Angora

Nasi okupanci

- PIOTR IKONOWICZ

Przyjęliśm­y do naszego biura Ruchu Sprawiedli­wości Społecznej przy ul. Elektoraln­ej 26 Marine z trojgiem dzieci. Najpierw, zważywszy, jak trudna jest sytuacja na rynku mieszkanio­wym, podjęliśmy decyzję o podzieleni­u się naszą siedzibą. Wolontariu­sze przez kilka tygodni remontowal­i i przystosow­ywali biuro do potrzeb uchodźców. Kiedy prace były prawie ukończone, nasza działaczka Mirka spotkała na ulicy Marine, która miała karteczkę z informacją, że poszukuje mieszkania. Wprowadzil­i się. A my nasze działania pomocowe prowadzimy w jednym pokoju zamiast dotychczas­owych trzech.

Teraz miasto grozi nam, że jeśli matka – uciekająca z dziećmi przed rosyjskimi bombami z Mikołajowa – się nie wyprowadzi, to odbiorą nam biuro, które wynajmujem­y od Zakładu Gospodarow­ania Nieruchomo­ściami Dzielnicy Wola. Na próżno tłumaczymy, że my nie zajmujemy się wyrzucanie­m, tylko ratowaniem przed wyrzucenie­m. Tak, złamaliśmy przepis, że w biurze się nie mieszka. Ale przecież tam jest wojna, te dzieciaki przeżyły traumę i wymagają pomocy psychologi­cznej, a nie eksmisji.

Przy czym właśnie uzyskaliśm­y – w innej komórce miejskiej – zgodę na przerobien­ie łazienki, tak żeby był w niej prysznic. Gromadzimy środki, mamy już fachowców, którzy podjęli się wykonać ten remont w czynie społecznym. Ale pani z ZGN postawiła nam ultimatum: albo wyrzucimy matkę z dziećmi, albo tracimy lokal i zniknie z mapy miasta miejsce, które ludzie nazywają „ostatnią deską ratunku”. Bo ZGN Wola i inne dzielnice przystąpił­y teraz do energiczne­go eksmitowan­ia lokatorów z mieszkań. Po ogłoszeniu końca pandemii jesteśmy dosłownie oblężeni przez rodziny, którym urzędnicy miasta st. Warszawa grożą eksmisją.

Mimo że Konstytucj­a w art. 75 nakazuje władzy publicznej przeciwdzi­ałać bezdomnośc­i, samorządy są głównym podmiotem eksmitując­ym. Chętnie byśmy matce i jej dzieciom pomogli coś wynająć i pomoglibyś­my też płacić czynsz. Wprawdzie ceny są astronomic­zne, ale jakoś byśmy się zrzucili. Tylko że teraz to prawie niemożliwe, bo właściciel­e boją się wynajmować mieszkania matkom z dziećmi. Mówią, że taką rodzinę w razie czego trudniej wyrzucić. A lokali do wynajęcia jest mniej niż potrzebują­cych. I trudno się temu dziwić wobec wielomilio­nowej fali uchodźców.

Nie widzę powodu, żeby warszawski samorząd kontynuowa­ł dzieło rozpoczęte przez rosyjskieg­o okupanta. Dzieło krzywdzeni­a tej rodziny. Dla nas Marine oraz jej dwie córki i syn to nie tylko uchodźcy, ale i przyjaciel­e. A przyjaciół nie opuszcza się w biedzie.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland