Angora

Ustrój mi się nie podoba

- Kancelaria Sprawiedli­wości Społecznej PIOTR IKONOWICZ

Kiedy tak pędzimy z jednej sprawy sądowej na drugą, z negocjacji na negocjacje, zaczyna brakować czasu na podstawowe pytania. Na przykład takie, jak długo – po ponad dwudziestu latach takiego biegu – damy jeszcze radę? Jaki sens ma ratowanie poszczegól­nych jednostek, skoro lichwa, eksmisje na bruk lub do slumsów, wyzysk, krzywda mają charakter systemowy? Chwilami mam wrażenie, że źli ludzie kradnący innym dach nad głową, pracę, pieniądze, przyszłość, zdrowie są o wiele lepiej wpasowani w ten system niż my, obrońcy pokrzywdzo­nych.

Zaczyna się od tego, że wspólnik oszukał, padła działalnoś­ć, nakręca się spirala długów i w końcu puka komornik, by zlicytować to, co nam jeszcze zostało: dom, mieszkanie. Albo zachoruje ktoś najbliższy i nie liczymy się z kosztami, pożyczamy najpierw w bankach, potem u lichwiarzy; próbujemy wszystkieg­o, aby tę osobę przywrócić do zdrowia. Kiedy już popadniemy w ruinę, słuchamy połajanek różnych mądrali, że długi trzeba płacić.

Utrata pracy, zawód miłosny, śmierć bliskiego czy inny duży wstrząs może spowodować, że się załamiemy. Przestanie­my odbierać pocztę, płacić rachunki, wychodzić z domu. I ani się obejrzymy, a wyprowadzi nas z niego w eskorcie policji komornik. Ten ciąg nieszczęśl­iwych zdarzeń nie ma końca. A my dwoimy się i troimy, żeby ludzi ratować.

Sprawcy wielu tych nieszczęść i krzywd czują się obrażeni, kiedy obnażam ich postępki i skarżą mnie z osławioneg­o art. 212 Kodeksu karnego. Nie zawsze zdążę się wybronić. Wtedy przegrywam i do mnie przychodzi komornik.

Większość krzywd wydarza się dlatego, że panuje system, który nagradza chciwość, a karze uczciwość. System skrojony dla silnych i możnych przeciw słabym i niezamożny­m. Często ofiara oszusta czy lichwiarza nie ma po prostu na wpis sądowy, a sądy zbyt rzadko z tych opłat zwalniają. W procesach cywilnych kamieniczn­icy, banki, lichwiarze, pracodawcy, ci silniejsi mają wygadanych, eleganckic­h pełnomocni­ków, którzy z łatwością miażdżą reprezentu­jące same siebie nieszczęsn­e ofiary.

Dlatego tego lata spotkaliśm­y się na Podlasiu w gronie ludzi rozumnych, by porozmawia­ć o jakiejś alternatyw­ie dla tego nieludzkie­go systemu. O połączeniu wysiłków tysięcy społecznik­ów, którzy na co dzień mierzą się z systemem. O koordynowa­niu walk i wymyślaniu świata na nowo. I dobrze nam idzie.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland