Dlaczego nie w duecie?
No właśnie. Jeśli śpiewanie w dwuosobowym składzie się podoba, to dlaczego nie spróbować? Camila Cabello i Hans Zimmer, Britney Spears i Elton John. Czy ktoś by pomyślał, że muzyczne drogi tak odmiennych artystów kiedykolwiek się skrzyżują? A jednak tak się stało!
Okazjonalne piosenkarskie duety są ostatnio na porządku dziennym. Dawniej śpiewający soliści rzadko zapraszali do współpracy w studiu innych wokalistów. Tym bardziej popularnych. Zwykle jedynie w chórkach ktoś wspomagał ich wokalnie. Ale bywało też, że sami nagrywali wokalny akompaniament, jak to robił czasami Prince. Owszem, zdarzały się gwiazdorskie duety i to niekiedy całkiem oryginalne, jak chociażby rockowy wokalista Freddie Mercury i śpiewaczka operowa Montserrat Caballé (ich wspólny longplay z 1988 roku nosi tytuł „Barcelona”), ale nie były częste. Tymczasem obecnie – zwłaszcza w hip-hopie, ale nie tylko w tym stylu – niemal na każdej nowej płycie popularnego piosenkarza śpiewa z nim inny, niekiedy bardziej od niego znany artysta.
A to, że duety przyciągają melomanów, chyba najlepiej udowodnili Luis Fonsi i Daddy Yankee, których utwór „Despacito” sprzed pięciu lat stał się światowym hitem i osiągnął rekordową oglądalność na YouTubie z blisko 8 miliardami wyświetleń.
Głównym celem zaproszenia na sesję znanego artysty jest chęć zyskania rozgłosu. Ale coraz częściej zdarza się, że na fali popularności duetów we wspólnym śpiewaniu zaczynają gustować również wykonawcy, którzy nie potrzebują promocyjnego wsparcia. Jednym z takich muzyków jest Elton John. Jego pozycja w branży estradowej jest nie do podważenia, płyty i bilety na koncerty sprzedają się jak ciepłe bułeczki, a pożegnalna trasa – mimo przymusowej przerwy z powodu pandemii – rozwija się w najlepsze. „Po moim występie w Australii (7 marca 2020 roku w Sydney – przyp. red.) nie byłem na estradzie przez 22 miesiące” – wspomina piosenkarz. – „Większość tego czasu spędziłem w domu. Jedynie przyleciałem do Los Angeles, żeby nagrać album «The Lockdown Sessions». Kiedy wreszcie wróciłem na scenę w Nowym Orleanie, nie byłem pewny, czy będzie mi się dobrze grało. Okazało się, że było wspaniale!”.
Mimo solowych sukcesów piosenkarz nie przestaje łączyć się w duety z innymi gwiazdami. Nawet takimi, które śpiewają w innym stylu niż on. Przykładem jest jego gościnny udział w utworze „Ordinary Man”, który ukazał się na płycie Ozzy’ego Osbourne’a, wokalisty znanego z metalowej grupy Black Sabbath.
Elton John od paru lat przyjaźni się z Edem Sheeranem i obydwaj czasem są razem w studiu. Jednym z niedawnych efektów ich muzycznej współpracy jest świąteczny hit „Merry Christmas”. Nie brakuje również wokalistek, które śpiewały z Eltonem Johnem. Są wśród nich m.in. Nicky Minaj (nagranie „Always Love You”), Lady Gaga („Sine From Above)” czy Miley Cyrus („Tiny Dancer”). To właśnie z nimi oraz paroma innymi gwiazdami estrady (m.in. z Charliem Puthem i grupą Years & Years) piosenkarz nagrał album „The Lockdown Sessions”.
Najwyraźniej Johnowi spodobało się wspólne śpiewanie, bo w tym roku ponownie szukał wokalnego towarzystwa. Znalazł je w bardzo popularnej piosenkarce, tancerce i aktorce Britney Spears, uznawanej za ikonę popkultury końca XX wieku. Spears podbiła w 1999 roku listy przebojów debiutanckim longplayem „...Baby One More Time”, który rozszedł się w nakładzie ponad 35 milionów egzemplarzy. Za sprzedaż albumów piosenkarka trafiła do „Księgi rekordów Guinnessa” i pokonała rywali pod względem liczby singli notowanych na pierwszym miejscu listy przebojów. W 2005 roku za utwór „Toxic” odebrała nagrodę Grammy w kategorii Najlepsze Nagranie Taneczne. Była też osiem razy do tego wyróżnienia nominowana. W efekcie wiele piosenkarek uznaje ją za źródło muzycznych inspiracji.
Dorobek Spears najwyraźniej przypadł do gustu także Eltonowi Johnowi, bo nagrali razem nową wersję jego kompozycji „Tiny Dancer” z 1972 roku. Utwór obecnie ma tytuł „Hold Me Closer”. Jest to jedno z pierwszych nagrań piosenkarki po finale trwającej blisko 14 lat kurateli, którą sprawował nad nią jej ojciec. Spears została poddana kurateli z uwagi na problemy psychiczne, które – zdaniem sądu – uniemożliwiały jej decydowanie o sprawach zawodowych i utrudniały sprawowanie kontroli nad majątkiem ocenianym na blisko 60 milionów dolarów. Dopiero w ubiegłym roku owa kuratela została uchylona.
Duety lubi też Camila Cabello i ona również związała się z artystą dużego formatu. Jest nim kompozytor i producent muzyczny Hans Zimmer, znany głównie z muzyki filmowej. Skomponował ją do blisko 100 filmów, w tym do takich przebojów jak „Rain Man” (1988), „Thelma i Louise” (1991), „Mission Impossible II” i „Nie czas umierać” (2021). Zimmer ma gwiazdę na hollywoodzkiej Alei Sławy i jest dwukrotnym laureatem Oscara. Otrzymał tę nagrodę w 1995 roku za ścieżkę dźwiękową do animacji „Król Lew” (1994), w której słychać też oscarową piosenkę „Can You Feel the Love Tonight” Eltona Johna, oraz siedem lat później za instrumentalną oprawę „Diuny” (2021). Ma także na koncie cztery nagrody Grammy – za muzykę do filmów „Karmazynowy przypływ” (1995), „Mroczny rycerz” (2008) i „Król Lew” (1994) oraz za piosenkę „Circle Of Life” (1994).
Ostatnio Zimmer postawił ponownie na utwór wokalny i też związany z filmem, tyle że z tym telewizyjnym. Piosenka „Take Me Back Home” – bo taki tytuł nosi wspólne dzieło jego i Camili Cabello – rozbrzmiewa w 6-odcinkowym przyrodniczym serialu „Frozen Planet II” („Lodowa planeta II”), którego narratorem jest David Attenborough.
„Moim marzeniem było połączyć miłość do planety, na której żyjemy, z muzyką” – mówiła Cabello w wywiadzie dla „Variety”. – „Duże wrażenie zrobiła na mnie też praca z legendarnym Hansem Zimmerem”. Piosenkarka zadebiutowała w roli solistki w 2018 roku albumem zatytułowanym jej imieniem. Pochodzi z niego przebój „Havana”. Przed rozpoczęciem samodzielnej kariery śpiewała w żeńskiej grupie Fifth Harmony. Cabello ma obecnie na koncie trzy longplaye. Ostatni jest świeżutki, bo ukazał się w kwietniu 2022 i nosi tytuł „Familia”.