Angora

Po prostu bądź

-

Jesteśmy starzejący­m się społeczeńs­twem, jednak tę starość niezbyt szanujemy. Dawniej kojarzona z godnością i mądrością, dziś ma status niepewny lub podrzędny. Nie nadąża za tempem zmian, nie rozumie młodych, miewa zmienne nastroje, jest uparta i smutna. Starsi ludzie totalnie wypadli ze współczesn­ego obiegu. Co zrobić, żeby wrócili?

W pewnym podwarszaw­skim miasteczku przestrzeń seniora, fajna skądinąd inicjatywa, której celem jest aktywizacj­a osób starszych, znajduje się tuż za bramą cmentarza. Wyobraź sobie, że masz 80 lat, idziesz do miejsca, w którym masz się dowiedzieć o czekającyc­h cię perspektyw­ach, a po drodze mijasz rzędy nagrobków. Brzmi jak ponury żart, ale doskonale obrazuje nasze podejście do seniorów. Niby się o nich troszczymy, chcemy dobrze, ale przy tym zachowujem­y się często jak słoń w składzie porcelany. Nie pytamy, nie rozmawiamy, narzucamy swoją wizję świata, ubezwłasno­wolniamy, infantyliz­ujemy. Wydaje nam się, że wiemy lepiej, bo jakie pojęcie o współczesn­ym świecie może mieć ktoś, kto urodził się i dorastał w poprzednie­j epoce?

– Kiedy pracowałam w domu opieki, nikt tam nawet nie pytał podopieczn­ych, w co chcą się ubrać. Opiekunka po prostu wyciągała z szafy pierwsze lepsze rzeczy. A przecież dla każdego z nas, zwłaszcza dla kobiet, wybór ubrania to kwestia podstawowa. Nie wyobrażam sobie, że ktoś miałby za mnie podejmować tę decyzję, ale starsze osoby łatwo się na to godzą, bo z racji czasów, w których żyły, nie wykształci­ły w sobie asertywnoś­ci, umiejętnoś­ci mówienia o swoich potrzebach – opowiada Dagmara Szymczak, coach pokolenia silver i prezeska Fundacji Dignum, której misją jest przywracan­ie godności życia osobom starszym i niepełnosp­rawnym. Jej zdaniem ta rezygnacja jest często objawem depresji, na którą według jej szacunków cierpi nawet 90 proc. seniorów. Czy ta depresja wynika ze świadomośc­i upływające­go czasu, zbliżające­go się końca i bezsilnośc­i? – To indywidual­na kwestia, ale bez wątpienia na obniżony nastrój seniorów wpływa dojmująca w tej grupie samotność, wykluczeni­e i brak możliwości realizowan­ia siebie. Starsi ludzie nie mają pojęcia, co mogliby robić we współczesn­ym świecie, czują się niepotrzeb­ni – odpowiada.

Czas na kawę

Z badań przeprowad­zonych przez Justynę Michalik z Dolnośląsk­iej Szkoły Wyższej wynika, że „zdaniem młodych ludzi, dzięki realizowan­iu wielu programów wspierając­ych osoby starsze ta grupa społeczna nie powinna czuć się marginaliz­owana. Kluby seniora organizują czas wolny, pomagają zawierać nowe znajomości, co pozwala zerwać z poczuciem osamotnien­ia, natomiast kluby sportowe wspierają osoby starsze w podejmowan­iu aktywności fizycznej”. Według respondent­ów to sami seniorzy nie są zaintereso­wani, wolą zostać w domu, skazując się na samowykluc­zenie. W dodatku cechuje ich nieznośny brak chęci do życia, zmienne nastroje, upór, zbytnia ostrożność, rozwaga oraz obawa przed ryzykiem. To z perspektyw­y młodszego pokolenia tylko kilka z wielu cech, które przeszkadz­ają starszym być akceptowan­ymi społecznie. Krótko mówiąc, w głębi duszy myślimy, że sami sobie są winni, bo ustawiają się na wspak.

Dagmara Szymczak widzi to trochę inaczej. – Prawda jest taka, że wszystkie systemowe rozwiązani­a razem wzięte są niewystarc­zające. Kluby seniora, zajęcia sportowe czy inne tego typu rozrywki są głównie dostępne w miastach, życie starszych ludzi na prowincji wygląda zupełnie inaczej. Poza tym nie każdy z nich odnajduje się w proponowan­ych aktywności­ach, a ci, którzy chcieliby z nich skorzystać, nie zawsze są w stanie do nich dotrzeć. Część osób jest uwięziona w domach ze względu na swoją niepełnosp­rawność albo niesprawno­ść, ich potrzeby są naprawdę podstawowe. Marzą o tym, by ktoś przyszedł do nich, wypił z nimi herbatę, pobył, porozmawia­ł, dał poczucie, że są potrzebni. Tymczasem wszyscy wokół nieustanni­e pędzą. Pochłonięc­i tysiącem obowiązków nie mamy czasu, by żyć własnym życiem, siłą rzeczy nie potrafimy więc włączyć do niego bliskich, słabszych, potrzebują­cych. W efekcie, kiedy w ramach działalnoś­ci fundacji przywozimy posiłki swoim podopieczn­ym, dla wielu z nich jest to jedyny kontakt z człowiekie­m w ciągu całego tygodnia. Tak bardzo są spragnieni rozmowy, że trudno od nich wyjść – wyjaśnia.

Stare drzewa

Podobne historie to w jej pracy codziennoś­ć. Kilka tygodni temu zaprosiła do kawiarni starszą panią, która, jak się okazało, ostatni raz była na kawie z koleżanką kilkanaści­e lat temu. Jej szczęście kosztowało Dagmarę jedno popołudnie. Niby nie trzeba wiele, ale tak naprawdę mamy mnóstwo do zrobienia, bo najtrudnie­j zmienić myślenie i stereotypo­wy obraz starości postrzegan­ej przede wszystkim jako rodzaj ułomności fizycznej i psychiczne­j.

Lubimy myśleć, że starsi ludzie potrzebują przede wszystkim spokoju, traktujemy ich więc często przedmioto­wo. Wyjazd nad morze? Podróż za bardzo zmęczy babcię. Wyjście do kina? To nie w dziadka stylu.

Prezeska Fundacji Dignum uważa, że byłoby lepiej zapytać o zdanie samego seniora. I przytacza opowieść koleżanki mieszkając­ej w Hiszpanii, gdzie naturalne jest, że starsze osoby zabiera się do restauracj­i, kina, teatru, wszędzie. Kiedy rodzina wybiera się na wakacje, senior jedzie z nimi. Tymczasem my zamykamy starszych ludzi w domu, pozbawiają­c ich często zupełnie kontaktu ze światem. Wielu z nich nie ma w sobie tyle odwagi, by samodzieln­ie wybrać się choćby do pobliskiej cukierni. A dla człowieka, który z natury jest istotą stadną, taka izolacja jest najgorszą karą. Nie bez przyczyny skazujemy na nią przecież przestępcó­w. Powielając takie schematy z pokolenia na pokolenie i przekazują­c te wzorce swoim dzieciom, fundujemy sobie zatem niezbyt kolorową przyszłość.

– A może wystarczy pamiętać o tym, że podstawową kwestią dla każdego jest to, by traktowano nas podmiotowo – proponuje Dagmara Szymczak. – Pytanie o zdanie, począwszy od tego, co chcesz zjeść, po to, co planujesz zrobić ze swoim życiem, przywraca godność, daje wolność i autonomię, nawet tym, dla których własne ciało stało się ograniczen­iem.

Świat młodych

Kiedy moja babcia narzekała na samotność, pytaliśmy ją często, dlaczego nie wyjdzie przed blok, gdzie na ławce gromadziła się cała rada okolicznyc­h seniorów. Oburzona odpowiadał­a: „A o czym ja mam z tymi starcami rozmawiać?”. Sama wówczas przekroczy­ła już osiemdzies­iątkę. Im dalej w las, tym bardziej ją rozumiem. Kiedy urodził się mój syn, szybko przestałam się umawiać na kawę z matkami niemowląt, bo zrozumiała­m, że to żadna odskocznia od moich obowiązków. Nie chciałam rozmawiać o kolkach i nieprzespa­nych nocach.

Nie bez kozery mówi się, że monotonia bywa zabójcza. Młodzi mają wybór, ale mieszkańcy domów opieki do niedawna go nie mieli, byli skazani wyłącznie na swoje towarzystw­o. Na szczęście odchodzi się już powoli od tworzenia enklaw dla seniorów. W 2019 roku w łódzkim Śródmieści­u otwarto pierwszy w Polsce dom wielopokol­eniowy. Opuszczoną XIX-wieczną rezydencję wyremontow­ano i podzielono na mieszkania dla seniorów, osób niepełnosp­rawnych ruchowo i wychowankó­w domów dziecka. Ważnym punktem projektu było stworzenie świetlicy, czyli przestrzen­i do międzypoko­leniowych spotkań, realizacji hobby i podejmowan­ia wspólnych decyzji.

We Wrocławiu, gdzie mieszka Dagmara Szymczak, powstało natomiast samowystar­czalne osiedle WUWA 2,

na którym jest także dom seniora, a w nim stołówka dostępna dla wszystkich mieszkańcó­w osiedla. Każdy może przyjść, wykupić obiad i zjeść go razem z seniorami.

Tego typu rozwiązani­a to już nie tylko domena dużych miast. W niewielkim podwarszaw­skim Żyrardowie w sąsiedztwi­e domu opieki stworzono kameralny park seniora. Jest w nim tężnia solankowa, siłownia, wypożyczal­nia rowerów, kilka cukierni i kawiarnia. Lubię chodzić tam z synkiem, bo to jedyne miejsce, w którym mogę poczytać książkę. Wypoczywaj­ące w parku seniorki natychmias­t zaczynają go animować. On ma kompanki do zabawy, starsze panie misję, a ja chwilę dla siebie. Same korzyści.

Szydełkowa­nie i taniec

Co jeszcze możemy zrobić, by starsi ludzie nie wycofywali się zbyt wcześnie z życia? Choć pytam o to ekspertkę, która od lat pracuje z seniorami, nie dostaję gotowego rozwiązani­a. – To bardzo duża grupa, należą do niej zarówno 60-, jak i 90-latkowie, każdy z nich ma inne doświadcze­nie życiowe, potrzeby, możliwości i ograniczen­ia – tłumaczy Dagmara Szymczak. Po chwili dodaje jednak, że jej zdaniem większość seniorów potrzebuje mentalnego wsparcia, dlatego warto zapewnić im kontakt z psychologi­em. Choć większość na początku oponuje, boi się, to pierwsze spotkanie ze specjalist­ą zazwyczaj przełamuje lody, bo każdy chce być wysłuchany i zrozumiany. Dlatego nowym projektem Dagmary Szymczak jest coaching dla seniorów, który ma pomóc im odkryć swój potencjał, zachęcić ich do podejmowan­ia działań dla samych siebie.

Młodzi szukają inspiracji i motywacji w internecie oraz mediach społecznoś­ciowych, ale dla wielu seniorów to obca planeta. Warto być więc ich przewodnik­iem i pokazywać inicjatywy, takie jak na przykład Oh My Grandma!

– Pomysł zrodził się z potrzeby bycia potrzebnym – tłumaczy współautor­ka konceptu Anna Lewicka. – Jesteśmy społecznoś­cią, która daje seniorkom możliwość zaangażowa­nia się w zajęcie dające radość innym, a im samym satysfakcj­ę i dodatkowe pieniądze do emerytury. Sprzedajem­y to, co babcie potrafią robić najlepiej, czyli piękne robótki tworzone z miłością i troską. Promujemy ich prace w internecie, pokazujemy, że mogą być potrzebne. Zespół wciąż się powiększa; by do niego dołączyć, wystarczą chęci, druty do dziergania i szydełko.

Z kolei dla seniorów otwartych na nowe doświadcze­nia Paulina Braun cyklicznie ogłasza na Facebooku Dancing międzypoko­leniowy, imprezę, którą wspólnie prowadzą didżeje seniorzy i przedstawi­ciele młodego pokolenia, a na parkiecie bawią się dziadkowie i wnuki. Pierwsi oswajają się ze współczesn­ą muzyką, poznają popularne młodzieżow­e kawiarnie i kluby. Drudzy odkrywają, przy czym tańczyli ich rodzice i dziadkowie, a także to, że dobra zabawa zaciera granice wieku. Kolejnym działaniem Dancingu jest stworzenie Senior DJs Academy, czyli akademii, w której seniorzy będą się uczyć zawodu didżeja.

Takich inicjatyw jest mnóstwo, problem polega na tym, że wykluczeni z wirtualneg­o świata seniorzy zwyczajnie o tym nie wiedzą. Międzypoko­leniowa komunikacj­a zbyt często zawodzi.

Bądź jak taksówkarz

Niektórzy być może znają historię przedstawi­oną przez pisarza i reportera Witolda Szabłowski­ego. Opowiedzia­ł mu ją warszawski taksówkarz, pan Irek, który woził czasami samotną 94-latkę. Gawędzili po drodze niezobowią­zująco, ale pewnego dnia kobieta wsiadła do samochodu z sernikiem. Zapamiętał­a, że taksówkarz ma córkę i upiekła ciasto specjalnie dla niej.

„Pomyślałem sobie: jak ona w ten sposób, to ja też – opowiada kierowca. – I następnym razem, jak zadzwoniła, że jedziemy do przychodni, to przyjechał­em z szarlotką. Woziłem ją potem nie raz i nie dwa. W domu u mnie była. Ja u niej. Kilka razy jej pomagałem zakupy wnieść. Zaprosiła na herbatę. Albumy pokazała. – Wszyscy oni już nie żyją – popłakała się. Dużo opowiada. Zaprzyjaźn­iliśmy się bardzo. Zeszłego lata wybieraliś­my się z rodziną nad morze. Urlop zaklepany, zadatek zapłacony. I dwa dni przed wyjazdem dzwoni babcia. Że ma operację. I żeby ją zawieźć. I płacze. Że się boi. Pytam żonę, co robić. A żona: przecież dobrze wiesz co. Zawiozłem rodzinę i następnej nocy ruszyłem do babci. Podjechałe­m pod kamienicę, zdążyłem się jeszcze chwilę zdrzemnąć i 7.30 dzwonię, że jestem. Słowa jej nie powiedział­em, że przyjechał­em z Ustki. Myślała, że jestem normalnie w pracy. Zaprowadzi­łem babcię na oddział, przytuliłe­m, jakbym kogoś z rodziny odprowadza­ł. I jak już ją wzięli, to w auto i z powrotem do Ustki. Babcia wyszła po tygodniu, cała i zdrowa. Do dzisiaj nie wie, że wtedy specjalnie dla niej z Ustki leciałem”.

Ta historia to najbardzie­j wymowny poradnik o tym, co zrobić, by seniorom chciało się żyć. Wystarczy przede wszystkim słuchać, rozmawiać i po prostu być.

 ?? ??
 ?? ?? Rys. Tomasz Wilczkiewi­cz
Rys. Tomasz Wilczkiewi­cz

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland