Od Chińczyków do Grycana
Za wynalazców lodów uważa się Chińczyków, którzy już prawie 5 tysięcy lat temu przyrządzali mrożone desery, wykorzystując owoce, mleko i naturalny lód. W IV w. p.n.e. były już znane na Bliskim Wschodzie i podobno zajadał się nimi Aleksander Macedoński, ale nie wiemy, czy to legenda, czy prawda.
W Europie pojawiły się tysiąc lat temu, gdy Arabowie okupowali Sycylię. Za ojca współczesnych lodów uważa się florentyńczyka Bernarda Buontalentiego, dworzanina Medyceuszy. Był to człowiek wielu talentów. Podobno rzeźby uczył się u Michała Anioła, malarstwa u Bronzina, architektury u Vasariego, a został zapamiętany dlatego, że zmieszał i zamroził mleko z koglem-moglem. Od czasów Katarzyny Medycejskej, żony Henryka II, matki Franciszka II, Karola IX, Henryka III i królowej Margot, lody pojawiały się na stołach francuskiego dworu i francuskich arystokratów. Sycylijczyk Francesco Procopio dei Coltelli w 1686 r. otworzył w Paryżu „Café Procope”, gdzie serwowano także lody według jego receptury. W tym samym czasie na dworze Ludwika XIV po raz pierwszy zaczęto formować je w kulki.
W Polsce pojawiły się za Augusta III. Wyprzedziliśmy więc Amerykanów (wówczas jeszcze poddanych króla Jerzego III), którzy dopiero w 1770 r. w Nowym Jorku otworzyli pierwszą lodziarnię.
W 1843 r. w Stanach Zjednoczonych wynaleziono ręczną maszynę do lodów. W 1904 r. Charles Miches wynalazł jadalny rożek waflowy, co umożliwiło sprzedaż w ulicznych budkach na masową skalę.
Dwadzieścia lat później Amerykanin Harry Burt przypadkowo stworzył pierwsze lody na patyku.
Przed wojną w Polsce serwowano je niemal w każdej liczącej się kawiarni. Pojawiły się też produkowane na skalę przemysłową. Jedną z najbardziej znanych marek były lody Pingwin, zdobywając z roku na rok coraz więcej klientów. Zapewne dlatego warszawski cech cukierników kolportował ogłoszenie, że firma Pingwin nie jest czysto chrześcijańska, lecz mieszana. Problem rozwiązał się (tragicznie) wkrótce, gdyż kolportowane ulotki nosiły datę 21 czerwca 1939 r.
W PRL-u, gdzie każdy towar był deficytowy, Edmund Plewicki w 1947 r. na rogu Puławskiej i Madalińskiego w zielonym kiosku po kwiaciarni zaczął sprzedawać lody własnej produkcji, które w 1956 r. zyskały nazwę Zielona Budka. W 1961 r. firma przeniosła się do lokalu przy Puławskiej 11, który od lat jest własnością Zbigniewa Grycana. W Łodzi nie mniejszą popularnością cieszyły się lody Marii Granowskiej (Piotrkowska 56), która z powodu szykan ze strony władzy ludowej wyjechała do Toronto, a lodziarnię przejął jej mąż Eugeniusz Dybalski (rodzina Dybalskich do dziś prowadzi w mieście kilka cukierni).
W Sopocie przy Monte Cassino 58 w 1956 r. kawiarnię „Milano” otworzył Włoch Nino De Marco. Lokal szybko zdobył uznanie w całym Trójmieście (jego gośćmi było wiele gwiazd międzynarodowego festiwalu piosenki). „Milano” do dziś znajduje się w rękach rodziny De Marco.
Pod względem produkcji lodów jesteśmy potęgą. Rocznie to około 230 mln litrów, co stawia nas na piątym miejscu w Unii Europejskiej.
Według oficjalnych danych statystyczny Polak zjada rocznie zaledwie 4 litry lodów, jednak dane te wydają się mocno zaniżone.
Największymi lodożercami są Amerykanie, Australijczycy i Nowozelandczycy, którzy średnio pochłaniają rocznie ponad 20 litrów.