Po prostu – spryciarz
O kim chcę napisać? O Jarosławie Kaczyńskim, o którym nie wiemy, gdzie wypoczywa, gdzie się relaksuje w czasie, kiedy umiera Odra. Jednak nawet w tej atmosferze przygnębienia nie znikły i z pewnością nie znikną potrzeby Jarosława Kaczyńskiego. Tych nic i nikt nie zmieni, gdyż żądza władzy i zemsty, nienawiść, pogarda i strach mają się u niego wyśmienicie. Jest w tym osamotniony – ale czy jest mu z tym dobrze? Chyba tak. Te potrzeby powodują, że reaguje nie na fakty i zdarzenia, ale na uczucia, jakie one w nim wywołują. Jak ma kaprys, to ułaskawi nawet dawnych zdrajców (np. Z. Ziobrę) albo obdarzy zaszczytami nikomu nieznanych młodzieńców (np. D. Obajtka). Zatem co mu tam zatrute ryby w Odrze!
Jak mu ktoś nadepnie na odcisk, wpada w furię – a ta już dawno utrwaliła w nim nienawiść do D. Tuska, po tym jak ten brawurowo i upokarzająco pokonał go w telewizyjnej debacie. To Tusk sprawił, że z nikim publicznie już się nie ściera i w ogóle nie wdaje się w dyskusje z nikim, kto nie podziela jego poglądów. Klepana do znudzenia wina Tuska, będąca jego osobistą obsesją, stała się w KURWizji newsem numer jeden, przy każdej, nawet absurdalnej sposobności.
Potrzeba pogardy wywołuje w nim efekt nieliczenia się z ludźmi i brak szacunku do nich. Jego niedawny koalicjant J. Gowin przyznał, że chciał wysłać wojsko na ulice przeciwko protestującym kobietom, ale najbardziej boi się utraty władzy i tego, co może nastąpić później. Stąd motywy do likwidacji wolnych sądów i chęć niszczenia niezależnego dziennikarstwa.
Najgorsze jednak jest to, że jeszcze dziś, po tym wszystkim, co już zrobił nam wszystkim, są i tacy wśród opozycji, a nawet politologów, którzy myślą, że kiedy PiS przegra wybory, jego polityków nie będzie można rozliczyć za łamanie prawa, żeby nie wyglądało to na zemstę. Takie publiczne wypowiedzi jak: Konflikt z Unią Europejską nie opłaca się Kaczyńskiemu (PO); albo: Nie wyprowadzi nas z UE, bo wie, że Polacy są prounijni (Lewica); czy: Nie zakaże przecież całkowicie aborcji (PSL) świadczą o tym, że nie rozumieją oni, iż mówiąc to, współpracują z J. Kaczyńskim i zasługują na swój los.
Geniuszem nie jest, ale sprytu wystarczyło mu na tyle, aby dokonać tego, czego nie udało się endecji w dwudziestoleciu międzywojennym – na dłużej przejąć władzę i przepoczwarzyć państwo według swoich chorych urojeń. Nie zna świata, nie zna języków, nie podróżuje, a Arthur Conan Doyle napisał kiedyś, że najgorszy głupiec to głupiec sprytny. Z tym, że spryt, to nie to samo, co inteligencja. A za takiego uważają go tylko ci, którzy zawdzięczają mu synekury i stanowiska bez względu na to, czy mają kwalifikacje merytoryczne do ich zajmowania.
KOMINIARZ (imię, nazwisko i adres internetowy do wiadomości redakcji)