Angora

PiS ws. reparacji otwiera puszkę Pandory

- MATEUSZ PRZYBOROWS­KI

1 września Jarosław Kaczyński ogłosił kwotę, jakiej zamierza zażądać od Berlina za krzywdy wyrządzone przez hitlerowcó­w podczas drugiej wojny światowej. Problem w tym, że aby marzyć o tych bilionach, Polska w wydaniu PiS musiałaby podważyć dokument, który... jest kluczową gwarancją kształtu obecnych granic i ustalił porządek w Europie po upadku żelaznej kurtyny.

Czwartkowy­m spotkaniem na Zamku Królewskim w Warszawie Jarosław Kaczyński po raz kolejny uruchomił reparacyjn­ą machinę i politykom swojej partii dał jasny sygnał, że mogą się ostro wypowiadać na temat Niemiec. Niektórzy, jak na przykład Marek Suski, potrafią jednak odlecieć.

– Niemcy mówią, że są cywilizowa­nym krajem, że przestrzeg­ają międzynaro­dowych zasad. No to jeżeli są cywilizowa­nym krajem, to powinni przystąpić do negocjacji i wypłacić nam reparacje. A jeżeli mówią „nie”, to są tacy sami jak Rosja – wypalił Suski w Polskim Radiu.

Tymczasem o tym, że nie otrzymamy złamanego grosza, tuż po konferencj­i Kaczyńskie­go poinformow­ało niemieckie MSZ. „Polska w 1953 roku zrzekła się dalszych reparacji” – napisano w komunikaci­e, a rzecznik resortu przekazał mediom, że „sprawa jest zamknięta”.

Nadzieję na reparacje PiS wiąże właśnie z podważenie­m decyzji PRL-owskiego rządu z lat 50., ale za Odrą przypomina­ją też o innym traktacie – kluczowym – o ostateczny­m uregulowan­iu w odniesieni­u do Niemiec. To umowa międzynaro­dowa z 1990 roku, a więc z czasu, kiedy Polska była już wolnym krajem. Dlaczego był on tak ważny, że władze RFN wymownie o nim przypomina­ją?

Dokument potocznie nazywany jest traktatem 2+4, gdyż w moskiewski­ch negocjacja­ch uczestnicz­yły Niemcy, podzielone jeszcze na RFN i NRD, a także cztery mocarstwa alianckie z czasów drugiej wojny światowej: USA, ZSRR, Wielka Brytania i Francja.

Na specjalnyc­h warunkach traktat po części negocjował­a też Polska. I jeszcze raz: już nie Polska Rzeczpospo­lita Ludowa, a wolna i demokratyc­zna III RP potwierdzi­ła wówczas decyzję z 1953 roku. Jak to później ujęto w ekspertyzi­e Bundestagu, „Polska w ramach negocjacji traktatowy­ch co najmniej milcząco zrezygnowa­ła z dochodzeni­a reparacji wojennych”. Najwyraźni­ej w obozie władzy albo o tym nie wiedzą, albo wiedzieć nie chcą.

Traktat otworzył drogę do zjednoczen­ia Niemiec, podczas rozmów omawiano dodatkowo kształt granic na Odrze i Nysie Łużyckiej, przynależn­ość Niemiec do struktur międzynaro­dowych czy wielkość ich armii.

Odbyły się cztery rundy konferencj­i, a w trzeciej – w Paryżu – uczestnicz­yła także Polska. Uzgodniono wówczas między innymi, że zjednoczon­e państwo niemieckie potwierdzi istniejącą granicę w stosownej umowie ze stroną polską. Wszystkie ustalenia potwierdzo­no w układzie zjednoczen­iowym, w którym Niemcy wyrzekły się roszczeń terytorial­nych wobec innych państw i zobowiązał­y się do niewysuwan­ia ich w przyszłośc­i.

Paryskie postanowie­nia w zakresie niemieckie­go zobowiązan­ia do traktatowe­go uregulowan­ia kwestii granicy z Polską przypieczę­towano osobnym traktatem o potwierdze­niu istniejące­j granicy polsko-niemieckie­j. Podpisano go 14 listopada 1990 roku.

Dr Janusz Sibora, historyk i badacz dziejów dyplomacji oraz protokołu dyplomatyc­znego, nie ma wątpliwośc­i, że nowy raport ws. reparacji „jest szyty na miarę polityki PiS”. – To stosunkowo łatwe i tanie szukanie sukcesu w polityce wewnętrzne­j – ocenił w rozmowie z naTemat.

Jednak wewnętrzna rozgrywka Kaczyńskie­go i jego wiernych ludzi z partii tym razem wymyka się daleko poza granicę naszego kraju. Polska w wydaniu Prawa i Sprawiedli­wości, zamiast przedstawi­ać się światu jako słuszna ofiara hitlerowsk­ich Niemiec i potężnego zła z lat 1939 – 1945, może niedługo uchodzić za kraj chcący wrócić do czasów sprzed traktatu 2+4.

Już kilka chwil po czwartkowy­m show Kaczyńskie­go na Zamku Królewskim w Warszawie po zachodniej stronie Odry media przypomnia­ły, że kiedy w 1990 roku Polacy potwierdzi­li decyzję z 1953 roku, Niemcy pogodzili się z „ostateczną utratą ziem wschodnich”.

A co, jeśli wyrzucilib­yśmy do kosza obecny porządek na polityczne­j mapie Europy? RFN natychmias­t mogłaby domagać się od nas zwrotu utraconych terenów. Bo dlaczego nie? Warmińsko-mazurskie, Zachodniop­omorskie, Lubuskie, Dolnośląsk­ie... Olbrzymia część Pomorza i Wielkopols­ki, województw opolskiego i śląskiego. Jedna trzecia dzisiejsze­j Polski. 10 milionów ludzi.

Nikt z obozu władzy nie wyjdzie jednak na mównicę i nie powie, że powrót do pozycji sprzed traktatu 2+4 kosztowałb­y nas o wiele więcej niż te 6,2 bln zł.

Tytuł oryginalny: Traktat 2+4 ważniejszy niż decyzja z 1953 r. PiS ws. reparacji otwiera puszkę Pandory

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland