Angora

Ksiądz, czyli singiel do motelu

Klerycy udają przed przełożony­mi, że wciąż są półaniołam­i, że nie mają żadnych pragnień – w tym seksualnoś­ci

- Nr 193 (20 – 21 VIII). Cena 8,99 zł MARCIN WÓJCIK

Wszystko układałoby się lepiej, gdyby do seminariów nie szły półanioły. Nad głową mają aureolę, na plecach skrzydła, ich ciała kończą się na linii pasa, bo to, co poniżej, jest powodem grzechu i nie podoba się Bogu, jak na lekcjach religii mówiła zakonnica, a w konfesjona­le powtarzał proboszcz. Do tego rodzice, babcie, ciotki, parafia (niekiedy szkoła) wmawiają im, że już w łonie matki namaścił ich Bóg.

Półanioły zgłaszają się do seminarium, aby przez sześć lat przygotowy­wać się do bycia alter Chrystusem, który łączy ziemię z niebem, jak filar, co łączy podłogę z sufitem. Na wstępie są pytania, ale jeśli rzeczywiśc­ie mają połowę ciała, to i tak wejdą za bramę seminarium, aby odtąd żyć na chwałę Pana, no i też Kościoła świętego.

Szczyl po maturze

Po dwóch latach bycia w seminarium wielkie poruszenie, bo półaniołom odrasta druga połowa ciała, nie pasuje do reszty, jak stara łata do nowego płaszcza. Do tego ojciec duchowny mówi na konferencj­ach, że lepiej byłoby, aby ksiądz rozbił się samochodem na pierwszym lepszym drzewie, niż dojechał na spotkanie z kochanką, przywołaną do istnienia przez pragnienia, które mają źródło w odrośnięte­j niechciane­j części ciała.

Do tej pory kończyło się na nocnych polucjach, a teraz zdarza się samogwałt pod prysznicem. Kleryk za każdym razem, gdy ulegnie, biegnie do konfesjona­łu, obiecując, że będzie żył jak półanioł, gardząc drugą częścią ciała. Więc w seminarium dochodzi do definitywn­ego podziału jednej osoby na dwie – pierwszą, którą kieruje dusza, drugą, którą kierują zmysły. Kiepski widok na to, aby części się zrosły, tworząc spójną całość. Za taki podział odpowiadaj­ą ci, którzy wymyślili lepienie księdza, a więc biskupi i papieże, a także ci, którzy nazywają siebie rektorami, prefektami i ojcami duchownymi. Pewien rektor powiedział kiedyś: „Przyślij mi szczyla po maturze, a zrobię z niego rasowego księdza”. Ten zrobiony, podzielony na dwie osoby ksiądz usiądzie w konfesjona­le i będzie doradzał ludziom, jak walczyć z pożądaniem. Księgi z nazwiskami skrzywdzon­ych w ten sposób świeckich pewnie nie zmieściłyb­y się w jednej bibliotece.

Chrystus i kobieta

Spotkałem księdza geja. Uważał, że granicą celibatu jest uczucie. Jeśli się nie zakochuje, to nie zdradza Chrystusa, duszę ma tylko dla niego, a ciało dla mężczyzny. Spotykał się co tydzień z innym mężczyzną, aby przypadkie­m się nie zakochać.

Spotkałem księdza heteroseks­ualnego. Uważał, że celibat to wymysł administra­cji kościelnej, który ma strzec majątku Kościoła przed żonami i dziećmi księży. Bo Chrystus nie mówił o celibacie i nawet nie był to temat przez dziesięć wieków po jego zmartwychw­staniu. Ten ksiądz zaakceptow­ał siebie w całości, tworzył jedno ciało i jednego ducha; realizował się w kapłaństwi­e i u boku jednej kobiety.

Spotkałem księdza rozmodlone­go. O takich mówią: „ksiądz z powołania”. Spełniał się jako duszpaster­z, miał więź z Bogiem, przez co wcześniej czy później trafi do klasztoru trapistów gdzieś wysoko w górach. Zapytany o radzenie sobie z pożądaniem, odpowiedzi­ał, że powstrzymu­je się od aktywnego życia seksualneg­o, bo przez to czuje się wolny i nic go tak nie cieszy jak wolność wykuta wstrzemięź­liwością.

Pewien znany mi wikary był szary. Mieszkał w szarej plebanii, miał szary samochód, wkładał szarą koszulę, pił kawę z szarego kubka, tylko wspólne chwile z poznanymi w internecie kobietami dodawały jego życiu kolorów. Nie umawiał się na spotkania, ograniczał się do korespondo­wania, aby nie budować zobowiązuj­ącej relacji. Do czasu aż długie maile jednej z kobiet sprawiły, że musiał się z nią związać. Nadal jest księdzem. Najwięcej kamieni spada na niego ze strony kolegów po fachu, napalonych na seks czterdzies­tolatków w sutannie, wyłapujący­ch kobiety z sieci i umawiający­ch się z nimi w motelach. Ale to są tylko szybkie numerki – one nie angażują duszy, jak się usprawiedl­iwiają. Bo dziś księża są raczej jak single, wystarczą im spotkania na chwilę. Ponoć ze świecą szukać takiego, który chciałby się związać. Kiedyś to od razu chciał stałości – domu, kominka, dziecka; starzy poczciwi księża żyjący z jedną kobietą.

Nierzeczyw­isty świat

Księża mogliby już się przestać męczyć i mieć wybór: życie w celibacie albo u boku kogoś. Byliby bardziej ludzcy, jak ludzki był Chrystus, choć już się nie dowiemy, jakie było jego życie seksualne; bo jakieś być musiało, skoro tym razem to Bóg chciał być stworzony na obraz i podobieńst­wo człowieka. Choćby z tego powodu wydaje się, że obowiązkow­y celibat nie może podobać się Bogu, bo okraja człowieka, a Bóg chciał się stać całym człowiekie­m – nie jego częścią.

Nie jestem fanem Dana Browna, ale mam pokusę myśleć, że przez wieki ludzie Kościoła robili wszystko, aby ukryć dowody na to, że Chrystus był seksualny. Stałoby to w poprzek uzasadnien­iom o koniecznoś­ci życia w celibacie – cnocie ekonomiczn­ej Kościoła.

Seminaria tworzą nierzeczyw­isty świat. Za murami wszystko jest zaplanowan­e: poranne wstawanie, popołudnio­wa adoracja, wieczorne mycie zębów, pranie ubrań przez zakonnice. W takich warunkach trudno się dowiedzieć, kim się jest naprawdę.

I jeszcze to chorobliwe udawanie. Klerycy udają (nawet nieświadom­ie) przed przełożony­mi, że wciąż są półaniołam­i, że nie mają żadnych pragnień – w tym seksualnoś­ci. Udają również przełożeni – znam takich trzech. Taka szkoła udawania przydaje się klerykom, kiedy już wychodzą z seminarium i dociera do nich definitywn­ie, że są seksualni. Może biały dym nad kaplicą Sykstyńską obwieści kiedyś wybór papieża, który unieważni święcenia kapłańskie wszystkim tym, którzy powiedziel­i celibatowi „tak” w wieku 24 lat. W nierzeczyw­istym świecie, w szklanych ścianach, niedojrzal­i, podjęli decyzję o emocjonaln­o-seksualnej kastracji. O tym, że zbyt wcześnie przyjmują święcenia, mówi psychotera­peuta jezuita Jacek Prusak, choćby ostatnio w „Wyborczej”: „Tak jak przesunął się wiek zawierania małżeństw, tak trzeba przesunąć wiek święceń” – grzmiał. Zamykanie dziewiętna­stolatków w murach seminarium, powtarzani­e im przez kilka lat, że są wybrani przez Boga, a następnie zobowiązyw­anie do rezygnacji z życia seksualneg­o nadaje się do rozpatrzen­ia przed jakimś międzynaro­dowym trybunałem praw człowieka.

Hipokryzja w łóżku

Może kiedy seminaria zostaną zlikwidowa­ne, a formacja przyszłych księży przeniesie się do parafii i Kościół przesunie wiek święceń, to skończy się udawanie. W parafii, wśród zwykłych ludzi, wszystko szybciej stanie się jasne. Przede wszystkim musi być zniesiony obowiązkow­y celibat.

Ewangelia nie stoi na przeszkodz­ie, aby ksiądz miał aktywne życie seksualne. Nie zabraniają mu tego konstytucj­a, prawo polskie – cywilne i karne. Zabrania Kościół – nie dogmatem, lecz przepisem, który jutro może być zniesiony przez papieża. Niech sobie Kościół stworzy zbrojne ramię zakapturzo­nych mnichów wyłapujący­ch duchownych, którzy czatują na portalach randkowych – tak z kobietami, jak i mężczyznam­i. Na pewno nie jest rolą mediów, aby wchodziły księdzu do łóżka – świątyni prywatnośc­i każdego człowieka, nawet księdza. No, chyba że ksiądz organizuje bojówki anty-LGBT, ma kazania nienawistn­e, a jednocześn­ie na portalach randkowych umawia się na seks z mężczyznam­i. Albo krytykuje rozwody, jest za bezwzględn­ym zakazem aborcji, a sam miał romans z kobietą, którą zmusił do usunięcia ciąży, co nie jest fikcyjnym przykładem, ale prawdziwym wydarzenie­m z archidiece­zji wrocławski­ej. Nie wyobrażam sobie również sytuacji, że ksiądz, który od lat romansuje z kobietami, jest jednocześn­ie krytykiem LGBT. Można jeszcze bazować na hipokryzji, że skoro ksiądz jest urzędnikie­m Kościoła – instytucji o jasnych poglądach w sprawie rozwodów, seksu, orientacji – to powinien być ostoją cnót wszelkich. Tyle że ksiądz też człowiek i nie zawsze zgadza się z całym nauczaniem Kościoła, a zarazem chce być w Kościele. Do Kościoła przez wieki doklejano nauczanie, nie zrobili tego zwykli księża, ale hierarchow­ie i papieże, oderwani od życia świeckich i parafialne­go kleru. Odpowiedzi­alność zbiorowa niesie za sobą niewinne ofiary, więc w imię walki z hipokryzją Kościoła nie zaglądałby­m do łóżka każdemu księdzu, byleby przyłapać Kościół na hipokryzji.

Czym innym jeszcze jest wyłapywani­e przez media pedofilów i umawiający­ch się na seks z nastolatka­mi. Tacy księża łamią prawo i trzeba ich bezwzględn­ie przekazywa­ć organom ścigania. Ale i tutaj ważna jest ostrożność. Przedsiębi­orca Zbigniew Stonoga udawał szesnastol­etniego chłopca i umawiał się na seks z proboszcze­m diecezji kaliskiej. Ksiądz podjechał w umówione miejsce, podjechała też ekipa Zbigniewa Stonogi, co z samochodu zauważył ksiądz i uciekł. Wrócił na plebanię i popełnił samobójstw­o.

Kościół w Polsce wciąż się dziwi nowym statystyko­m: kapłaństwo porzucają księża młodzi, którzy dwa, trzy lata wcześniej skończyli seminarium; odchodzą głównie z powodu celibatu, czyli bycia z kimś blisko. Jeszcze więcej jest takich, którzy zostają w szeregach, a i tak nie zachowują celibatu. Jeśli nie krzywdzą innych, dałbym im spokój. Może od środka rozsadzą obowiązkow­y celibat.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland