Śmierć narodowej fiesty
Kiedy jesienią 1940 roku hiszpański dyktator Francisco Franco zaprosił Heinricha Himmlera na corridę na madryckiej arenie Las Ventas, architekt nazistowskiego „ostatecznego rozwiązania”, prywatnie wielki sympatyk zwierząt, był ponoć tak przerażony brutalnością widowiska, że omal nie zemdlał. W tamtych czasach corrida przeżywała rozkwit, dziś chyli się ku upadkowi. Walki byków są zakazane w Katalonii i na Wyspach Kanaryjskich, a w zeszłym roku socjalistyczna burmistrz Gijón w Asturii, Ana González, ogłosiła, że miejska arena zamiast byków będzie gościła zespoły muzyczne. Decyzję podjęła, gdy podczas jednej z walk torreador Morante de la Puebla, zwolennik skrajnie prawicowej partii Vox, zabił dwa zwierzęta o imionach „El nigeriano” (Nigeryjczyk) i „El feminista” (Feministka). Lobbujący za corridą oczywiście protestowali. Prezes Stowarzyszenia Byków napisał nawet do władz list otwarty, który stał się świetnym materiałem dla satyryków, bo porównywał zamknięcie areny do niszczenia religijnych artefaktów. Corrida dzieli Hiszpanów. Wieś jej sprzyja, miasto chce wyrugować. Prawica widzi w niej kwintesencję hiszpańskości, lewica – wyłącznie okrucieństwo. – Najnowsze badanie pokazuje, że co najmniej 8 milionów ludzi nadal jest mocno zainteresowanych walkami – mówi Vicente Royuela, ekonomista z Uniwersytetu w Barcelonie. Tyle że Hiszpania ma ponad 47 mln mieszkańców. Od 2009 do 2019 roku liczba spektakli spadła prawie o połowę, zaś w ostatnim sezonie przed pandemią corrida zdecydowanie ustąpiła miejsca piłce nożnej. Walki z bykami oglądało na żywo zaledwie 2,34 mln osób, futbol – 15 mln. Później fiesta nacional została jeszcze dobita przez koronawirusa. Samorządy mają teraz problem, co zrobić z 1700 arenami, których większość znajduje się w centrach miast. Próbuje się je – z mniejszym lub większym powodzeniem – przekształcać w centra kulturalne i rozrywkowe albo sprzedawać inwestorom, jak Las Arenas w Barcelonie. Jej adaptacja na centrum handlowe to sukces, choć drogi i czasochłonny. Zajęła sześć lat, pochłonęła 200 mln euro. Z areną La Monumental, znajdującą się w tym samym mieście, już nie idzie tak łatwo. Chętnych na zakup obiektu, gdzie oprócz byków występowali Beatlesi, Bob Marley, Bruce Springsteen i Rolling Stonesi, brak. (EW)