My z Mikołajowa(20)
Iurii Sorochuk – ukraiński przedsiębiorca, właściciel rybnego sklepu internetowego i studia fotograficznego. Córka Anna skończyła z wyróżnieniem CXIX LO im. Jacka Kuronia na Złotej 58 w Warszawie i studiuje w Polsce. Iurii mieszkał w Mikołajowie w okolicach Chersonia, teraz przebywa w Odessie. Specjalnie dla Tygodnika „Angora” prowadzi wojenny dziennik. Sobota Pod Mikołajowem w wiosce Błahodatne rozgrywa się najważniejszy dla naszego miasta bój. Jeżeli orkowie zdobędą wieś, to otwiera im się prosta droga do Mikołajowa. Wszyscy się denerwujemy. Zauważyłem, że ostatnio jestem bardzo zirytowany. Wcześniej też tak bywało, ale jakoś mijało. Teraz to zdenerwowanie trwa.
Niedziela
Nie wiem, czy to sprawa mojej irytacji, czy zmęczenia, ale zacząłem się zastanawiać nad rzeczami, które powodują, że sam siebie się wstydzę. Przez chwilę pomyślałem o opuszczeniu kraju na jakiś czas. Ale jedyna droga w tym momencie przebiega przez Rosję. To będzie bilet w jedną stronę. W wyborze między „nigdy nie wrócić do kochanego kraju” a „przecierpieć, ale zostać” wybieram to drugie.
Poniedziałek
Dziś szukałem części samochodowych. Trudno się poruszać w mieście, którego dobrze nie znasz. Dwie godziny szukałem bazaru samochodowego. W końcu poddałem się i poszedłem do żołnierzy. Na początku poprosili o dokumenty, sprawdzili mnie w systemie. Jestem OK, tak powiedzieli. Życzyli miłego dnia. Jak widać, chłopaki sumiennie pracują. Znalazłem bazar, a w zasadzie ogromny rynek z samochodami i częściami zamiennymi. Przez kilka godzin łaziłem od sklepu do sklepu, od warsztatu do warsztatu, od stoiska do stoiska. Wyszukałem potrzebne części, ale jakże przyjemnie było sobie tak beztrosko pochodzić po bazarze...
Wtorek
Naprawiłem samochód. Wprawdzie zapłaciłem 30 procent więcej, niżbym to zrobił w Mikołajowie, ale przynajmniej mam czym jeździć. Samochód jest jak członek rodziny! Rozmawiałem ze znajomymi, którzy są w Mikołajowie. Wczoraj podobno ruscy już nawet nie czekali do nocy i przez cały dzień rakiety leciały na miasto. Sygnał alarmowy włączał się co pięć minut. Chcę jutro pojechać do Mikołajowa, żeby zobaczyć mieszkanie. Chcę też wziąć z domu jakieś cieplejsze rzeczy, bo niedługo będzie chłodniej.
Środa
Dzisiaj wizyta w Mikołajowie. Miasto wydało mi się takie jak wcześniej, takie moje. Może to zależało od humoru albo od tego, że dziś uspokoiła się sytuacja w Błahodatnem – ZSU aktywnie nacierają na Chersoń, więc niedługo możemy się spodziewać końca okupacji. Żadnego alarmu w ciągu tych dwóch godzin, gdy byłem w moim mieście. Piękne słońce, ludzie na ulicach. Największy problem to wciąż brak czystej wody. Jest ruda i śmierdząca, niszczy rury i odbarwia umywalki. Nie można nic z tym zrobić, a do opłat za media wliczają to jako czystą wodę. W tej sprawie pojawiają się napięcia społeczne.
Czwartek
Zauważyłem, że jak gram w piłkę, mój humor staje się lepszy. Nie jestem wkurzony, nic mnie nie irytuje. Tak jakbym się na tę jedną godzinę wyłączał z rzeczywistości. Dzisiaj upadłem na kolano i tym samym moja stara kontuzja znowu dała o sobie znać. Przez nią kiedyś przestałem grać na pół roku. Mam nadzieję, że teraz tak nie będzie.
Piątek
Spałem dziś kilka godzin dłużej. Kolano bardzo boli, a jedyne zalecenie, które dostałem od lekarza, brzmi: oszczędzać się i smarować kolano maścią. Czyli nic strasznego się nie stało. Poza tym u nas już prawie jesień. Od początku września jest znacznie chłodniej. Lato się skończyło, miesiące biegną do przodu, ale my żyjemy tak, jakby to lato było nieważne. Wciąż w naszych sercach jest 24 lutego, początek wojny, i nadzieja, że to wszystko wkrótce się skończy.