Wirus langya grasuje
We wschodnich Chinach pojawił się nowy tajemniczy wirus pochodzenia odzwierzęcego. Wywołuje objawy podobne do grypy, nazwany został langya (LayV).
Poinformował o tym międzynarodowy zespół naukowców na łamach renomowanego magazynu „New England Journal of Medicine”. Jeden z autorów artykułu profesor Wang Linfa uspokaja w wypowiedzi dla państwowego chińskiego dziennika „Global Times”, że choroby, które wywołał zagadkowy patogen, „nie były śmiertelne ani bardzo poważne”, w związku z tym „nie ma powodów do paniki”. Nie wszystkich jednak przekonał. „Czy nadciąga nowa zaraza?” – pytają redaktorzy tabloidów. W wielu krajach nie zapomniano, że gdy pojawił się COVID-19, komunikaty władz w Pekinie były niejasne i dalekie od prawdy, a wkrótce potem zaczęła się światowa tragedia. Informacje o dziwnym patogenie wywołały niepokój na zwaśnionym z Chinami Tajwanie. Tajwańskie Centrum Kontroli Chorób Zakaźnych prowadzi własne badania wirusa i monitoruje sytuację.
Wiadomo, że od grudnia 2018 do maja 2021 roku langya zainfekował 35 osób w prowincjach Shandong i Henan we wschodnich Chinach. Chorzy to przeważnie rolnicy, zaraziło się też kilku robotników fabrycznych. Wszyscy przeżyli. Objawy choroby to gorączka, kaszel, zmęczenie, bóle mięśni, utrata apetytu. U 35 proc. chorych wystąpiły zakłócenia pracy wątroby, u 8 proc. problemy z nerkami. Zdaniem ekspertów langya prawdopodobnie pochodzi od ryjówek. Przebadano 262 te małe ssaki. Nowy patogen wykryto w organizmach 71 spośród nich. LayV zaraża także kozy i psy. Pewne jest, że przełamał barierę międzygatunkową i może atakować człowieka. Nie wiadomo, czy ludzie zarażają się od siebie. Badacze mają za mało danych, przypuszczają jednak, że infekcje w populacji międzyludzkiej zdarzają się sporadycznie.
Langya należy do rodzaju henipawirusów, do rodziny paramyksowirusów. Światowa Organizacja Zdrowia sklasyfikowała tę rodzinę na czwartym poziomie bezpieczeństwa biologicznego. Oznacza to, że istnieje wysokie ryzyko przenoszenia ich drogą kropelkową i wywołania choroby zagrażającej życiu bez możliwości zminimalizowania jej nasilenia.
Wiele wskazuje na to, że langya nie spowoduje dziesiątkującej ludzkość „choroby X”. To koncepcja nieznanej jeszcze plagi, która może wywołać kolejną pandemię. Naukowcy jednak biją na alarm. Niszczenie środowiska naturalnego, wdzieranie się przez człowieka w najbardziej niedostępne gęstwiny lasów tropikalnych, a zwłaszcza globalne ocieplenie powodują, że zarazki infekujące zwierzęta coraz częściej przenoszą się na ludzi, a rzadkie choroby, występujące endemicznie w niektórych regionach, przedostają się na nowe obszary. Wirusolog Leo Poon z University of Hong Kong’s School of Public Health ostrzega, że langya jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. Eksperci nie mają wątpliwości, iż uderzenie „choroby X” jest kwestią niedługiego czasu. (JP)