Co ma Jarek do Kaźmirza?
Pełny szacun dla Pana Waszkiewicza za list pt. „Stopniowanie polityków” (ANGORA nr 33), który celnie umieścił na politycznej drabinie kariery liczną gromadę polityków popierających władzę, gdzie na dole drabiny znajdują się pożyteczni idioci, czyli ci, którzy czekają na przekaz dnia. Dotyczy to posłów i senatorów PiS stanowiących jego kadry, a będących wyjątkową kolekcją przypadków szczególnych – nawet z medycznego punktu widzenia. Choć i w innych partiach ich nie brakuje (...).
Autor skupił się – i słusznie – na kontynuatorce dawnego ZSL, obecnie PSL.
Będąc po lekturze dwutomowego dzieła J.I. Kraszewskiego „Król chłopów” pozwolę sobie na pewne analogie. Na początek przypomnę, że partia mająca reprezentować chłopstwo – ta z najstarszym rodowodem – przestała nią już być zaraz po wojnie. Ludzie pracujący w PGR-ach to już nie to samo chłopstwo, co przedwojenne, a im później, tym pojęcie chłopa kojarzonego z pańszczyzną coraz bardziej zanikało, aż zanikło zupełnie. Natomiast żałosne próby odwoływania się współczesnych peeselowców do Wincentego Witosa to jakaś kpina. Pamiętam występ kabaretu Pod Egidą we Wrocławiu (chyba 1980 r.), który prezentował Krótką rozmowę między panem, wójtem a plebanem, gdzie wójt mówi: Miły panie, po co pytos, przecie Gucwa to nie Witos, kpiąc ze Stanisława Gucwy, marszałka sejmu w latach 1972 – 1985, a wcześniej ministra przemysłu spożywczego i skupu. Niestety, ta partia, wyzbywając się na własne życzenie ideałów ruchu ludowego, stała się zbiorowiskiem politycznych ignorantów (choć wyjątki się zdarzają), a czasami zwyczajnych prostaków (nazwisk nie wymienię).
Zatem czy można jakoś porównać Jarka (Jarosława Kaczyńskiego), który rządzi dzisiaj krajem, do Kaźmirza (Kazimierza III Wielkiego), ostatniego króla z rodu Piastów rządzącego Polską 37 lat (1333 – 1370). Tego, który zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną? Łączy ich tylko jedno słowo – chłop – rozumiane jako człowiek uprawiający od wieków rolę, abyśmy mieli co jeść. Jarek dostał od niego głos w wyborach, by – przychodząc na gotowe – mógł bezkarnie niszczyć wszystko to, co zbudowano po wejściu Polski do UE i co nazywamy demokracją (jego wyborcy nadal nie kumają, co to jest). To prawda, że dba on, nie za swoje pieniądze, aby chłopu jadła nie zabrakło. Kaźmirz zyskał przydomek „Król chłopów” od ziemian, bogatej szlachty, od wielu biskupów i książąt obcych krajów, którym nie w smak było, gdy król przystawał, schodził z konia i rozmawiał z chłopami w polu. Król miał jeden cel – chciał rozdrobnione podziałami polskie ziemie scalić, ustanowić jedno prawo w sporach o własność, gdzie chłop pracujący na roli był dla możnych (także dla kleru) nikim. Tylko od chłopa mógł się dowiedzieć, jak żyje i co go trapi. Było mu ciężko, miał anielską cierpliwość, ale Polskę budował – i to dosłownie – doglądając osobiście budów i nakazując zagranicznym architektom odsyłać chłopów do prac rolnych, gdy przychodziła na to pora. Kaźmirz nawet tego pilnował.
Kaźmirz rodu nie przedłużył, ale mając dwie prawe córki z Jadwigą Żagańską i nieprawych dwóch chłopców z Żydówki Estery, i tak lepiej na tym wyszedł niż Jarek. Jarek szaleje za pieniądze nas wszystkich (bo przecież nie za swoje!), a o potomku nic nie wiemy. Za to Kaźmirz, szanując Esterę i jej dzieci, póki żył, dawał swobodę w handlu jej ziomkom i stąd miał walutę na cegły, kamienie i drewno na budowę zamków i twierdz, które po sobie zostawił.
A co po sobie zostawi Jarek – partyjny władca i nawet dla swoich tyran? Dla myślących odpowiedź nie jest trudna. Trudna
jest tylko dla jego wiernopoddańczych karierowiczów, których ma pełno wokół siebie w kraju i za granicą (...). Przysłowie – Nie ma gorszego tyrana, jak z chama zrobić pana – nie straciło na aktualności. O czym ongiś władca Jarek raczył był nam przypomnieć z trybuny sejmowej, głosząc: My, pany. ZBIGNIEW MALIK (adres internetowy
do wiadomości redakcji)