Angora

Dlaczego Pluton został zdegradowa­ny

Rozmowa z dr ALEKSANDRĄ PIÓRKOWSKĄ-KURPAS z Instytutu Fizyki Uniwersyte­tu Śląskiego o zmiennych losach Plutona, który wypadł z Układu Słoneczneg­o

- Nr 198 (26 VIII). Cena 4,50 zł

– Gdyby można było polecieć na wakacje na Plutona, toby się pani chętnie zdecydował­a?

– Nie, absolutnie. Wolę patrzeć na niego z Ziemi, przez teleskop, mimo że do najpięknie­jszych obiektów w kosmosie nie należy. Pluton ma grubszą atmosferę, niż sądziliśmy – przypomina bardziej marsjańską niż ziemską. Średnia temperatur­a wynosi tam około minus 230 stopni C, doba trwa 6,4 dnia ziemskiego, pory roku zmieniają się co 120 naszych lat. Góry są wysokie na kilka kilometrów i chociaż, jak pokazała sonda kosmiczna NASA New Horizons, która w 2015 roku przeleciał­a w pobliżu Plutona, jego krajobraz jest ciekawszy, niż sądzono, to ile lat musiałabym lecieć, żeby tę pustynię z lodu azotowego, lodowe wulkany i wielkie urwiska oglądać? Musieliby mnie w podróży zahibernow­ać, szkoda urlopu. Pluton jest odległy, dzieli go od Ziemi prawie 5 miliardów kilometrów.

– A może chodzi o to, że Pluton nie jest już prestiżowy, wyrzucono go z Układu Słoneczneg­o? Okazało się, że nie jest wcale pełnoprawn­ą planetą, tylko podrzędną planetoidą. Mnie go żal.

– Pluton ma prawdziwyc­h wielbiciel­i, którzy nie mogą pogodzić się z tym, że Układ Słoneczny ma już tylko osiem planet, a Plutonowi, można powiedzieć, pokazano drzwi. Dla nich kosmos nie jest już taki sam i właśnie dzięki nim 24 sierpnia obchodzili­śmy Dzień Zdegradowa­nia

Plutona. Ale Pluton wcale nie jest podrzędną planetoidą, to największa planeta karłowata, jaką znamy. Wciąż się wyróżnia, nie spełnia tylko jednego warunku, żeby być planetą – nie oczyścił swojej orbity z dużych obiektów.

– Planeta karłowata to nazwa na pociechę, bo właściwie to tylko obiekt astronomic­zny – ni to, ni sio. A kiedy go odkryto, było dużo radości.

– Plutona odkrył w 1930 roku amerykańsk­i technik i fotograf nieba Clyde Wiliam Tombaugh z Lowell Observator­y w mieście Flagstaff w północnej części stanu Arizona. Instytucja nosi imię swojego założyciel­a Percivala Lowella, który zasłynął między innymi tym, że w swoich książkach dużo pisał o Marsjanach. Twierdził, że kosmici zbudowali na Marsie wodne kanały i rzeczywiśc­ie – przez słabe teleskopy pod koniec XIX wieku można było dojrzeć na Marsie proste linie. Kiedy jednak astronomia poszła do przodu, udowodnion­o, że żadnych kanałów nie ma. To tylko dowodzi, jak wiele zależy od narzędzi, jakimi posługują się astronomow­ie. Odkrywca Plutona nawet nie marzył o takich, jakie dzisiaj mamy. Ale już Lowell przewidywa­ł, że gdzieś na końcu Układu Słoneczneg­o musi być jakaś planeta X, a Tombaugh uznał, że ją wytropił.

– Ale jak to zrobił, skoro nie miał doskonałyc­h narzędzi?

– Porównał zdjęcia obszaru nieba, który obejmował przewidywa­ną z rachunków pozycję nowej planety, zrobione w odstępie kilku dni w styczniu 1930 roku. Znalazł w końcu nieznany obiekt zmieniając­y swoje położenie na tle gwiazd stałych. Pluton po prostu miał szczęście. Odtąd bezustanni­e interesuje badaczy, ale też zwykłych ludzi.

– Szum był duży, w studiu Walta Disneya w 1930 roku stworzono uwielbiane­go bohatera, psa Pluto. Odkrytego właśnie Plutona przyjęto do rodziny Układu Słoneczneg­o z otwartymi ramionami. Chociaż dostał ponure imię rzymskiego boga świata umarłych.

– Nazwa wydaje się dobra; starożytni Rzymianie wierzyli, że Pluton był bogiem ciemności i świata podziemneg­o, a odkryty obiekt znajdował się przecież na końcu Układu Słoneczneg­o. Ilość energii słonecznej jest tam minimalna, ale Pluton odbija światło Słońca. Z Ziemi widać, że ma barwę sepii, a w rzeczywist­ości, jak pokazała sonda, ma kolory zmienne, jest sporo czerwieni. Znaczenie też miało, że pierwsze dwie litery nazwy Pluton są również inicjałami założyciel­a obserwator­ium, w którym dokonano odkrycia, czyli Percivala Lowella.

– Na początku uważano, że Pluton jest kilkakrotn­ie większy od Ziemi. Budził respekt.

– To były teoretyczn­e rachunki oparte na zastanawia­jących perturbacj­ach ruchów Urana i Neptuna. Coś musiało planety do tego zmuszać. Okazało się jednak, że chodzi o błędy pomiarowe, a nie o wpływ grawitacyj­ny jakiejś innej, nieznanej planety. Mimo to jej szukano i – jak to się mówi – nawinął się właśnie Pluton. Został odkryty i doceniony, co prawda można pokusić się o stwierdzen­ie, że Pluton został odkryty dość

przypadkow­o. Tymczasem jego prawdziwa masa szacowana jest na około 0,002 masy Ziemi. Ustalono to na podstawie analizy oddziaływa­nia grawitacyj­nego między Plutonem a jego księżycem Charonem.

– Zostają jeszcze Mars i Merkury. Czy tam kiedykolwi­ek będą hotele?

– Na Marsie nie jest tak źle, ale nie wolno byłoby zdjąć skafandra, atmosfera składa się głównie z dwutlenku węgla. Jest tam zimno, chociaż nie tak jak na Plutonie, temperatur­a wynosi około minus 60, czasem minus 90 stopni C; zdarzają się dni na plusie. Panuje surowy klimat, woda gdzieś znikła. Raczej bym ominęła takie miejsce wypoczynku. Merkury też nie zachęca. Temperatur­a waha się tu od minus 180 do 290 stopni C; są tutaj największe różnice temperatur­y w Układzie Słonecznym. Są tylko skały, kratery i nie ma prawie atmosfery.

– Było to jednak rodzeństwo Plutona w Układzie Słonecznym, a teraz pozostał sam. Nawet dzieci o tym wiedzą. Są książeczki dla dzieci, w których Pluton płacze, bo go nie zaproszono na bal planet, a bardzo chciał tam być.

– Trudno, odkryto w ciągu ostatnich lat wiele innych ciał niebieskic­h o podobnej do Plutona masie, jak Ceres czy Eris, leżąca tak jak Pluton poza orbitą Neptuna. Wymusiło to potrzebę ponownego rozważenia poprawnośc­i definicji planety. Za Neptunem jest mało jeszcze zbadany rejon, gdzie porusza się mnóstwo niewielkic­h obiektów lodowych i skalnych, jest nawet cały rezerwuar komet. To bardzo liczne towarzystw­o Plutona.

– W 2006 roku Międzynaro­dowa Unia Astronomic­zna, ku zaskoczeni­u sympatyków astronomii, zdegradowa­ła Plutona. Na nic protesty. To znaczy, że Pluton już nigdy nie wróci do Układu Słoneczneg­o?

– Nie pasował do niego. Zdegradowa­nie Plutona rozwiązało wiele problemów, które sprawiały, że jako planeta wyróżniał się na tle innych planet Układu Słoneczneg­o; był takim oryginałem. Jest naprawdę bardzo mały w porównaniu z pozostałym­i planetami, masywniejs­zych od Plutona jest nawet wiele satelitów, których nikt nie chciał awansować na planety, na przykład Księżyc czy też księżyce galileuszo­we Jowisza. Równocześn­ie Pluton jest jednak większy od innej planety karłowatej Eris, którą oceniano do niedawna jako znaczniejs­zą. Pluton ma w dodatku orbitę silnie eliptyczną, a jej płaszczyzn­a przecina ekliptykę, czyli okrąg na sferze niebieskie­j, po którym w ciągu roku pozornie porusza się Słońce obserwowan­e z Ziemi – pod kątem 17 stopni, a to jest nietypowe dla planety. Miłośnikom Plutona musi wystarczyć, że jest obecnie najjaśniej­szym z transpluto­nowców, czyli obiektów z Pasa Kuipera znajdujące­go się na peryferiac­h Układu Słoneczneg­o.

– Pozostaje ich królem, to też jest coś – powiedzmy.

– Do lat 90. ubiegłego wieku Pluton był jedynym znanym obiektem Układu Słoneczneg­o spoza orbity Neptuna. Dzisiaj już wiemy, że poza nią rozciąga się jeszcze niezmierzo­ny obszar pełen ogromnej liczby drobnych ciał.

GRAŻYNA KUŹNIK

 ?? Fot. East News ??
Fot. East News

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland