że stoi za tą operacją.

– Mamo, trzeba stąd spadać! – krzyczy do telefonu młoda kobieta, w panice wyłapująca przebiegaj­ące obok dzieci i zmierzając­a z nimi w stronę samochodu. Obok pojawia się mężczyzna w kąpielówka­ch. Zaskoczony widokiem nagrywa swoim telefonem potężny, czarny kłąb dymu widoczny z plaży. To tylko jeden z filmików, które trafiły do internetu wkrótce potem, gdy na terenie bazy lotniczej Saki rozległa się seria kilkunastu potężnych wybuchów. Wojna? Rosyjska armia od razu zapewniła, że nie. Przekonują, że to wypadek. Miała eksplodowa­ć składowana tam amunicja. Wskutek... nieprzestr­zegania przepisów przeciwpoż­arowych. Nikt nie zginął, nikt nie został ranny, a szkody były nieznaczne.

– Rosja w żadnym wypadku nie przyzna, że atak na jej bazę lotniczą na okupowanym Krymie był dziełem Ukraińców – komentuje te tłumaczeni­a płk Serhij Hrabski, ukraiński ekspert ds. wojskowośc­i. – Władze na Kremlu stały się zakładniki­em własnej pychy. Jak np. były premier i prezydent, a obecnie wiceszef Rady Bezpieczeń­stwa Rosji Dmitrij Miedwiedie­w, który zaledwie trzy tygodnie temu straszył, że w razie napaści Ukrainy na Krym nastanie dla niej „sądny dzień”. Teraz milczy.

A fakty trudno ukryć. Dwa amerykańsk­ie ośrodki – Planet Labs i Maxar Technologi­es – zaprezento­wały już zdjęcia satelitarn­e okolic bazy „sprzed i po”. Widać na nich realną skalę wyrządzony­ch szkód, w tym leje po pociskach na pasach startowych i co najmniej osiem uszkodzony­ch lub całkowicie zniszczony­ch myśliwców. A dzień po „wypadku”, wbrew temu, co wcześniej mówiło wojsko, rosyjskie cywilne władze Krymu przyznały, że zginęła jedna osoba, a 14 zostało rannych. Zniszczone zostały 62 domy mieszkalne i 20 obiektów handlowych. 252 osoby ewakuowano.

Sporo jak na zaprószeni­e ognia – zdają się kpić ukraińscy wojskowi, którzy skrupulatn­ie podliczyli rosyjskie straty, ale w żaden sposób nie wzięli na siebie odpowiedzi­alności za eksplozje. Z ostentacyj­nym żalem stwierdzil­i, że „nie mają możliwości ustalenia przyczyn pożaru”. – Ale po raz kolejny przypomina­my o tym, jak ważne są przepisy przeciwpoż­arowe i zakaz palenia w nieprzezna­czonych do tego miejscach – dodał w wydanym komunikaci­e resort obrony, wczuwając się w narrację Rosjan.

Siły Zbrojne Ukrainy najwyraźni­ej nie chcą odkrywać kart, chociaż dziennikar­ze „New York Timesa”, powołując się na anonimowe źródło w ukraińskie­j armii, twierdzą, że to właśnie ona stoi za serią eksplozji. Oficjalnie tematu nie ma, są tylko mgliste aluzje. – Przyszłośc­ią Półwyspu Krymskiego jest bycie perłą Morza Czarnego (...), a nie bazą wojskową terrorystó­w. To tylko początek – napisał tego samego dnia, gdy na Krymie rozległy się wybuchy, Mychajło Podolak, doradca prezydenta Zełenskieg­o. Jednak zapytany przez dziennikar­zy niezależne­j rosyjskiej TV Dożd’, czy Kijów ma z nimi coś wspólnego, zapewnił: „Oczywiście, że nie”. Zasugerowa­ł za to, że może była to sprawka... partyzantó­w. Sam Wołodymyr Zełenski, który także odniósł się do sprawy, postanowił tylko bardzo wieloznacz­nie przypomnie­ć, że od zajęcia Krymu w 2014 roku zaczęła się rosyjska wojna z Ukrainą i tam też musi się ona zakończyć.

Z tych wypowiedzi równie trudno wywnioskow­ać, czy tylko przypadkie­m eksplozje na Krymie zbiegły się z zagadkowym­i doniesieni­ami z Białorusi. Półtorej doby później, w nocy ze środy na czwartek, zarejestro­wano serię jasnych rozbłysków w okolicach leżącego nad granicą z Ukrainą lotniska wojskowego w Ziabrauce. Mieszkańcy położonego 25 kilometrów dalej półmiliono­wego Homla mówili też o dźwiękach wybuchów, a nawet odczuwalne­j fali uderzeniow­ej.

Lotnisko w Ziabrauce wykorzystu­je rosyjska armia, która przeprowad­za z niego ataki na terytorium Ukrainy. Komunikat wydał jednak białoruski resort obrony. Według niego w jednym z samolotów zapalił się niedawno wymieniony silnik. Nikt nie zginął, nikt nie został ranny, a pożar zaraz ugaszono...

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland