Pijana załoga holownika utopiła w Bałtyku dźwig
Na pełnym morzu – pomiędzy Ustką a Łebą – zatonął dźwig portowy holowany na barce przez holownik „Odys”. Okazało się, że trzech z sześciu członków załogi było pod wpływem alkoholu. Sprawie przygląda się Państwowa Komisja Badania Wypadków Morskich.
Portowy dźwig holowany z Gdyni do Szczecina zatonął w Bałtyku – przekazał nam komandor podporucznik Andrzej Juźwiak, rzecznik prasowy Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku. – Załoga jednostki pływającej SG-213 „Strażnik 3” z Kaszubskiego Dywizjonu Straży Granicznej otrzymała 24 sierpnia informację o holowniku, który zagubił transportowany na barce dźwig portowy. Do zdarzenia miało dojść pomiędzy Łebą i Ustką – informuje rzecznik.
Strażnicy skontrolowali trzeźwość załogi i okazało się, że część jej członków jest pod wpływem alkoholu. – Trzech marynarzy z sześcioosobowej załogi było pod wpływem alkoholu. Mężczyźni mieli od 0,35 do 0,46 promila alkoholu w organizmie – relacjonuje rzecznik. Kapitan holownika i dwaj pozostali mężczyźni byli trzeźwi. Jednostka wraz z holowanym pontonem w asyście SG-213 wróciła do portu w Gdyni. Sprawa została zgłoszona do tutejszego Urzędu Morskiego.
– Urząd Morski w Gdyni przeprowadzi pomiary hydrograficzne na trasie holownika w celu zlokalizowania ładunku. Zdarzenie miało miejsce pomiędzy Łebą a Ustką – przekazuje rzeczniczka urzędu Magdalena Kierzkowska. Dodaje, że o zatonięciu dźwigu Służba Kontroli Ruchu Statków VTS Ławica Słupska została poinformowana w środę rano.
– O wypadku powiadomiona została też Państwowa Komisja Badania Wypadków Morskich oraz pozostałe służby. Po zawinięciu jednostki do portu postępowanie zostanie też wszczęte przez organy administracji morskiej – zapowiada Kierzkowska. Rzeczniczka UM w Gdyni podkreśliła również, że z uwagi na konstrukcję dźwigu – napęd elektryczny – nie stwierdzono zagrożenia dla środowiska.