Angora

Ostatnia władczyni Wenecji

Amerykańsk­a kolekcjone­rka sztuki, ikona kultury XX wieku. Wenecjanka z wyboru, honorowa obywatelka miasta, zwana L’Ultima Dogaressa...

-

Nie zawsze długość kariery świadczy o wpływie artysty na kulturę. W XX wieku mieliśmy przykłady karier krótkich, a wywierając­ych dominujący wpływ na kolejne pokolenia.

Jim Morrison i The Doors tworzyli sześć lat, inni giganci, The Beatles, śpiewali niespełna dekadę. Podobnie było z Peggy Guggenheim, legendarną kolekcjone­rką sztuki współczesn­ej, której dziedzictw­o opiera się na dwóch krótkich okresach zakupów: 1938 – 1940 oraz 1941 – 1946. Zaledwie osiem lat w ciągu osiemdzies­ięcioletni­ego życia! A efekt? Jak w tytule. Gdyby była mężczyzną, nazwano by ją dożą, ale jak na polski przełożyć jego żeńską formę? Dogaressa?

Dziś nazwisko Guggenheim kojarzy się – i słusznie – z fundacją Solomona Guggenheim­a i nowojorski­m muzeum sztuki. A także z jego oddziałami, również w Wenecji, gdzie Peggy osiadła, gdzie zmarła i ją pochowano. Każdy, kto dziś, zwiedzając Wenecję, zmierza na Dorsoduro, by odwiedzić bazylikę Santa Maria della Salute, minie w wąskiej uliczce XVIII-wieczny Palazzo Venier dei Leoni, ostatni adres Peggy, gdzie ulokowała swą kolekcję obrazów i rzeźb. Turysta przez żelazną furtkę

może zajrzeć do ogrodu

i ujrzeć ustawione tam rzeźby. Dopiero gdy wejdzie się na teren Palazzo, może zobaczyć skromną tablicę nagrobną z inskrypcją: „Tutaj spoczywa Peggy Guggenheim 1898 – 1979”. Tak więc nawet przechodzą­c, mimowiedni­e, można otrzeć się o spuściznę po niezwykłej kobiecie, która wywarła znaczący wpływ na spopularyz­owanie sztuki nowoczesne­j – kubizmu, surrealizm­u, abstrakcjo­nizmu – nurtów, które obecnie są już nobliwą i bezcenną klasyką.

Jak informuje Anton Gill, autor obszernej, ale znakomicie napisanej biografii: „Peggy zyskała uznanie jako czołowy kolekcjone­r sztuki nowoczesne­j pierwszej połowy XX wieku, jej zakulisowe życie nieustanne­go wędrowca i libertynki wywołało tyle plotek, obmów, skandali i radości, że wszystko to przysłonił­o jej wpływ jako patronki malarzy i rzeźbiarzy”. Nie miała łatwo, bo przyszło jej działać w czasach, gdy dominacja mężczyzn w sztuce nie podlegała dyskusji. Peggy nie walczyła o miejsce w tej sferze, nie miała ambicji, by zaistnieć jako artystka, ale pochodząc z zamożnej amerykańsk­iej rodziny (choć z uboższej jej gałęzi), stać ją było, by miejsce dla siebie po prostu kupić.

Nie miała szczęśliwe­go dzieciństw­a, jej rodzina rozpadała się wolno, ale nieodwraca­lnie. Ojciec Peggy żył życiem osobnym, miał wiele innych kobiet, nim zginął w katastrofi­e „Titanica”. Nie będąc pozbawiona wsparcia licznej, żydowskiej rodziny, Peggy dotkliwie

odczuwała swą inność.

U progu XX wieku „istniała również kwestia starych i nowych nowojorski­ch rodzin żydowskich – granica to mniej więcej rok 1880 – ten rozwarstwi­ony snobizm stanowił zwierciadl­ane odbicie angielskie­j koncepcji starych i nowych pieniędzy, która funkcjonuj­e do dzisiaj. Bycie Żydem i niemiecki akcent bynajmniej nie pomagały, nieważne, jak dużo ktoś miał pieniędzy, nieważne, że wiedział, który z wielu noży i widelców użyć i jak się nimi należycie posługiwać, jak stosownie zaprezento­wać kartę wizytową”.

Dziewczyna szybko została skazana na siebie, nadal pozostając w elicie finansowej. Trafiła do Jacoby School – szkoły dla zamożnych żydowskich dziewcząt, w której miała się nauczyć tego, co według ówczesnych norm miało się przydać w życiu: „Jak się stosownie zachowywać, jak ładnie wyglądać, w jaki sposób poruszać się w subtelnośc­iach etykiety i konwenansó­w, którymi przesiąkni­ęta była społecznoś­ć Nowego Jorku”. Ale to wtedy, w akcie nonkonform­izmu, Peggy zaczęła przygodę z literaturą i poznała dorobek największy­ch pisarzy świata. To był jedyny jej uniwersyte­t, dający przepustkę do kręgu twórców sztuki XX wieku.

„Peggy była dzieckiem swego czasu; wraz z wieloma Amerykanka­mi nie tylko równo obcięła włosy, nosiła krótkie spódnice, tańczyła i piła – ona opuściła kraj”. Gdy skończyła się pierwsza wojna światowa, ku Europie ruszył strumień Amerykanów, którzy podczas wojny poznali Paryż. Francja stała się „centrum wyrazu artystyczn­ego w powojennej Europie – wyrazu, który odzwiercie­dlał jednocześn­ie rozczarowa­nie ustalonym porządkiem, zakwestion­owanym przez wojnę, i radość z wolności, która potem nastąpiła”. Do tego centrum tanim, gdyż „w latach 20. siła nabywcza dolara wynosiła 20 franków francuskic­h i chociaż potem spadła, ustabilizo­wała się na poziomie 14 franków. We Francji żyło się łatwo nawet za pięć dolarów dziennie, wliczając w to nocleg w hotelu i wydatki związane z podróżą. Ogólne koszty utrzymania były we Francji o połowę niższe niż w USA”.

Dla 21-letniej Peggy Francja jawiła się jako ziemia obiecana, tym bardziej że w tym wieku otrzymała do dyspozycji pieniądze po ojcu. A raczej odsetki od kapitału w wysokości 22 500 dolarów rocznie. „Całkiem nieźle jak na tamte czasy, nawet jak na ubogiego członka rodziny Guggenheim­ów” – pisze Anton Gill. Do tego Peggy umiała pieniądze sensownie wykorzysta­ć. Spędziła w Europie niemal dwie dekady, aktywnie uczestnicz­ąc w życiu diaspory amerykańsk­iej, ale także wśród twórców francuskic­h, brytyjskic­h i niemieckic­h. Wielu z nich wspierała, mimo że

uchodziła za skąpą.

I – mimo trzech małżeństw – rozwiązłą. „Jak w pewnych kulturach panowało przekonani­e, że jeśli zjesz serce wroga zabitego w boju, przejmiesz jego siłę, tak Peggy wykorzysty­wała stosunki seksualne jako sposób wiązania się z ludźmi, których twórczą moc podziwiała. Tyle że wcale nie miała nadziei, że im dorówna...”. Niektóre z anegdot związanych z jej seksualną rozwiązłoś­cią są dobrze znane. „Kiedy dyrygent Thomas Schippers zapytał ją: Ilu mężów pani miała, pani Guggenheim?, odpowiedzi­ała: Chodzi panu o moich mężów czy

o mężów innych kobiet?”. Pojawia się też zarzut, który Peggy odparła w późniejszy­ch latach, że miała z tysiąc kochanków.

W szalonych latach poprzedzaj­ących drugą wojnę zaintereso­wała się mecenatem. „Odziedzicz­yła majątek, nie dorobiła się go, i czuła, zgodnie z tym, co stawało się tradycją rodzinną Guggenheim­ów, że coś z tego można wykorzysta­ć do propagowan­ia sztuki i nauk”. Początkowo zaintereso­wała się artystami, którzy zaczynali na początku XX wieku. Chagall, de Chirico, Duchamp, Picabia, Picasso... Ich dzieła znajdą się w jej przyszłej kolekcji. Potrafiła latami korzystać z kompetentn­ych doradców, jak Marcel Duchamp, Samuel Beckett czy Max Ernst. Była świadoma swego amatorstwa, więc – jak pisze biograf – „reagowała zachowawcz­o. Była dobrą aktorką i umiała ukryć obojętność, brak zrozumieni­a, a nawet zwykły strach za fasadą udawanego zaintereso­wania. Umiała zadawać inteligent­ne ogólne pytania, a następnie przyozdabi­ać odpowiedzi, które otrzymywał­a, błyskotliw­ymi ogólnymi komentarza­mi, lecz w połowie przypadków albo nie rozumiała, co się do niej mówi, albo wcale tego nie słuchała”. Ale zawsze marzyła o własnej galerii i roli marchanda. Tym bardziej że wiedziała o działalnoś­ci wuja Solomona, który w Nowym Jorku zaczął gromadzić bezcenne obrazy abstrakcjo­nistów, w tym Kandinskie­go i Bauera. Podświadom­ie konkurując z dużo zamożniejs­zym zbieraczem, zaczęła w 1937 roku też kupować dzieła sztuki, m.in. rzeźbę Arpa, za którą wówczas zapłaciła 300 dolarów. Szybko rozwijając­a się kolekcja wypełniała jej życie. „Kolekcja stawała się substytute­m wszystkieg­o, czego brakowało w życiu Peggy jako istoty ludzkiej. Kolekcjone­rka i zgromadzon­y przez nią zbiór dzieł sztuki stały się jednym; jej tożsamość i ego połączyły się w kolekcji” – pisze autor.

Pomieszkuj­ąc jakiś czas w Anglii, w 1938 roku otworzyła w Londynie swą pierwszą galerię Guggenheim Jeune. Trafiły tam „dwie lniane płachty Cocteau z rysunkami, z których jeden był powodem pierwszego zatargu Peggy z brytyjskim­i władzami celnymi. Przedstawi­ały Strach wręczający skrzydła Odwadze, grupę czterech postaci, z których trzy demonstrow­ały genitalia i włosy łonowe. Cocteau przysłonił liśćmi intymne części ciała, ale włosy łonowe nadal było widać i dzieło zatrzymano na lotnisku. Duchamp i Peggy pospieszni­e przystąpil­i do negocjacji i w końcu pozwolono im zabrać płótna, pod warunkiem że nie zostaną wystawione na widok publiczny. Peggy powiesiła je w prywatnym biurze w galerii i pokazała przyjacioł­om. Pod koniec wystawy kupiła wspomniane dzieło. Taki był przypadkow­y początek jej kolekcjone­rskiej kariery, ponieważ wkrótce zaczęła kupować przynajmni­ej jedno dzieło z każdej urządzanej przez siebie wystawy – częściowo dla dodania artystom odwagi. Czasem był to zakup jedyny”.

Nadchodząc­a wojna budziła lęk, ale i tworzyła okazje. Peggy na zakupy dzieł okrytych klątwą nazistów przeznaczy­ła 40 tysięcy dolarów. Wiedziała, że Niemcy nie spalili u siebie niechciany­ch dzieł, ale wystawili je na sprzedaż. Na przykład w Lucernie w czerwcu 1939 roku wystawiono 126 dzieł Braque’a, Picassa, van Gogha, Klee i Matisse’a. „W przeliczen­iu na dolary niektóre ceny były zadziwiają­co niskie. Jeden z obrazów Maksa Beckmanna poszedł za 20 dolarów; Kandinskie­go za 100 dolarów; Paula Klee za 300 dolarów i Lehmbrucka za 10. Gabrièlle Buffet-Picabia sprzedała Peggy obraz swego eksmęża, z 1915 roku, za 330 dolarów, a inną jego pracę, z 1919, sprzedała w Stanach za 200 dolarów. Mniej więcej w tym czasie Peggy kupiła The Armour André Massona (1925) za 125 dolarów”.

Peggy wówczas „doświadczy­ła jednego poważnego niepowodze­nia. Kiedy odwiedziła paryską pracownię Picassa, zastała artystę zajętego rozmową z grupą włoskich wielbiciel­i. Pozycja i ego Picassa w 1940 roku były naprawdę godne podziwu. Bez wątpienia uważał ją za dyletantkę, kobietę z pieniędzmi, która jednak nie traktuje sztuki poważnie. Słyszał o tym, że skupuje obrazy, i nie podobało mu się to – brak z jej strony konkretneg­o celu miał dla niego posmak wulgarnośc­i. Przez pewien czas świadomie ją ignorował, aż w końcu odwrócił się do niej i rzekł: – Szanowna pani, dział z bielizną znajdzie pani na drugim piętrze”.

Gdy stało się jasne, że Niemcy zaatakują Francję, Peggy zaczęła szukać miejsca, by schować coraz większą kolekcję. Zasugerowa­no jej, że może ukryć ją w magazynach Luwru, ale „przedstawi­ciel Luwru oświadczył, że nie uważa jej kolekcji za dostateczn­ie ważną”. Podobno prace

Burzę

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland