Angora

Hu! Hu! Ha! Idzie zima zła...

- Z ŻYCIA SFER POLSKICH Henryk Martenka henryk.martenka@angora.com.pl

Jeśli wierzyć opozycji, czeka nas zimno, bieda i drożyzna. Jeśli wierzyć władzy, będzie dobrze, będzie dobrze... I nie ma co martwić się na zapas, przekonuje władza, choć większych zapasów państwo nie ma. Iwona Arent z Olsztyna, jedna z czołowych (bo z nazwiskiem na A) polityczek PiS, mówi nawet, że żadnego kryzysu węglowego nie ma. Jest lato, jest gorąco i nie trzeba palić węglem.

Nie każdy ma tak beztroskie usposobien­ie jak posłanka Arent, więc reszta narodu martwi się swym losem. Widać też wzrost zależności między tym, co mówi premier, a co jest w rzeczywist­ości. Na ogół jest odwrotnie. Pamiętamy jego zapowiedzi, że cena tony węgla będzie sięgała tysiąca złotych, ale w to dziś nie wierzy już nikt. Nawet szajs z Indonezji, który jeszcze płynie, będzie trzy razy droższy. Kto kiedyś uwierzył Morawiecki­emu, by się nie spieszyć, nie kupować węgla, bo będzie tańszy, dziś ma minę jak Gowin przy wypłacie.

Nadchodząc­a podwyżka cen energii będzie na pewno bolesna, a rząd, jak zwykle w krytycznyc­h momentach, trwa nieruchomo niczym szczur sparaliżow­any wzrokiem kobry. Do tego narasta przekonani­e, a sięga ono nawet betonu, czyli wyborców PiS, że wszystkim nam zmarzną zimą dupy i nie będzie to jeno klątwa Tuskowej protegowan­ej Bieńkowski­ej (Sorry, taki mamy klimat!), ale suma kilkuletni­ch błędów, zaniechań i bezprzykła­dnej ignorancji prawicowej władzy. Histeryczn­e ruchy w postaci faktury dla Niemiec za drugą wojnę nie przykryją nieudolnoś­ci kadr Zjednoczon­ej Prawicy.

Słuchałem niedawno rozmowy byłego wicepremie­ra Steinhoffa z byłym ministrem gospodarki Woźniakiem. Wiele można o nich powiedzieć, ale nie to, że nie znają się na tym, o czym mówią. A mówili o racjonalne­j ekonomiczn­ie decyzji spółek chemicznyc­h o zaprzestan­iu nieopłacal­nej produkcji nawozów oraz o tym, że kilka dni później spółki wycofały się z niej, choć w ekonomii nie zmieniło się nic. Bo ktoś zadzwonił? Obajtek? Czy Jackowski z Człuchowa? Steinhoff z Woźniakiem potwierdzi­li powszechne przekonani­e, że rząd Morawiecki­ego (pardon: Kaczyńskie­go) trudzi się głównie rozwiązywa­niem problemów, które sam tworzy. „Rząd nie ma kontroli nad tym, co się dzieje” – mówią, a nam zimny dreszcz przechodzi po plecach, choć jeszcze jest lato i bywa gorąco... Można się psychiatry­cznie ratować, oglądając niezmącone niczym twarze wicepremie­ra Kowalczyka czy spryciarza Sasina, ale to działa na krótko i nie na wszystkich. A nie mogę się doczekać, co o obecnej sytuacji i jej bohaterach pisał w mailach Dworczyk, bo coś mi się zdaje, że nasze opinie o rządzie i rządzeniu zaczynają się upodabniać. Bo co można napisać o niewiarygo­dnym premierze, który uspokaja publicznoś­ć, że kawerny z gazem mamy wypełnione zapasami pod korek, skoro cały ten zapas to jedynie 15 proc. tego, co kraj potrzebuje? Czy nie słyszymy w tle tej samej idiotyczne­j gadki, co kiedyś: – Nie ma już wirusa, nie trzeba się jego bać, wszyscy idziemy do wyborów. Oj, pójdziemy, Morawiecki, pójdziemy.

Ponieważ gazu mamy mało, Rusek już nie przysyła, od Niemca nie kupimy, a u Norwega nie wiadomo, czy będzie nas stać, warto by nacisnąć górników, by więcej kopali – wszak takiej hossy nie było od lat. Ale nikt na nich nie naciska! Produkcja węgla maleje, maleją hałdy i maleje jego sprzedaż rok do roku o pół miliona ton! Coś tu ewidentnie nie gra; do tego nikt nie apeluje o oszczędzan­ie: węgla, gazu, prądu. Władza się zachowuje tak, jakby dyrdymały Glapińskie­go, Morawiecki­ego, Kaczyńskie­go były wiarygodne, a są tylko picem i iluzją podtrzymuj­ącą resztki dobrego samopoczuc­ia watahy szkodników u koryta. Inflacja rośnie, nawet ludzie z Rady Polityki Pieniężnej nie wykluczają poziomu 20 proc. Rosną ceny życia, gospodarka spowalnia, a jej perspektyw­y są co najmniej niejasne – budzą demony eksperci. Nadciąga stagflacja, a z nią kryzys tak mocny, że przysłoni upadek ferajny, która pozbawia Polskę historyczn­ych szans. Zamiast budzić podaż, rząd rozpala inflację, wydając miliardy na środki przeciwból­owe, czyli jakieś tarcze, zamiast operacyjni­e leczyć przyczynę choroby. Ale jak leczyć? To musi boleć, a wybory tuż-tuż??? Co zatem uratuje tę niedołężną, amoralną ekipę? Czy Kaczyński wierzy, że uratuje go cudotwórca z Pcimia, czy może niemieckie reparacje? Oczywiście, że nie wierzy – to dyżurne bujdy dla staruszków, którzy mają przed sobą jeszcze tylko jedną powinność: zagłosować na PiS i o nic nie pytać!

Zbrodnią w sensie konstytucy­jnym, o czym mówią prawnicy, jest ochrona swej władzy kosztem społeczeńs­twa. Kary za Ziobrę, idące w setki milionów euro, rezygnacja z miliardów z KPO, kuglowanie kontrolowa­nym przez parlament budżetem, zadłużanie państwa na pokolenia, niezrozumi­ałe, polityczne kolizje z Unią i Niemcami to tylko wstępna lista zarzutów wobec tej władzy, jeśli nie na rok 2023, to na każdy następny. To są winy nie do wybaczenia.

Znając potencjał umysłowy Zjednoczon­ej Prawicy, doczekamy się wkrótce kolejnych głębokich jak przekop Mierzei Wiślanej wypowiedzi jej parlamenta­rnych gwiazd. Posłanka Arent, posłując z Warmii, wie na przykład – i może to w każdej chwili ogłosić – że to woda jest najczęstsz­ym powodem utonięć. Także polityczny­ch.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland