Naga kobieta u tapicera
Andrzej S. potwierdził swoje zeznania ze śledztwa dotyczące jego kontaktów z oskarżoną. Mówił wówczas tak:
– Magda przychodziła do mnie do zakładu z jakimś swoim znajomym, ale nie był to oskarżony. Czasami piliśmy alkohol i ona wtedy robiła się agresywna. Ubliżała temu znajomemu. Kiedyś kazała mu wyjść, a później rozebrała się do naga i tak stanęła przede mną. Klepnąłem ją wówczas w tyłek i kazałem jej się ubrać. Była zła, ale tak zrobiła. Poprosiła tylko o 10 złotych i dla świętego spokoju dałem jej te pieniądze, żeby sobie już poszła.
Świadek zeznawał dalej, że oskarżona za dwa dni znowu do niego przyszła. Wypił wtedy cztery piwa i był – jak twierdził – już pijany.
– Znowu się rozebrała i za obopólną zgodą doszło między nami do zbliżenia seksualnego. A później widywałem Magdę już sporadycznie, zazwyczaj przez okno mojego zakładu. Chyba za jakiś czas znowu do mnie weszła i chciała pożyczyć pieniądze na piwo, ale jej odmówiłem. Pomruczała coś pod nosem i wyszła. Sytuacja jeszcze raz się powtórzyła i usłyszałem, że „rozpier... mi ten zakład”. Nie odebrałem jednak tego jako groźby i nie złożyłem doniesienia na policję.
Andrzej S. zaprzeczył, gdy sąd zapytał go, czy można uznać, że przez jakiś czas był w związku z oskarżoną.
Po pierwszej rozprawie mecenas Sylwia Jupa, adwokatka Łukasza P., złożyła wniosek w sprawie rezygnacji z obrony klienta z powodu „braku możliwości porozumienia co do linii obrony”. Sąd wniosek przyjął i ustanowił nowego obrońcę z urzędu.
Proces trwa, na drugiej rozprawie mają zeznawać kolejni świadkowie. Sprawę dotyczącą domniemanego gwałtu już wcześniej prokuratura wyłączyła do odrębnego postępowania.