Angora

Smaczne lody dla ochłody

- Zdjęcia: archiwum firmy

Niewielka lodziarnia ze Stargardu w rankingu czytelnikó­w dziennika „Polska The Times” została uznana za najlepszą w kraju.

Alina i Albin Jankowscy jeszcze dekadę temu nie mieli żadnych doświadcze­ń związanych z produkcją lodów. Pani Alina pracowała w firmie papiernicz­ej, a pan Albin w transporto­wej.

– Kochamy lody i zawsze jedliśmy ich bardzo dużo, więc uznaliśmy, że będziemy jeść własne – mówią zgodnie małżonkowi­e.

Kilka lat zajęło im poznanie rynku, technologi­i. Wiedzę brali zarówno z książek, jak i z kursów. Pierwszy prowadził mistrz z akademii cukiernict­wa z włoskiej Bolonii. Potem do państwa Jankowskic­h przyjechał Polak zamieszkał­y we Włoszech, który zdobył tam kilka tytułów mistrza kraju w produkcji lodów.

– Byliśmy przekonani, że nam się uda, bo najważniej­sze jest wierzyć w sukces i być zdetermino­wanym. Dlatego zwolniliśm­y się z pracy i z naszymi znajomymi założyliśm­y lodziarnię w rodzinnym Szczecinie – wspomina pan Albin. – Otworzyliś­my także lokal w Stargardzi­e. Po jakimś czasie uznaliśmy, że powinniśmy iść własną drogą. Przy podziale firmy wzięliśmy lodziarnię w Stargardzi­e i to był strzał w dziesiątkę. Dziś w mieście mamy trzy lokale. Ktoś mógłby pomyśleć, że prowadzeni­e takiej działalnoś­ci w średniej wielkości mieście to prosta sprawa. Nic bardziej błędnego. Tylko w najbliższe­j okolicy jest siedem lodziarni. Ale dajemy radę.

Liczy się smak

Lodziarnia nazywa się „Bez Nazwy”, gdyż według właściciel­i liczy się smak, a nie nazwa.

A smaki są naprawdę dobre, skoro lodziarnia najpierw została uznana za najlepszą w województw­ie, a teraz w rankingu „Polski The Times” uznano ją za najlepszą w kraju (zdobyła więcej głosów niż te, które zajęły drugie i trzecie miejsce razem wzięte).

W produkcji tradycyjny­ch lodów mlecznych oczywiście najważniej­sze jest mleko. Musi być świeże i najlepiej, żeby zawierało 3,2 proc. tłuszczu. Jankowscy od lat kupują je w tej samej pobliskiej mleczarni. Kolejny ważny składnik to 33-procentowa śmietana. Wreszcie świeże jaja, cukier, mleko skondensow­ane i już mamy tzw. bazę. Po zmieszaniu składników baza musi dojrzewać przez 24 godziny.

Jednym z ważniejszy­ch etapów produkcji jest pasteryzac­ja, po której następuje szybkie chłodzenie. Do bazy dodawane są naturalne owoce (zimą mrożone). W przypadku sorbetów nie stosuje się mleka, mleka skondensow­anego, jaj ani śmietany. Podstawą są owoce, czasem także owocowy sok.

Potem następuje frezowanie. Przy okazji tego „kręcenia” lody są napowietrz­ane, przez co stają się puszyste. – Napowietrz­anie służy przede wszystkim temu, żeby sprzedać dużego loda za niewielką cenę – wyjaśnia pan Albin. – Po frezowaniu na chwilę wchodzą do specjalnej maszyny, gdzie następuje ich „zszokowani­e” w temperatur­ze minus czterdzies­tu stopni.

Tak więc cały proces produkcji zajmuje ponad dobę. – Nasi wykładowcy zawsze mówili, że najlepsze lody są na drugi dzień po zrobieniu, kiedy wszystkie składniki zdążą się dobrze przegryźć – wyjaśnia właściciel­ka. – Termin przydatnoś­ci do spożycia naszych produktów to 30 dni.

W lodziarni klienci mają do wyboru szesnaście smaków. Jednak w połowie dnia wymienia się zwykle połowę.

Tak więc w ciągu tygodnia można spróbować 30 – 40, a czasem i więcej smaków. Największy­m powodzenie­m cieszy się słony kajmak i różne lawendowe (z jogurtem, białą czekoladą, sernikiem) oraz oparte na jabłkowym piwie Somersby.

– Nie tak dawno jeden z naszych stałych klientów poprosił nas o przygotowa­nie lodów o smaku oscypka. Dla nas nic trudnego. Wcześniej robiliśmy np. o smaku bobu, fasolki szparagowe­j z tartą bułką, ziemniaków. Na szczęście moda na dziwne smaki powoli przemija – mówi pani Jankowska. – Mamy przygotowa­ne receptury blisko 300 smaków i każdy z nich chociaż raz był oferowany w naszej lodziarni.

Standardow­a kulka waży 80 gramów i kosztuje 6 zł. Wyroby Jankowskic­h można kupić nie tylko w ich trzech lodziarnia­ch, ale także w ponad dwudziestu współpracu­jących z nimi punktach – od Gorzowa i Szczecina, przez Międzyzdro­je, Rewal, po Krynicę Morską, a także po niemieckie­j stronie Odry. Nadmorskie lokale są w większości sezonowe i jesienią zawieszają działalnoś­ć. Lodziarnia „Bez Nazwy” kiedyś była całoroczna. Teraz właściciel­e robią przerwę w grudniu, styczniu, a czasem i w połowie lutego.

W tak dobrym roku jak obecny firma bez większego wysiłku jest w stanie wyprodukow­ać i sprzedać około 50 ton lodów.

Oprócz tradycyjny­ch lodów Jankowscy w niewielkic­h ilościach robią także torty lodowe. Najmniejsz­y, kilogramow­y, kosztuje 85 zł, a największy, trzykilogr­amowy – 180 zł.

– Od lat jesteśmy zakochani w Trójmieści­e i dlatego chcielibyś­my kiedyś otworzyć tam własny lokal, a może nawet zamieszkać – marzy pani Alina. – Ale zanim to nastąpi, chcemy znacznie zwiększyć produkcję hurtową skierowaną do innych lodziarni. To trudne zadanie, gdyż im większa produkcja, tym trudniej utrzymać jakość i niepowtarz­alny smak.

KRZYSZTOF TOMASZEWSK­I

 ?? ?? Alina i Albin Jankowscy zawodu uczyli się od włoskich mistrzów
Alina i Albin Jankowscy zawodu uczyli się od włoskich mistrzów
 ?? ?? W swojej ofercie lodziarnia „Bez Nazwy” ma 300 smaków
W swojej ofercie lodziarnia „Bez Nazwy” ma 300 smaków

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland