Z wizytownika Andrzeja Bobera(72)
Twarze ważne i średnio ważne, bo nieważnych bym nie zapisywał w spisie telefonów. Każda z nich to jakaś sprawa, jakieś moje wrażenia, porażka lub radość z załatwionej sprawy. Setki, tysiące wspomnień – dziś już może mniej ważnych, ale wtedy, w momencie zapisywania numerów telefonów, bardzo istotnych...
Grażyna Torbicka – styl i klasa
Wspomnienie o Krystynie Losce zakończyłem przypomnieniem, że „odchodząc z telewizji, zostawiła w niej największy skarb – Grażynę Torbicką, córkę”. Nie trzeba było długo czekać, a córka odezwała się z greckich wakacji: „(...) dużo wspomnień wywołał w mojej pamięci Pana tekst, a ostatnie zdanie szczególnie mi się podoba, przez chwilę nawet w nie uwierzyłam. Serdeczności...”.
...W telewizji rozpoczęła pracę w 1985 r. w programie „Sportowa niedziela” u boku mistrza Włodka Szaranowicza. Nie wystartowała pod swoim nazwiskiem rodowym „Loska”, bo pewnie – znając działalność korytarzową telewizyjnych hien i rekinów – szybko by ją zagryziono wraz z matką: „Marna, ale dzięki matce...; ładna, ale co ma do powiedzenia”... I inne takie. Przewidując to niejako, Grażyna dzięki opatrzności cztery lata wcześniej wzięła ślub z kardiologiem Adamem Torbickim (dziś profesor) i mogła znaleźć się na Woronicza jako Torbicka – Grażyna Torbicka. A hienom i rekinom zaczęły opadać szczęki, bo szybko okazało się, że zjawiła się osobowość telewizyjna najwyższej próby.
Śledziłem to wszystko z pewnej odległości, bo w tamtym czasie przebywałem na 8-letnim, okolicznościowym urlopie, który zafundował mi Generał z kolegami. A gdy wróciłem w 1989 r. już na dyrektorski fotel, poznałem dziewczynę wyjątkowej urody, wyjątkowej pracowitości, wyjątkowej skromności. Nie poszła śladem koleżanek – Katarzyny Dowbor czy Agaty Młynarskiej – i swoje życie prywatne zostawiła w domu. Trafiła pod skrzydła Niny Terentiew i potrafiła to dobrze wykorzystać.
Dalej wszystko poszło w ekspresowym tempie – wielokrotna laureatka Wiktora i Telekamery, zdobywczyni tytułów: „Osobowość Telewizyjna”, „Najpopularniejsza Osobowość Telewizyjna”, „Najlepszy Prezenter”. Nie wymieniam dalej, bo w głowie się kręci. Wszędzie „naj”, to mogło wielu denerwować. Nie znam nikogo z telewizyjnego podwórka, kto by zgarnął tyle zawodowych nagród co Grażyna Torbicka. A dodać warto do tego prowadzenie różnych konkursów i festiwali (z Sopotem włącznie) i konkursu Miss World, Konkursu Chopinowskiego...
Tak była ceniona i oceniana przez innych. Gdyby i mnie dopuszczono do głosu, zwróciłbym na jedno uwagę: nie skakała po programach o różnych tematach, nie szukała popularności za wszelką cenę, a potrafiła się skupić na dziedzinie, którą chyba pokochała – na filmie... Od lat przybliżała nam najlepsze filmy, najciekawszych aktorów i reżyserów w swoim cyklu „Kocham Kino”, „Kocham Cię, Kino” w radiowej Zetce. Od 2007 r. jest dyrektorem artystycznym Festiwalu Filmów „Dwa Brzegi” w Kazimierzu Dolnym, prezentującym filmy polskie i zagraniczne, które miały kluczowe znaczenie dla światowej kinematografii.
Przy tym wszystkim Grażyna Torbicka ma kawałek charakteru: gdy w 2016 r. w TVP nowi szefowie zaczęli szperać w jej programie, powiedziała im: „Dziękuję, Winnetou” i przeniosła się do TVN-u z autorskim programem filmowym.
Jednym słowem – ma styl, klasę i charakter.