Suwerenność Krasnodębskiego
Wzmianka o szansach na przetrwanie suwerenności Polski rozjuszyła liberalną większość naszego społeczeństwa. Jest to o tyle usprawiedliwione, że autor wypowiedzi, Zdzisław Krasnodębski, mieszka na stałe w Niemczech od 30 lat, a poza tym jest drugą kadencję posłem do Parlamentu Europejskiego. Oto jak brzmi „złota” myśl profesora: „Suwerenność Polski bardziej jest zagrożona przez Zachód niż przez Wschód”. Słowa te wypowiedział człowiek kształcony w Grójcu i na UW, a teraz wykładający na Uniwersytecie w Bremie, który jest placówką młodziusieńką, choć znajduje się w trzeciej setce rankingu szanghajskiego.
Moi mistrzowie dziennikarstwa mówili: atakuj tam, gdzie wszyscy bronią, broń tam, gdzie wszyscy atakują. W tym przypadku trudno zastosować się do ich maksymy. Z myśli profesora wynika, że przetrwanie Polski jest problematyczne. Zgoda. Podobnie problematyczne jest przetrwanie świata. Polska leży między Zachodem i Wschodem? To odważna hipoteza. Dla Indii Polska jest Zachodem, dla Holandii – Wschodem. Dla profesora Skubiszewskiego była krajem środkowoeuropejskim. Czy środek Europy jest Zachodem? Może raczej należałoby powiedzieć: Polska leży między Północą a Południem, a szansa, że jej suwerenność będzie przejęta przez Szwecję, jest większa, niż że zostanie pochłonięta przez Słowację.
Zachód i Wschód od zawsze były synonimami Dobra i Zła. To Zło zostało opisane przez Erica Voegelina jako „wybrakowana forma bytu, negatywny żywioł, lecz także realna substancja, która jest zła nie tylko moralnie, lecz także religijnie” (cyt. za Michael Burleigh „Ziemska władza. Polityka jako religia”, Warszawa 2011, tłum. Jerzy Korpanty).
Ronald Reagan wprowadził termin „imperium zła”. Chodziło mu przede wszystkim o ZSRR. Pozostałości po ZSRR znajdują się na Wschodzie. Poza Rosją mamy tam Białoruś Łukaszenki, Koreę Kima, Iran ajatollahów, tak zwane Państwo Islamskie, Syrię Asada, Erytreę i Wenezuelę, która ideologicznie jest państwem dzikiego Wschodu, choć Orientales w Ameryce Łacińskiej to ludzie postępowi w odróżnieniu od konserwatystów, którzy mieszkają na Zachodzie.
Profesor Krasnodębski nie objaśnia, co to dla niego Wschód, a co Zachód. Pewnie jest to sąsiad wschodni i Unia Europejska. Zatem Polska leży między Dobrem i Złem. Wnętrze Polski można by od biedy podzielić w taki sposób, natomiast Unia Europejska dla Polski jest Złem, bo zagraża jej suwerenności? Dobrem jest natomiast sąsiad wschodni, bo nie zagraża. Po napadzie Rosji na Ukrainę może być ktoś przekonany, że na Wschodzie istnieje imperium Dobra?
W państwach Zachodu nie do pomyślenia jest dyktatura. Kiedyś było inaczej: Mussolini, Hitler, Franco, Salazar. Dziś bez dyktatury nie są możliwe rządy Wschodu. Bomba atomowa odmieniła ten porządek w Japonii, która stała się krajem Zachodu. Dziś Putin straszy bombą atomową i myśli, że w ten sposób odmieni porządek w krajach między Wschodem i Zachodem. Jakie to kraje? Według Putina te, które należały
kiedyś do Rosji. Lub zależały od Rosji. Dla Kremla władza pochodzi nie wiadomo od kogo, natomiast polityka jest ateistyczną religią. Wszystkie dyktatury tak miały. Nawet u nas mówi się, że jądrem władzy jest Zakon. Bardzo łatwo objąć albo przejąć władzę, jeśli adresuje się program do ludzi złych. Po pierwsze, nie wymaga to żadnego wysiłku intelektualnego. Po drugie, można kupić władzę, jak to się robi w systemach mafijnych. Po trzecie, trzeba dysponować środkami do budzenia strachu, co mówię – przerażenia. Po czwarte, warto dbać o dobre stosunki z religią prawdziwą, teistyczną. Po piąte i ostatnie – warto wykreować na lidera postać pospolitą, jednego ze Złych. I wmówić mu posiadanie charyzmy według Webera, to znaczy zdolności dokonania czegoś, co jest nie do pomyślenia.
Schopenhauer zalecał stosowanie w polemice argumentów ad personam. Trudno mi nie skorzystać z tej rady i nie zapytać profesora Krasnodębskiego, czy woli swoje ograniczenie suwerenności na Uniwersytecie w mieście Buddenbrooków, czy raczej wolałby wolność i suwerenność uczonego na Uniwersytecie Łomonosowa?