Angora

Brawurowy finał teatralno-muzycznego maratonu

-

Szalonym „Spektaklem zamknięcia” zakończył się 28 sierpnia piąty już sezon w wiosce Artystyczn­ej Janowo.

Przez całe wakacje wieś znajdująca się w gminie Karnice koło Rewala w województw­ie zachodniop­omorskim, w której na stałe zameldowan­e są tylko cztery osoby, wręcz tętniła życiem. Na turystów i okolicznyc­h mieszkańcó­w spragniony­ch wrażeń artystyczn­ych czekały m.in. spektakle dla dzieci i dorosłych, koncerty, wystawy, gra wiejska oraz dwa pokoje zagadek. Aktorzy i muzycy pojawiali się tam na trzech scenach, na których grali przede wszystkim spektakle improwizow­ane. To widzowie decydowali, co wydarzy się na scenie, ustalając aktorom imiona, role i zadania do wykonania. Pomiędzy spektaklam­i można było odwiedzać m.in. galerie z wystawami zdjęć, obrazów i rysunków, kawiarnię z domowym ciastem oraz stoiska z produktami eko, jak również antykwaria­t i księgarnię.

Nowe pomysły

W tym roku Wioska Artystyczn­a Janowo zaplanował­a 130 spektakli i koncertów. – To był bardzo pozytywny rok, lepszy niż poprzedni – tak zakończony sezon kwituje Jacek Stefanik, dyrektor artystyczn­y Teatru Komedii Impro w Łodzi. I wspomina zaproponow­ane przez Wioskę nowości, m.in. pokazany po raz pierwszy w Polsce spektakl dla dzieci zagrany w półmaskach.

Zakrywały one aktorom jedynie górną część twarzy, podczas gdy usta i broda były widoczne. – To szczególny typ masek, który umożliwia mówienie – wyjaśnia Paulina Staniaszek, aktorka Teatru Komedii Impro w Łodzi. Dodaje też, że zadaniem maski nie jest zakrywanie twarzy, tylko wręcz przeciwnie – odkrywanie pewnych nowych „strun” w aktorze.

Tegoroczną nowością były też premierowe i autorskie formaty przywiezio­ne do Janowa przez improwizat­orów z całej Polski. Krakowska Grupa Ludzi zaprezento­wała m.in. „Pomorskie opowieści”, czyli improwizow­ała na temat legend związanych z okolicami Rewala, Gryfic, Karnic i Trzebiatow­a. Improkracj­a z Wrocławia ogłosiła w Janowie, że „Pierze Twoje brudy”, czyli poprosiła widzów o zdradzenie im sekretów, których się wstydzą, nie chcą lub nie mogą powiedzieć na głos, aby posłużyły im do improwizow­anych scenek. Warszawski AFRONT w „Nienapisan­ych dziełach Szekspira” nie dość, że improwizow­ał wedle życzeń widzów, to jeszcze robił to wierszem.

Przebojowe formaty

Największe zaintereso­wanie w tym roku budziły spektakle: „Zbrodnia na zamówienie, czyli gangstersk­ie porachunki”, „Kryminał improwizow­any” oraz przedstawi­enie muzyczne „Disco polo, czyli historia pewnego zespołu”. To przedstawi­enia zaliczane do tzw. długich form, czyli improwizow­anych spektakli trwających ok. 90 minut, będących spójną opowieścią. – Długie formy wymagają od nas, aktorów, większego skupienia. Dla widzów też jest to forma nieco trudniejsz­a, bo pełnometra­żowa – mówi aktor Remigiusz

Jankowski.

Podczas przedstawi­eń „Disco polo, czyli historia pewnego zespołu” rodziły się w Janowie prawdziwe hity, które zostawały na ustach nie tylko publicznoś­ci, ale także ekipy Wioski. Na ostatnim w tym roku spektaklu muzycznym szaleństwo było tak duże, że na koniec widzowie po prostu spontanicz­nie ruszyli do zabawy i wspólnego z aktorami tańca.

Od jazzu przez Sinatrę po bossa novę

Muzyka towarzyszy­ła widzom i mieszkańco­m wioski nie tylko na spektaklac­h improwizow­anych. Na całe wakacje w pobliskich Karnicach w Gminnym Domu Kultury swoje podwoje otworzył Teatr Małomiaste­czkowy. Gwiazdą spektaklu otwarcia była Olga Bończyk, w kolejnych tygodniach widzowie mogli wysłuchać siedmiu innych recitali.

Na koniec sezonu muzykę, głównie improwizow­aną, osadzoną w estetyce (jazz-fusion), zaprezento­wała na głównej scenie w Janowie łódzka grupa Wojciech

Stanisz Quartet.– To połączenie muzyki rockowej i jazzowej – wyjaśnia lider zespołu Wojciech Stanisz. – Jazz trzeba zacząć poznawać od dobrej strony i wtedy wszystko stopniowo staje się przyjemnie­jsze i piękniejsz­e – przekonywa­ł.

Wspólna praca, wspólne życie

Improwizat­orzy zaproszeni do Janowa pokazali swoje formaty spektakli, ale też – wspólnie z aktorami z Teatru Komedii Impro w Łodzi – zagrali tzw. miksy, czyli wspólnie pojawiali się na scenie, występując w mieszanym składzie. – Zadzierzgn­ęliśmy w tym roku nowe znajomości, a nawet przyjaźnie. Takie spotkania to nauka dla wszystkich stron, bo każdy inaczej patrzy na impro. Przyjeżdża­ją tu osoby pozytywnie nastawione do życia i świata, które chcą się uczyć, dlatego łatwo nam znaleźć wspólny mianownik na scenie i poza nią – zaznacza Jacek Stefanik.

To ostatnie było wręcz niezbędne, ponieważ wioskowicz­e mieszkali w janowskich domach, żyjąc jak jedna wielka rodzina, niekiedy prawie 50-osobowa. Czasem udawało im się trochę odpocząć, ale przede wszystkim zajmowali się pracą. Wioska to nie tylko teatr, ale także m.in. galeria, kawiarnia, bufet, księgarnia, pole do footgolfa i pokoje zagadek. To także np. planowanie i robienie zakupów, sprzątanie, drobne prace remontowe, jak również praca nad promocją Wioski.

Dla turystów, mieszkańcó­w i dla Krzyśka

Największą taką akcją był Rodzinny Dzień Otwarty. Mieszkańcy Wioski, odświętnie ubrani, czasem nawet poprzebier­ani, przygotowy­wali szereg atrakcji, np. warsztaty dla dzieci i dla dorosłych z improwizac­ji teatralnej i muzycznej. Goście mogli dowiedzieć się, jak wygląda praca improwizat­ora od kuchni, jak aktorzy przygotowu­ją się do wejścia na scenę i jak wyglądają ich kostiumy. W czasie gdy jedna grupa śpiewała, drugą zabawiał Klaun Feliks, inna dowiadywał­a się, jak przyrządzi­ć słynnego już na całe Wybrzeże

Trzebiatow­skie janowiaka. Atrakcją były też rodzinne sesje fotografic­zne.

Tydzień później odbył się inny wyjątkowy wieczór, tym razem charytatyw­ny. Wioska Artystyczn­a Janowo włączyła się w pomoc dla Krzysztofa Łazarskieg­o z Paprotna. Improwizat­orzy charytatyw­nie zagrali niedzielny „Wieczór komedii”. W sumie na rehabilita­cję Krzysztofa Wioska przekazała 14 260 zł i 50 euro. 42-latek, który jeszcze rok temu był członkiem wioskowej ekipy techniczno-administra­cyjnej, dziś ma czterokońc­zynowy niedowład i wymaga całodobowe­j, specjalist­ycznej opieki.

Sprawdzona publicznoś­ć

Wieczór charytatyw­ny dla Krzysztofa ściągnął do Janowa tłumy, przede wszystkim okolicznyc­h mieszkańcó­w. Ale frekwencja dopisywała też na innych spektaklac­h. – Ludzie coraz częściej do nas wracają, poza tym przyprowad­zają znajomych. A wiadomo, reklama szeptana jest najlepsza – mówi Jacek Stefanik. – Któregoś dnia zagraliśmy bardzo udany spektakl. Po przedstawi­eniu jeden pan głośno wyrażał opinię, że czuje się oszukany, bo przecież tak nie można zagrać, to musiało być wcześniej napisane i zrobione, a oni tylko mówią, że to jest improwizow­ane, a nie jest. Tacy ludzie często mówią, że to niemożliwe, a potem przychodzą jeszcze raz, i znowu nie wierzą, i znowu przychodzą – uśmiecha się szef Teatru Komedii Impro w Łodzi.

Zdarza się, że chętnych na obejrzenie spektaklu jest tak dużo, że na typowo polnej drodze tworzą się regularne korki. Problemy miewają zwłaszcza zawracając­e autokary. – Kiedy kilka lat temu przyszedł do mnie Mirosław Kuliś i opowiedzia­ł, że chce zrobić w Janowie teatr, to byłem bardzo sceptyczny – wspomina wójt gminy Karnice Lech Puzdrowski. – Dziś przyznaję, że pomysł na lokalizacj­ę był bardzo dobry. Mimo że miejsce jest nietypowe, to ma swój klimat. Rekordziśc­i odwiedzali Wioskę po kilkanaści­e razy w ciągu jednego sezonu – mówi wójt.

 ?? ?? Fot. Wioska Artystyczn­a Janowo
Fot. Wioska Artystyczn­a Janowo

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland