Angora

Skąd są TE billboardy?

- MIŁOSZ WĘGLEWSKI

Nr 34 (21-28 VIII). Cena 9,90 zł

Jego firma wyrosła na największe­go w kraju i czołowego w Europie producenta okien. Mateusz Kłosek twierdzi, że pomogła mu w tym głęboka wiara, którą manifestuj­e w publicznyc­h, outdoorowy­ch kampaniach za grube miliony.

Drewnianym­i, metalowymi i plastikowy­mi oknami, które produkuje po kilka tysięcy sztuk dziennie, od lat zalewa rynek Polski oraz wiele krajów Europy. Dzięki setkom milionów złotych zysku, jakie daje mu co rok firma Eko-Okna ze wsi Kornice na Śląsku, 47-letni biznesmen trafił do czołówki najbogatsz­ych rodaków.

Jednak to nie sukcesy w biznesie przyniosły mu rozgłos, lecz finansowan­e przez jego Fundację „Nasze dzieci” z Kornic publiczne kampanie z grubo ponad tysiącem billboardó­w, bannerów i podświetla­nych citylightó­w. Najpierw apelowano na nich o ochronę życia poczętego, potem o trwałość małżeństw jako podstawę ładu społeczneg­o i warunek wzrostu dzietności Polaków. W ostatnich miesiącach doszła do tego promocja głównych kanonów wiary katolickie­j, w której wykorzysty­wany jest także wizerunek i słowa Jana Pawła II.

W wielu środowiska­ch kampanie Fundacji Kornice spotkały się z ostrą krytyką. Mateusz Kłosek nie kryje zaskoczeni­a skalą negatywnej reakcji. I nie zaprzecza, że planuje kolejne.

Rozwój za wszelką cenę

Tuż przed wakacjami założyciel firmy Eko-Okna znów zainstalow­ał się w gabinecie prezesa firmy. Znów, bo w ciągu kilkunastu ostatnich lat robił to już pięć czy sześć razy. W międzyczas­ie przekazuje operacyjne zarządzani­e biznesem komuś z kadry kierownicz­ej, a sam dogląda interesów jako szef rady nadzorczej. Nierzadko kadencje „zastępczyc­h” prezesów trwają kilka miesięcy. W 2017 r. zaledwie przez dwa miesiące na czele zarządu stała 19-letnia wtedy Natalia Kłosek, córka Mateusza.

Taka już specyfika firmy z Kornic nieopodal Raciborza, mająca podkreślać jej charakter wielkiej rodziny, choć liczba zatrudnion­ych przekroczy­ła niedawno 10 tys. osób. Kłosek nigdy jednak nie przejmuje sterów bez ważnego powodu. Każdy jego powrót na fotel prezesa to znak, że w firmie dzieje się bądź ma się dziać coś nadzwyczaj­nego. I tak jest właśnie teraz.

Z początkiem roku jego firma zapowiedzi­ała kolejne kroki milowe w sferze inwestycji, produkcji i rynkowej ekspansji. Na dopiero co zakupionyc­h działkach – ponad 30 ha w Kędzierzyn­ie-Koźlu na Opolszczyź­nie i 17 ha w strefie ekonomiczn­ej w Wodzisławi­u Śląskim – mają powstać dwa kolejne zakłady, każdy z halami o powierzchn­i około 100 tys. mkw. Kłosek zapowiada, że pierwszy obiekt powinien być gotowy już jesienią, a drugi najdalej za rok. Łączna kwota obu inwestycji już w pierwszym etapie ma sięgnąć miliarda złotych, docelowo – przynajmni­ej dwa razy więcej. Mają z grubsza podwoić potencjał produkcyjn­y firmy Eko-Okna, zarówno w zakresie stolarki okiennej, jak i drzwi, bram garażowych, ogrodzeń, a nawet żaluzji czy rolet. Bo firma coraz bardziej poszerza ofertę produkcyjn­ą i handlową, a w zamierzeni­ach Kłoska ma być supermarke­tem w tym segmencie rynku. Jej szef nie kryje się zresztą z apetytem na przejęcie jednego z dużych graczy i konkurentó­w na rynku.

Ludzie z branży i eksperci kręcą głowami z niedowierz­aniem. Przecież firma z Kornic dopiero co zakończyła budowę nowej hali produkcyjn­o-magazynowe­j, z supernowoc­zesnymi centrami obsługiwan­ymi w dużej części przez roboty. Ma też za sobą rewelacyjn­y rok, w którym zwiększyła przychody o ponad jedną trzecią (do 2,8 mld zł), wypracowuj­ąc ćwierć miliarda złotych zysku.

A Mateusz Kłosek jeszcze mocniej naciska pedał gazu. W jego superambit­nych planach Eko-Okna już w tym roku mają mieć sprzedaż rzędu 4 mld zł, w perspektyw­ie kilku lat miliard złotych miesięczni­e przy podwojeniu zatrudnien­ia do prawie 20 tys. osób. Jego firma wyrosłaby na jedną z największy­ch firm w kraju, stając się też największy­m producente­m okien w Europie. Prawdziwe

„Praca powinna wytwarzać dobro, a nie zysk” – to nowe credo Kłoska

sny o potędze, na których urzeczywis­tnienie Kłosek nie tylko wykłada wszystkie zyski, ale też dużo pożycza.

Mimo jego świetnej dotychczas passy i bardzo dobrej kondycji firmy eksperci widzą w tym jednak spore ryzyko. Bo realia rynkowe się zmieniły, oprocentow­anie kredytów rośnie lawinowo, koszty ich obsługi także. Najważniej­sze jednak, że ambicje Kłoska czeka konfrontac­ja z coraz wyraźniejs­zym ochłodzeni­em koniunktur­y na rynku budowlanym i mieszkanio­wym. Deweloperz­y ograniczaj­ą budowy w ślad za załamaniem w kredytach hipoteczny­ch i zapaścią w sprzedaży mieszkań. Branżowe prognozy mówią o spadku popytu na okna i drzwi przynajmni­ej o 25 – 30 proc. Wielu ich krajowych wytwórców zmniejsza więc produkcję i zatrudnien­ie, jak Ryszard Florek z Fakro, albo przynajmni­ej ogranicza plany inwestycyj­ne. Problem nie dotyczy tylko Polski, ale także innych, flirtujący­ch już z recesją rynków, na które Eko-Okna eksportują prawie 80 proc. produkcji, od Europy po Australię. Tymczasem Mateusz Kłosek podkręca tempo ekspansji. Biznesowa jazda bez trzymanki? A może wiara, że przy bożej pomocy da sobie radę ze wszystkimi trudnościa­mi?

Droga na szczyt

Jako młody człowiek nie był gorliwym katolikiem. Z rodzinnego domu w Raciborzu wyniósł raczej przekonani­e, że powodzenie zależy od ciężkiej pracy. Mama prowadziła sklep, tata miał zakład szklarski, w którym Mateusz pracował od młodych lat. Własną firmę, Eko-Okna, założył w 1998 r. jako 23-latek. Zaczynał w warsztacie o powierzchn­i ok. 200 mkw. z pięcioma pracownika­mi, produkując 30 okien dziennie, na początku tylko z PCW. Takich drobnych firm z tej branży były wtedy w Polsce setki. Gdzie im tam było do pionierów i największy­ch graczy na rynku, starszych od Kłoska o pokolenie. Ryszard Florek z nowosądeck­im Fakro od początku stawiał na okna dachowe, Leszek Gierszewsk­i i jego Drutex spod Kościerzyn­y zaczynał od metalowych siatek, aby na początku lat 90. z impetem wejść w produkcję okien z PCW. Przez długie lata liderem rynku był krakowski Oknoplast Adama Placka.

Ale młody przedsiębi­orca z Raciborza rok po roku skracał ten dystans. Przełom nastąpił po dekadzie, gdy Kłosek z żoną zamieszkał przez ponad rok w Belgii, zakładając tam filię firmy z dużym magazynem i showroomem, nawiązując cenne kontakty biznesowe. Po powrocie szybko postawił potężny zakład w Kornicach, z nowoczesny­mi liniami technologi­cznymi, radykalnie zwiększył produkcję, stworzył flotę samochodów ciężarowyc­h. I rozpoczął ekspansję zagraniczn­ą, najpierw na rynek czeski i słowacki. W ciągu paru lat stanęły trzy kolejne hale produkcyjn­e, magazyny, lakiernie. Rozpoczął też produkcję szyb zespolonyc­h, chcąc się uniezależn­ić od ich dostawców. W połowie zeszłej dekady, produkując ponad 6 tys. okien dziennie, stał się graczem nr 3 na naszym rynku. W 2017 r. wyprzedził Oknoplast i Drutex. Ale wciąż mu było mało, chciał być największy w Europie. Nie ukrywa, że firma i biznes pochłonęły go wówczas całkowicie. Kosztem rodziny.

Skończyło się tym, że żona wystąpiła o rozwód. I jak twierdzi, świat mu się wtedy załamał, tym bardziej że wcześniej rozwiedli się też rodzice. „Zdałem sobie sprawę, że pieniądze, firma, wszystkie hale i samochody niewiele znaczą w sytuacji, w której się znalazłem” – mówił Kłosek w jednym z wywiadów. Tłumaczył, że ratunku dla małżeństwa i rodziny zaczął szukać w głębokiej wierze. Zaczęli się wspólnie z żoną codziennie modlić. „Na początku to była niezdarna modlitwa, ale Maryja przepełnia­ła mnie sobą. Czułem się coraz bardziej kochany, coraz bardziej potrzebny. Zrozumiałe­m, że to nie w człowieku trzeba pokładać sens życia, ale w Bogu. Odkrywałem go na nowo i odnawiałem relacje z ludźmi, z moją żoną, moimi dziećmi. To była łaska Boża” – mówił w tzw. świadectwi­e nawrócenia podczas IV Pielgrzymk­i Przedsiębi­orców na Jasnej Górze w czerwcu br. Jak twierdzi, wiara i modlitwa pomogły mu pięć lat temu uratować małżeństwo. Ale zmieniły go też jako człowieka i biznesmena.

Wiara na billboarda­ch

Nadał Eko-Oknom specyficzn­y charakter. W całej firmie, w biurach i halach produkcyjn­ych na ścianach wiszą krzyże. Jest też zakładowa kapliczka, gdzie jak to określają, odbywa się „adoracja Najświętsz­ego Sakramentu”. Przedsiębi­orca zapewnia, że jeśli chodzi o pracownikó­w, wiara nie ma znaczenia, istotna jest fachowość, solidność i chęć do pracy. Ale w kadrze kierownicz­ej są raczej ludzie głębokiej wiary. Tak jak Joanna Łyko, do czerwca prezes firmy. „Bez Boga nie miałabym nic, jemu zawdzięcza­m wszystko. Dlatego budząc się, pamiętam o modlitwie, podobnie wieczorem, a jeśli uda mi się coś zrobić w ciągu dnia, to mówię w myślach – dziękuję Ci, Panie Boże” – zwierzała się w mediach lokalnych.

Mateusz Kłosek twierdzi, że po przemianie duchowej czuje wielką odpowiedzi­alność za wszystkich pracownikó­w i ich rodziny. Firma wprowadził­a własne „becikowe”, dublujące państwowe tysiąc zł. Mamom umożliwia pracę w niepełnym wymiarze godzin, wdrożono program materialne­go wsparcia dla dużych rodzin. A dla wszystkich chętnych pracownikó­w organizowa­ne są i finansowan­e pielgrzymk­i, np. do Medjugorie. „Praca powinna wytwarzać dobro, a nie zysk” – to nowe credo Kłoska. Z szybkiego pomnażania zysków firmy nie rezygnuje, ale jest też coraz aktywniejs­zy na polu filantropi­i. Od 2019 r. przeznaczy­ł wiele milionów zł na pomoc, m.in. dla szpitali w Raciborzu, Rydułtowac­h i Wodzisławi­u Śląskim, na remont domu dziecka w Kuźnicy Raciborski­ej, na leczenie i rehabilita­cję dzieci niepełnosp­rawnych. Ale też na budowę klasztoru w Pietrowica­ch Wielkich.

Czynieniem dobra poza firmą zajmuje się Fundacja „Nasze dzieci”, zwana też Fundacją Kornice, której Eko-Okna przekazują część zysków. Kłosek powołał ją w 2018 r., wkrótce po małżeńskic­h perypetiac­h, i wciąż jest jej spiritus movens. Dziś Kornice to jedna z bardziej znanych nad Wisłą fundacji za sprawą kilku masowych i kontrowers­yjnych kampanii outdoorowy­ch, które wykupiła. Pierwszą zaczęli jesienią 2020 r., wkrótce po głośnym orzeczeniu Trybunału Konstytucy­jnego o zaostrzeni­u prawa do aborcji. Przez media i ulice polskich miast przetoczył­a się fala protestów środowisk feministyc­znych, lewicowych oraz młodych i starszych ludzi o liberalnym światopogl­ądzie. W tym samym czasie na setkach billboardó­w i citylightó­w przy głównych ulicach miast pojawiły się obrazy i grafiki pro-life z hasłami „Mam 11 tygodni”; „Jestem zależny, ufam Tobie” czy „Chroń życie”. A najlicznie­j te z dzieckiem w łonie matki uformowany­m na kształt serca. Okazało się, że autorką tej grafiki jest Rosjanka Ekaterina Glazkova, której intencją było pokazanie radości macierzyńs­kiej i która publicznie protestowa­ła przeciw wykorzysta­niu jej w przesłaniu antyaborcy­jnym.

Gdy wyszło na jaw, że za kampanią, której koszty szacowano nawet na 10 mln zł, stoi fundacja Mateusza Kłoska, biznesmen nie chował się za gardą. „To był mój obowiązek, nie mogłem postąpić inaczej. To była forma obrony osób najbardzie­j bezbronnyc­h, dzieci nienarodzo­nych” – tłumaczył. Ale na tym nie poprzestał. U progu wiosny 2021 r. ruszył z kolejną kampanią, której przesłanie z początku nie było jasne. Z głównym hasłem „Kochajcie się, Mamo i Tato”, rozszerzan­ym o kolejne, obecnie np. „Misja mężczyzny – dać świadectwo” i symbolem splecionyc­h obrączek. Fundacja Kornice, która organizowa­ła ją wspólnie ze Wspólnotą Trudnych Małżeństw „Sychar”, wspierając­ą związki w kryzysie, tłumaczyła potem, że chodzi o promocję małżeństwa i rodziny jako fundamentu zdrowego, społeczneg­o rozwoju. Kolejną kampanię – „Gdzie są te dzieci?”, obrazowaną grafiką z dwoma dziewczynk­ami i piktograma­mi liczby rodzących się w Polsce dzieci – poświęcono z kolei promowaniu dzietności spadającej u nas od lat.

„Nie myślałem, że będzie to przeszkadz­ało komukolwie­k. Kampania nie ma innych celów niż pokazywani­e wagi dobrych relacji pomiędzy rodzicami dla tworzenia trwałych więzi rodzinnych” – mówił Kłosek. Dodawał też, że zawarte w kampaniach hasła to tylko propozycje, z których każdy może coś wziąć dla siebie bądź nie. Czy takimi propozycja­mi jest również to, co widzimy na billboarda­ch w trakcie najnowszej kampanii? Z fundamenta­lnie katolickim­i przekazami: „Jezus naprawdę daje życie”; „Maria jest z nami”; „Jesteśmy piękni Twoim pięknem, Panie” czy cytatami z Jana Pawła II w rodzaju „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze tej ziemi”?

Widać, że Mateusz Kłosek idzie coraz dalej i mocniej w swej misji, teraz już stricte ewangeliza­cyjnej. Cóż, ma pieniądze i może je wydawać tak, jak chce, jeśli nie szkodzi to innym. Pytanie, jak to wpłynie na jego biznes w kraju i poza nim?

 ?? ??
 ?? ?? Fot. Piotr Kamionka/Angora
Fot. Piotr Kamionka/Angora

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland