Niejeden zawinił!
Starannie śledzę tragedię ekologiczną na Odrze. Już znalazło się 72 informatorów o trucicielach – to reakcja na milion złotych. Ja zabieram głos w tej sprawie jako emerytowany ichtiolog, który w swojej karierze życiowej miał różne doświadczenia (choć nie w tej skali) z trucicielami polskich rzek. Wysłuchałem w TVN24 i prasie różnych poglądów na zaistniałą tragedię. Często były to poglądy bardzo amatorskie. Najwięcej błędów dostrzegłem w szukaniu sprawcy zatrucia Odry i ogromnych szkód.
Popisując się ilością pobranych próbek do badania, rząd pokazuje swój brak profesji w sprawach, jakie wiążą się z zatruciem rzeki. Ze strony odpowiedzialnych służb rządowych zabrakło już wcześniej (przed masowym śnięciem ryb) różnorodnych działań na rzecz przewidywania i ratowania sytuacji na rzece Odrze. Chociażby takich jak czasowe zamykanie oczyszczalni ścieków, ponowne oczyszczanie wód przemysłowych i ich wykorzystanie, a także współpracy polskich służb z Europejskim Obserwatorium ds. Susz.
Uważam, że rządowe działania dotyczące poszukiwania sprawcy tragedii są chybione. Truciciela rzeki Odry nikt nie znajdzie! Jest ich zbyt wielu.
Ostatnio padło z redakcji TVN bardo słuszne pytanie: Kto zapłaci za wyrządzone rzece szkody? Niestety, nie usłyszałem żadnej sensownej odpowiedzi. Ośmielam się więc podać podobny przypadek – zatrucie rzeki przez zakłady przemysłowe w Mińsku Mazowieckim (rzeka Srebrna) – do ewentualnego wykorzystania przy dalszych rządowych rozważaniach pokrycia strat obecnej katastrofy.
Od 1958 r. byłem dyrektorem dużego gospodarstwa rybackiego „Gołębiówka” (800 ha stawów rybnych) pobierającego wodę dla stawów z siedmiu rzek zlewni Wisły.
W latach 70. wystąpiło nagłe śnięcie ryb na rzece Mieni, z której pobierana była woda na potrzeby 100 ha stawów w Rudzie Mazowieckiej. Do Mieni wprowadza swoje wody rzeka Srebrna. Nasze rybackie dochodzenie ustaliło, że przyczyną śnięcia ryb jest właśnie zatruta woda rzeki Srebrnej, do której swoje ścieki odprowadzało siedem zakładów z Mińska Mazowieckiego, z których każdy spełniał wymogi (pozwolenie wodno-prawne). Pojedyncze ścieki tych zakładów nie mogły spowodować zatrucia ryb w rzekach Srebrnej i Mieni. Sprawę o odszkodowanie skierowałem do Sądu Rejonowego w Mińsku, ale truciciele (każdy osobno) udowodnili w sądzie, że ich ścieki nie spowodowały śnięcia ryb. Powołałem więc eksperta hydrologa, a ten w sprawie odwoławczej wykazał, że rzekę Srebrną zatruli swoimi ściekami WSZYSCY „zrzutowcy ścieków” i WSZYSCY oni są sprawcami śnięcia ryb hodowlanych. Sąd ten pogląd biegłego uznał.
Ustalając wysokość odszkodowania, sąd (przy pomocy biegłego) przyjął za podstawę ilość wody pobranej przez każdego truciciela do produkcji według zasady: ile wody bierzesz, tyle samo odprowadzasz ścieków.
Przy obecnych stratach ryb na rzece Odrze należałoby według mnie obciążyć odszkodowaniem wszystkie zakłady, które odprowadzają swoje ścieki do Odry proporcjonalnie do poboru przez nie wody.
Rzeka Odra stała się jedną (na całej swojej długości!) wielką oczyszczalnią dla wszystkich podmiotów gospodarczych po obu stronach rzeki: Polski, Niemiec i Czech!
Rzeka Odra (w obecnym stanie) takiej ciągłej sumarycznej ilości ścieków z ogromnej ilości zakładów nie dała rady zneutralizować. Sprawców zatrucia jest więc wielu.
Należy ustalić w Polsce jednego (stałego) odpowiedzialnego administratora w rządzie i w województwach do spraw gospodarki wodami śródlądowymi (rzeki, jeziora, stawy, zbiorniki retencyjne) i zreformować aktualne prawo wodne na rzecz ochrony ekologii i wsparcia retencji wody w Polsce.
Popieram wniosek Lewicy w sprawie kontroli tej tragedii na Odrze, ale przy udziale nie tylko polityków, lecz także ekologów, hydrologów i ichtiologów. Ryby okazały się najlepszym wskaźnikiem ochrony przed zatruciem wód śródlądowych! SŁAWOMIR LITWIN – dyplomowany ichtiolog (adres internetowy
do wiadomości redakcji)