Przestańmy grzebać przy Konstytucji!
„Zmienić Konstytucję!”
W numerze 31. ANGORY znalazł się list czytelnika Zbigniewa M. pt. „Zmienić Konstytucję!”, nawołującego do zmiany tejże. Żal ściska cztery litery, co jeszcze w tym kraju można spartaczyć. Ten najważniejszy akt prawny Rzeczypospolitej Polskiej uchwalono 25 lat temu w wyniku referendum za prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego. Konstytucja stwierdza, że suweren, czyli naród, ją uchwala i określa jednocześnie, kiedy Konstytucja może być zmieniona.
Panie Zbigniewie, jest to proste jak „świński ogon”, choć on w zasadzie jest kręcony. Ano właśnie... Zapisano i powiedziano jasno, że prezydentem wybranym w wolnych i w pełni demokratycznych wyborach, w określonym czasie może być gość, który w dniu wyborów skończył 35 lat życia. I nad czym tu dyskutować, że taki człowiek jeszcze jest dziecinny? Łaskawy panie, znam 60-latków i starszych, którzy mienią się intelektualistami, a są kompletnymi głupkami, i to zarówno ci z prawej, jak i lewej strony polskiej sceny politycznej. Zwierzchnictwo nad siłami zbrojnymi to nie jest dowodzenie armią na polu walki, ćwiczeniami czy dowództwo jednostki – myślę, że pan o tym wie.
Szanowny panie, Konstytucja w formie broszury ze wszystkimi stronami i podpisem prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego trafiła do każdego domostwa, nawet na wieś, gdzie ja mieszkam, zatem można założyć, że jej dostępność w dniu referendum była stuprocentowa. Ja też nie jestem prawnikiem, prawnicy stworzyli sobie kastę, jak to świetnie powiedziała sędzia Irena Kamińska z NSA, zaś kasta – co nawet dziecko wie – to ludzie wyizolowani od społeczeństwa, a dla takich miejsce jest na Księżycu. Język prawniczy powinien być jasny, klarowny i zrozumiały dla każdego obywatela – i tego po podstawówce, i tego z cenzusem wyższej uczelni. Jeśli zapisano nie kradnij, to znaczy, że nie wolno ci nic wziąć, co nie jest twoje, ani 5 zł, ani miliona. Bo to jest kradzież, a jeśli tego dopuścił się sędzia, to bez wyroku powinien przestać pełnić ten urząd. Nie powinien nawet sprzątać w sądzie.
To, że uchwalona ćwierć wieku temu Konstytucja jest niedoskonała, można zrozumieć – czas ją po prostu zweryfikował, ale nie wolno się zastanawiać nad zapisami w Konstytucji, co ustawodawca miał na myśli, a czego nie miał. Im prostszy język, niezachwaszczony makaronizmami językowymi typu „Tour de Konstytucja”, tym
lepiej dla obywateli. Dekalog przekazany przez Mojżesza jest prosty, czytelny i zrozumiały. Jeżeli postępujesz z nim w zgodzie, możesz uważać się za chrześcijanina, jeśli zaś nie, to jesteś „grzesznikiem” – nieważne, czy małym, czy wielkim, ale jesteś, i jesteś gnojkiem. I będziesz musiał w kolejce odczekać swoje.
Reasumując – przyjdzie czas, że naród (suweren) będzie chciał wprowadzić zmiany, bo taka będzie jego wola, a jeśli zechce zrezygnować z Konstytucji (są państwa bez konstytucji), to się ją wyprowadzi. Ale niech Pan daruje – absurdem jest, by przy każdych wyborach wprowadzano do niej zmiany! Czym to się kończyło – wiemy i już przerabialiśmy to przed wojną i po wojnie. A co do kandydata na prezydenta: najlepszy z najlepszych, byle nie złotousty i byle kiedyś nie był wieziony na taczce. I to byłoby na tyle.