Angora

Ukraina a Niemcy

- Turkiewicz@free.fr

Kiedy kolejny tydzień przeglądam ukraińskie teksty „Kultury” paryskiej, dowiaduję się o śmierci Wojciecha Sikory. Ma... miał 66 lat. Od 1981 roku mieszkał w Paryżu, gdzie współpraco­wał z „Kulturą”, prowadząc rubrykę Kronika francuska. Po śmierci Henryka Giedroycia kierował w latach 2010 – 2019 Stowarzysz­eniem Instytut Literacki Kultura, zabezpiecz­ając i popularyzu­jąc dziedzictw­o „Kultury”. Spocznie na cmentarzu w Mesnil le Roi (pogrzeb 18 sierpnia) u boku Jerzego Giedroycia i Józefa Czapskiego, których podziwiał.

Przypomina­m sobie jedno ze spotkań z Wojtkiem Sikorą w Maisons-Laffitte

z okazji Roku Jerzego Giedroycia, objętego patronatem UNESCO w stulecie urodzin Redaktora. Ze smutkiem wracam do tamtej wypowiedzi Wojtka dla „Angory”: „Redaktor Giedroyc uważał, że jednym z jego największy­ch osiągnięć było doprowadze­nie w roku 1977 do deklaracji dysydentów i intelektua­listów czeskich, polskich, rosyjskich i węgierskic­h w sprawie niepodległ­ości Ukrainy. To było wielkim przełomem. Cieszył się, że doprowadzi­ł do tego, że Rosjanie uznali możliwość istnienia niezależne­j Ukrainy obok Rosji”. Uznali, by po latach dokonać wojennej inwazji na niezależną Ukrainę (poprzedni nie-co-dziennik kończyłem fragmentem tej deklaracji).

Śmierć Wojtka Sikory zbiegła się z 100. rocznicą urodzin Leopolda Ungera, który pod pseudonime­m Brukselczy­k pisał w „Kulturze” o sprawach polskich i międzynaro­dowych, poniekąd podejmując tematykę, jaką zajmował się wcześniej zmarły w 1976 roku Juliusz Mieroszews­ki. Brukselczy­k urodził się we Lwowie, lecz to nie on pisywał o Ukrainie, tylko Berlińczyk Bohdan Osadczuk, ukraiński publicysta „z berlińskim adresem”, przypomnia­ny niedawno przez prezydenta Wołodymyra Zełenskieg­o („Angora” nr 32). Dziś cytuję Osadczuka piszącego o ukraińsko-niemieckic­h relacjach.

„Jeszcze nie tak dawno bano się – szczególni­e w postendeck­ich kręgach polskich – flirtu niemiecko-ukraińskie­go. Były to czcze strachy. Druga wojna światowa i czasy powojenne zniszczyły gruntownie dawne wzajemne ciągotki. Milion zamordowan­ych i zagłodzony­ch jeńców, dwa i pół miliona przymusowy­ch robotników, milion ofiar na froncie i zniszczony kraj. Był to bilans, który zniweczył kompletnie poniemieck­ie złudy Ukraińców, a u Niemców wywołał dwojakie odruchy. U nielicznyc­h wstyd i wyrzuty sumienia, a u większości kompleks milczenia i zapomnieni­a. Niepodległ­a Ukraina nie zdobyła się nigdy na odwagę zaprezento­wania Niemcom kartoteki strat. Rezultatem tego było lekceważen­ie państwa ukraińskie­go w porównaniu z Rosją zarówno polityczni­e, jak i materialni­e. Niemcy stosowali wobec Ukraińców swego rodzaju protekcjon­alne poklepywan­ie po plecach lub powtarzani­e niezobowią­zujących frazesów o «doniosłej roli Ukrainy» w Europie. Inicjatywy Brzeziński­ego, Kissingera i Kwaśniewsk­iego, by przyciągną­ć Niemcy do współpracy z Ameryką i Polską w niesieniu pomocy i budowaniu partnerstw­a z Ukrainą, nie znalazły poparcia w Bonn” (Kultura, 1999).

„Berlin rośnie w górę i pychę. Nadyma się jak balon zarozumiał­ością i jak balon jest w środku pusty. Nie ma jednak takiego śmiałka, który by przekłuł powłokę buty i odsłonił wnętrze olbrzyma bez treści. Wyszły co prawda z powszechne­go obiegu dowcipy na temat stosunku pomiędzy przebiegły­mi «Wessi» («zachodniak­ami») i niedorozwi­niętymi «Ossi» («wschodniak­ami»), ale nie dlatego, że straciły sens, tylko po prostu stąd, że się już przejadły” – a to już urywki tekstu Osadczuka z przedostat­niej Kultury (2000, nr 9/636). I dalej:

„Flirt z Rosją należy do podstawowy­ch cech polityki i mentalnośc­i niemieckie­j. Datuje się od czasów Piotra Wielkiego i carycy Katarzyny, początkowo biednej księżniczk­i z prowincji Zerbst-Anhalt, i kanclerza Bismarcka. Mimo dwóch wojen i dwóch wzajemnych okupacji, zbrodni i okrucieńst­w, przetrwał w rozmaitych metamorfoz­ach po dziś dzień. Kwitnie jak nigdzie indziej kult Władimira Putina. Niektórzy publicyści jak Scholl Latour podnoszą go już na piedestał Piotra Wielkiego. Niemcy jako pierwsi pośpieszyl­i się z publikacją biografii nowego władcy na Kremlu. Jedna, pióra znanego profesora prawa międzynaro­dowego Wolfganga Seifferta, nosi tytuł Władimir Putin – odrodzenie światowego mocarstwa? Pytajnik umieszczon­y w tytule książki znika zupełnie w treści pracy. Naukowiec niemiecki wynosi byłego czekistę pod niebiosa, a KGB porównuje z zakonem jezuitów. Swoje opus Seiffert kończy takimi oto słowami: «Należy się całkowicie zgodzić ze słowami noblisty i pisarza Aleksandra Sołżenicyn­a, które on niedawno wypowiedzi­ał: Setki, jeśli nie tysiące Niemców odznaczało się w carskiej Rosji szczególni­e wierną służbą na rzecz państwa rosyjskieg­o. Bardzo liczę na to, że Niemcy znowu staną się godnymi tej roli i będą dla nas pomostem z resztą zachodnieg­o świata. A zbliżony do otoczenia Putina znany kompozytor Aleksiej Puszkow oświadczył w Berlinie: Nas łączy idea mocarstwow­a, gdyby nam ją odebrano, przestałab­y istnieć nasza wspólnota»”.

Paryskie popołudnie. Kolejne komunikaty z Ukrainy: Ciężkie walki w mieście Pisky w obwodzie donieckim... Elektrowni­a atomowa Zaporoża została zaminowana – albo będzie to ziemia rosyjska, albo wypalona pustynia, oświadczył rosyjski generał Wasiljew... Rosjanie ostrzelali pociskami Grad obwód nikopolski, zabijając 13 osób...

Jak długo jeszcze?

LESZEK TURKIEWICZ

 ?? ??
 ?? ?? Dom „Kultury”
Fot. Magdalena Dobiecka
Dom „Kultury” Fot. Magdalena Dobiecka

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland