NIE MÓWIĄ!
Klimat i nastrój, jakie towarzyszą mi przy pisaniu felietonu, najlepiej oddaje fragment starego przeboju Wojciecha Kordy „Skończyły się wakacje/ opadły liście z drzew/opustoszały plaże/i ucichł ptaków śpiew”. Nie ukrywam, że chciałbym pobyczyć się jeszcze, wygrzać trochę na słońcu, pospacerować brzegiem morza, ale wakacje mam już za sobą, a następne będą dopiero za rok. Jedyne, co mi pozostało, to tylko podzielić się gorącymi jeszcze wrażeniami. Zacznę od tego, że wyjazd na urlop i zmiana otoczenia dobrze mi robią. Nastrajają niebywale optymistycznie. Lubię gapić się na przewalający się tłum wczasowiczów. Ten barwny letni korowód nie męczy mnie, nie irytuje. Nie uciekam od niego w jakieś bezludne i zaciszne miejsce. Przeciwnie, wtapiam się ochoczo w to ludzkie kłębowisko. Z niesłabnącym zainteresowaniem przyglądam się moim rodakom. Wiem, trochę to wścibskie, ale nic na to nie poradzę. Satyrycy, dziennikarze już tak mają! Przypatrują się ludziom z bliska, bo chcą zobaczyć to, czego z daleka nie widać. Obserwacja tłumu wczasowiczów uzmysłowiła mi, iż wygląd zewnętrzny przeciętnego Polaka w ostatnim czasie wyraźnie się zmienił. Przemożny wpływ na nasz zewnętrzny wizerunek ma bez wątpienia panująca moda. To za nią bezkrytycznie podąża i jej ulega zdecydowana większość rodaków! I nie idzie mi tu o obowiązujące w danym sezonie ciuchy, fryzury, gadżety itp., ale o coś znacznie ważniejszego i poważniejszego. Coś, czego nie pozbędziemy się tak łatwo i szybko, gdy moda przeminie. Mam tu na myśli prawdziwe, trudne do usunięcia TATUAŻE. Wielkie jest na nie wśród rodaków zapotrzebowanie. To, z czym mamy obecnie do czynienia, to istne szaleństwo! Od zeszłego roku moda na „zdobienie” skóry DZIARAMI przybrała na sile. Nie są już one przynależne wyłącznie mężczyznom dobrze zbudowanym, których jajogłowe cherlaki nazywają mięśniakami, karkami, kafarami! Wystarczy pójść na jakąkolwiek plażę, żeby się o tym przekonać. Ludzie całkowicie wolni od tatuaży stanowią zdecydowaną mniejszość! W dzisiejszych czasach sznytem jest mieć tatuaż. Szacun dla tych, którzy mają ich wiele. Przyznaję szczerze, że nie rozumiem owej fascynacji. Nie pojmuję, co jest fajnego w oszpecaniu swojego ciała jakimiś żmijami, pajęczynami, krzyżami, trupimi czaszkami, sztyletami, serduszkami, kwiatuszkami, motylkami, aniołkami, chińskimi wyrazami i tym podobnymi kiczowatymi obrazkami. Oczywiście nic mi do tego! Jak ktoś chce, może sobie nimi pokryć całe ciało, od stóp po czubek głowy. Wolna wola! Jego skóra, nie moja. Mnie interesuje wyłącznie to fascynujące zjawisko. To, że coraz więcej osób jest uzależnionych od robienia sobie tatuaży! Dla tych ludzi każde miejsce na ciele jest dobre na dziarę. Tatuaż na twarzy, szyi, w miejscach intymnych nikogo już nie szokuje. Mocniejsze wrażenie robią jedynie czarne gałki oczne, ale tylko dlatego, że wyglądają upiornie. Do czego zmierzam? Ano do tego, że lekarze dermatolodzy nabrali wody w usta i milczą jak zaklęci!
ANTONI SZPAK
PS NIE MÓWIĄ, czy tatuaże służą naszemu zdrowiu, czy raczej nie. Jaki mają wpływ na skórę? Przyśpieszają jej starzenie się czy może ujędrniają ją i odmładzają itp., itd.? Zanim zrobi się dziarę, dobrze byłoby to wiedzieć!