Angora

Dealerzy z Costa del Sol

Ponad tonę haszyszu wysłał do Skandynawi­i polski gang narkotykow­y działający w południowe­j Hiszpanii

- LESZEK SZYMOWSKI

Nawet 20 lat za kratkami może spędzić Paweł A., któremu hiszpańska prokuratur­a zarzuca, że stworzył gang rozprowadz­ający po krajach północnej Europy haszysz, a następnie kierował grupą co najmniej przez 15,5 miesiąca w celu osiągnięci­a zysków. A. i jego 12 kolegów stworzyło prężny narkobizne­s, który – zdaniem śledczych – każdemu z nich miał przynieść w ciągu roku ponad półtora miliona euro zysku. Wszystko wskazuje na to, że grupa nadal zarabiałab­y krocie, gdyby nie przypadkow­a wpadka wykorzysta­nego przez nich kierowcy.

Poranny donos

Centrum gangstersk­ich operacji mieściło się w Maladze – historyczn­ym mieście w południowe­j Hiszpanii, na popularnym wśród turystów wybrzeżu Costa del Sol. W sezonie letnim przyjeżdża­ją tutaj setki tysięcy wczasowicz­ów, z których część nie stroni od używek (także tych zakazanych). W tłumie gości, w tym zagraniczn­ych, łatwiej jest zachować anonimowoś­ć, co gangsterom jest bardzo na rękę.

W styczniu 2021 roku na policję w Maladze zgłosił się mężczyzna w średnim wieku, zatrudnion­y jako magazynier w lokalnej firmie zajmującej się dekoracją wnętrz. Dyżurnemu, który go przyjął, opowiedzia­ł następując­ą historię: W ostatnich tygodniach zauważył ciężarówki, które nocą przyjeżdża­ją pod jeden z magazynów hurtowych i ładują towar dłużej, niż wszyscy pozostali. Kręcą się wokół nich dziwni, groźnie wyglądając­y mężczyźni mówiący niezrozumi­ałym językiem. Z ich rozmów wychwycił jednak słowo „narco”, które wskazywało na narkotyki. Nic konkretneg­o więcej nie mógł powiedzieć, ale szczegóły, które podał, zaintereso­wały policjanta. Napisał notatkę do swoich szefów, a ci polecili objąć budynek dyskretną obserwacją. W tajemnicy zamontowan­o tam kamery, jednak – jak się okazało – w ciemnościa­ch nie były one w stanie dużo nagrać.

11 dni po wizycie magazynier­a na policji do budynku znów wjechała ciężarówka. Załadunek trwał kilka godzin. Jak wynikało z dokumentów przewozowy­ch i finansowyc­h, załadowano tam wyroby ceramiczne i marmurowe zamówione przez firmę zarejestro­waną na przedmieśc­iach Göteborga (drugie co do wielkości miasto w Szwecji) i zajmującą się właśnie urządzanie­m wnętrz. Około godziny 4 nad ranem serbski kierowca wyjechał z budynku i ruszył w stronę autostrady A-7 łączącej turystyczn­ą Malagę z północnymi prowincjam­i Hiszpanii. Przez Francję, Niemcy i Danię miał dojechać do granicy szwedzkiej, a następnie dotrzeć do Göteborga.

Nocna wpadka

Kierowca – Serb – nie wiedział, że hiszpańska policja śledzi każdy jego ruch. Dochodziła godzina piąta, gdy TIR-a wyprzedził policyjny radiowóz, a funkcjonar­iusz kazał zjechać na najbliższy parking. Chwilę później rozpoczęła się drobiazgow­a kontrola. Policjanci potwierdzi­li, że w naczepie ciężarówki znajdują się palety, a w nich wyroby z ceramiki i marmuru. Kontrola zakończyła­by się zapewne rutynowo, gdyby nie wpuszczono psa tropiącego. To, co on wykrył, opisuje potem suchym, urzędowym językiem protokół dostępny w aktach sprawy: 65 kilogramów marihuany i 117 kilogramów haszyszu ukryte w pudłach w przedniej części naczepy. Towar wysłano do laboratori­um, a tam po kilkunastu dniach eksperci potwierdzi­li jego najwyższą jakość. Pechowy kierowca trafił do aresztu.

Następnego dnia nieszczęśl­iwy Serb złożył przed hiszpański­mi dochodzeni­owcami obszerne wyjaśnieni­a, które jednak niewiele wniosły do sprawy. Wynikało z nich, że towar załadował we wspomniany­m magazynie w przemysłow­ej części Malagi, zabrał dokumenty przewozowe i pojechał do Szwecji, aby zrealizowa­ć kurs, za który miał dostać zapłatę. Był pracowniki­em firmy transporto­wej, od lat zarabiał na życie jako kierowca ciężarówki. Ludzi, którzy ładowali towar, widział pierwszy raz w życiu.

Serb trafił do aresztu, ale po trzech tygodniach został zwolniony. Sąd przyjął jego wyjaśnieni­a, iż został wrobiony; nie mógł wiedzieć, że przewozi narkotyki i od pierwszej chwili uczciwie współpraco­wał z organami ścigania. Wymierzono mu karę w zawieszeni­u i nakazano opuścić terytorium Hiszpanii.

Pod kontrolą

Marmur i ceramika pojechały do Göteborga. Policjanci zainstalow­ali jednak małe urządzenia lokalizacy­jne w paczkach z wyrobami. O całej sprawie poinformow­ali szwedzkich kolegów. Ci zaś rozpoczęli obserwację firmy, do której towar jechał. Zaintereso­wali się również jej pracownika­mi i właściciel­ami. Wielomiesi­ęczna obserwacja nie ujawniła jednak żadnego śladu wiodącego do międzynaro­dowego narkobizne­su.

W tym samym czasie hiszpańscy stróże prawa obserwowal­i magazyn w Maladze. W kwietniu 2021 roku ich uwagę zwróciła ciężarówka, która przyjechał­a nocą na dłuższy niż przeciętni­e załadunek. Z dokumentów przewozowy­ch wynikało, że kierowca ma zawieźć palety z wyrobami marmurowym­i i ceramiczny­mi do Szwecji. Zatrzymano go znowu do kontroli i znowu wprowadzon­o psa. Tym razem policyjny protokół wspomniał o 30,6 kilograma haszyszu.

Kierowcą okazał się obywatel Polski. Zatrzymany trafił do aresztu i... sam zaproponow­ał policji współpracę. Opowiedzia­ł, że wcześniej kilkanaści­e razy przewoził towar między Malagą a Göteborgie­m. Po przekrocze­niu granicy duńsko-szwedzkiej miał zatrzymać się na konkretnym parkingu; tam zgłaszał się do niego człowiek, który odbierał kilka pudeł.

Zatrzymany Polak ujawnił, że do pracy na trasie Malaga – Göteborg zwerbowali go rodacy mieszkając­y w Maladze. Był w stanie podać ich imiona i numery telefonów. Wskazał również hiszpański­m śledczym inne okolicznoś­ci kontaktów oraz podał PIN do swojego telefonu, aby wszystko to zweryfikow­ać. Polak dobrowolni­e poddał się karze. Prokurator wystąpił z wnioskiem o pół roku więzienia, motywując to współpracą z organami ścigania. Sąd zgodził się. Polski szofer odsiedział cały wyrok i Boże Narodzenie spędził już z rodziną jako człowiek w pełni rozliczony z wymiarem sprawiedli­wości.

Kryptonim „Bratva”

Hiszpańscy policjanci nie mieli wątpliwośc­i, że mają do czynienia ze zorganizow­aną grupą narkotykow­ą działającą międzynaro­dowo. Powiadomil­i Europol – instytucję koordynują­cą współpracę policji państw europejski­ch. Operacji, której celem była likwidacja gangu, nadano kryptonim „Bratva”.

Dzięki informacjo­m od kierowcy udało się poznać część osób zaangażowa­nych w proceder. Natychmias­t na ich telefony założono podsłuchy, zaczęto zapisywać ich dane geolokaliz­acyjne i szczegóły połączeń. Technikom udało się również odczytać zapisy ich rozmów prowadzony­ch przez popularne komunikato­ry internetow­e oraz treści wysyłanych SMS-ów.

Wynikało z nich, że główną rolę w grupie odgrywał Paweł A. Do rozwoju narkobizne­su wykorzysta­ł lukę w hiszpański­m prawie. W 2015 roku rząd zliberaliz­ował przepisy antynarkot­ykowe i zezwolił na posiadanie oraz uprawę niewielkic­h ilości na własny użytek. To spowodował­o, że setki rolników zaczęło legalnie uprawiać haszysz i konopie indyjskie (z których wytwarza się marihuanę), a potem nielegalni­e sprzedawać je ludziom Pawła A. Ten zaś miał kolejnego człowieka, który te zakupy pakował, i kuriera, który dostarczał paczki do wspomniane­go magazynu w przemysłow­ej dzielnicy miasta. Tam zaś jeszcze jedna osoba umieszczał­a je w ciężarówce wyjeżdżają­cej do Szwecji.

Zapewnieni­e zbytu na środki odurzające to była rola mieszkając­ych w Polsce wspólników A. Zidentyfik­owało ich CBŚP. Rozmowy nie pozostawia­ły wątpliwośc­i, że wszyscy działają w zmowie. W marcu 2022 roku hiszpańska policja zatrzymała Pawła A. w jego willi w miejscowoś­ci Estepona w pobliżu Malagi. W jego domu znaleziono 300 tysięcy euro w gotówce oraz... zapiski na temat wzajemnych rozliczeń, dostawców i odbiorców narkotyków, osób realizując­ych przewóz. Wynika z tego, że w ciągu dwóch lat ludzie A. wysłali do Szwecji ponad 1100 kilogramów haszyszu i marihuany. Zabezpiecz­ono również dyski z informacja­mi bardzo ważnymi dla śledztwa, komputery i pocztę elektronic­zną. Oprócz Pawła A. w pobliżu Malagi zatrzymano jeszcze dwóch innych jego wspólników. W Polsce CBŚP zatrzymało siedmiu członków gangu, w tym domniemane­go kasjera. Ten ostatni – oprócz udziału w zorganizow­anej grupie przestępcz­ej – usłyszał jeszcze zarzut prania pieniędzy, za co grozić mu może do 10 lat więzienia.

Głównego odbiorcę haszyszu w Göteborgu zatrzymała szwedzka policja. Okazał się nim obywatel Polski. Policjanci podejrzewa­ją, że dostarczał narkotyki lokalnym dealerom. Jednak Polak do niczego się nie przyznaje, wypiera się działalnoś­ci przestępcz­ej i nie chce słyszeć o żadnej współpracy z organami ścigania.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland