Jan Śpiewak: „Miejsce Gronkiewicz-Waltz jest na ławie oskarżonych”
– Przez 20 lat w Warszawie oddano setki nieruchomości i wypłacono setki milionów złotych odszkodowania ludziom, którzy nie mieli żadnego tytułu prawnego, aby się o to ubiegać – mówi Jan Śpiewak, działacz miejski od lat zajmujący się kwestią dzikiej reprywatyzacji. To komentarz do wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego, z którego wynika, że handlarze roszczeniami nie mogli domagać się zwrotu nieruchomości.
Decyzja sądu to pokłosie działań komisji weryfikacyjnej, która powstała w marcu 2017 r. i zajęła się sprawą reprywatyzacji nieruchomości w Warszawie. Jej członkowie podjęli decyzję, z której wynikało, że niektóre nieruchomości mają wrócić we władanie warszawskiego ratusza. Tę decyzję zaskarżyli niektórzy handlarze roszczeń oraz władze Warszawy, a do ich argumentacji przychylił się Wojewódzki Sąd Administracyjny. Naczelny Sąd Administracyjny zdecydował właśnie, że handlarze roszczeniami nie mogli domagać się zwrotu nieruchomości. Orzeczenie jest prawomocne (...).
– To jest sprawa precedensowa. Sąd spojrzał na dekret Bieruta, który został zapisany na jednej stronie, i powiedział, że z dokumentu wynika, iż stroną postępowania może być tylko właściciel nieruchomości oraz jego spadkobiercy. Zaznaczył, że spadkobiercą nie jest osoba, która kupiła roszczenia. To oznacza, że handlarze roszczeniami nie powinni być beneficjentami decyzji reprywatyzacyjnych – mówi Jan Śpiewak (...).
– Dekret wydano po to, aby odbudować miasto po wojnie. Miasto, które było ruiną. A przez lata ten dekret był wykorzystywany do masowego uwłaszczania się handlarzy roszczeniami na majątku publicznym. Choć, jak się okazuje po latach, nie mieli do tego żadnego tytułu prawnego. To jest największa afera III RP. Tutaj tysiącom ludzi zniszczono życie, wyrzucając ich na bruk. To zbrodnia bez kary – mówi.
– Jak to się stało, że przez tyle lat kolejni prezydenci Warszawy, w tym Hanna Gronkiewicz-Waltz, profesor prawa, nie umiała przeczytać dekretu, który liczy jedną stronę A4? To jest nieprawdopodobne. Moim zdaniem jej miejsce jest na ławie oskarżonych. Tymczasem była prezydent wykłada prawo na Uniwersytecie Warszawskim – tłumaczy
Śpiewak. – Pamiętajmy jednak, że roszczenia kupowały osoby, które były kandydatami do Sądu Najwyższego, przedstawiciele wielu renomowanych warszawskich kancelarii prawnych. Te decyzje przechodziły też przez ręce sędziów, mecenasów, trafiały do Sądowych Kolegiów Odwoławczych. I nikt na to nie zareagował. To każe zadać sobie pytanie, czy Polska faktycznie jest państwem prawa – dodaje (...).
Aktywista zastanawia się również nad tym, jakie działania podejmą teraz władze Warszawy i komisja weryfikacyjna. Zmienił się artykuł 156 Kodeksu postępowania administracyjnego. Zgodnie z nim można unieważnić decyzję reprywatyzacyjną do 10 lat od jej wydania (...).
– Ratusz powinien w tym momencie natychmiast wysłać wnioski do sądu do wydziału wieczystoksięgowego o wzmianki w księgach wieczystych. Chodzi o te przypadki, w których nieruchomości trafiły w ręce handlarzy roszczeniami. Po drugie, urzędnicy powinni zobaczyć, gdzie handlarze roszczeń sprzedali kamienice i urząd powinien wytoczyć im sprawy i wyegzekwować od nich pieniądze ze sprzedaży – tłumaczy Śpiewak (...).