Przeczytane
PRYWATNE, TO MOŻNA
Przedsiębiorca z Kościerzyny ogrodził jezioro Małe Oczko leżące na terenie Wdzydzkiego Parku Krajobrazowego. Postawił w niespotykanie krótkim czasie dwukilometrowy, ponaddwumetrowy płot. Wybudował na linii brzegowej drogę, będzie oświetlenie i zestaw kamer. Zabrał dostęp do wody jeleniom, sarnom, dzikom, lisom, wydrom, borsukom, jenotom i licznej rodzinie chronionego bobra europejskiego. Pod topór poszły dęby, jałowce, brzozy, jesiony i olsy. Zniszczono żeremia i piękną edukacyjną ścieżkę wokół jeziora (...). Spychacze, koparki, ciężarówki zrobiły swoje, tak że przedsiębiorca może być dumny – napisał na Facebooku Andrzej Kowalczys, gdański radny. Dewastacja boli, ponieważ Małe Oczko było rzadkim jeziorem lobeliowym, jednym ze 155 w Polsce, teraz zaś wygląda jak sztuczny zbiornik. Gdzieś poznikały nadbrzeżne krzaki, szuwary jakby przetrzebione i przycięte, zostało parę kęp trzciny, między nimi bieleje piaszczysty brzeg, czyściutki i schludny. Dlaczego przedsiębiorca zniszczył ekosystem? – Bo mógł. Jezioro jest jego prywatną własnością, więc zgodnie z prawem może je sobie grodzić, byle płot był odpowiedniej wysokości. – Inwestor w trakcie kontroli dodatkowo przedstawił pismo Wydziału Architektury i Budownictwa Starostwa Powiatowego w Kościerzynie (...) mówiące, że roboty polegające na budowie ogrodzenia do 2,20 m na terenie tej działki nie wymagają oceny oddziaływania na środowisko, nie dotyczą też obiektu wpisanego do rejestru zabytków. Również z rozporządzenia wojewody w sprawie Wdzydzkiego Parku Krajobrazowego nie wynika zakaz grodzenia zbiorników wodnych – tłumaczy powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. Ratunku dla przyrody można szukać tylko w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gdańsku, która wprawdzie wszczęła postępowanie, jednak toczy się ono nieśpiesznie. Wśród okolicznych mieszkańców zdania na temat uwięzienia jeziora są podzielone. Niektórzy poszanowanie prywatnej własności przedkładają nad poszanowanie przyrody: – Wolnoć Tomku w swoim domku. Jego, to ogrodził. Inni patrzą przez pryzmat własnych interesów: – Mamy bliżej jezioro przy ośrodku Relaks, z małą plażą i pomostem. Są też tacy, którzy czują, że coś tu śmierdzi: – Prywatne, to chyba grodzić można – mówi niepewnie mieszkaniec Szenajdy. Po czym dodaje: – Niedługo będziemy się kąpać tylko pod prysznicem.
Na podst.: Helena Leman. Wolnoć Tomku w swoim domku, czyli uwięzione jezioro. Przegląd nr 37/2022
Wybrała i oprac. E.W.