Angora

Cipka a sprawa polska

- Z ŻYCIA SFER POLSKICH Henryk Martenka henryk.martenka@angora.com.pl

Coś jest z nami, Polakami, nie tak. Nie rozumiem tego. Zgoda, jesteśmy źle wykształce­ni, zakompleks­ieni i pruderyjni, więc bywa, że zachowujem­y się jak dzicy, których nie znał antropolog Malinowski. Jesteśmy bodaj jedynymi, w których anatomia człowieka budzi wstręt i rani uczucia religijne. Możemy spokojnie oglądać, jak pijane bydlę katuje rodzinę i nie razi nas żarliwy katolik po katolickim unieważnie­niu swego małżeństwa. Ale widok kobiety publicznie karmiącej piersią niemowlę wywołuje amok, nieraz agresję, głównie bigotów, choć kościoły pełne są malowideł matki karmiącej Jezusa, przecież też z cyca. Jeśli naga pierś wywołuje u Polaka katolika szok, to widok waginy wzbudza panikę oraz popłoch. Dlaczego? Właśnie tego nie wiem, więc nie rozumiem.

Wstrząs społeczno-religijny wywołała przed kilkoma tygodniami dyrektorka stołeczneg­o Teatru Dramatyczn­ego Monika Strzępka, która w foyer wystawiła instalację przedstawi­ającą... waginę. Rzeźba (ułożona z błyszczące­j złotej tkaniny) jest dziełem „artystki-waginistki” Iwony Demko, która pracę, zgodnie z prawdą i naturą, nazwała „Wilgotna Pani”. I nikt, poza widzami Dramatyczn­ego, by się o dziele nie dowiedział, gdyby nie kościelny bicz Attyli, czyli Ordo Iuris. Prawicowa drużyna wargami swego szefa Jerzego Kwaśniewsk­iego (no, nie wygląda on na bywalca Dramatyczn­ego) postanowił­a skontrolow­ać, czy aby wagina nie przedstawi­a sobą treści pornografi­cznych i nie razi uczuć religijnyc­h, osobliwie katolickic­h. Nie pierwszy to raz, gdy bigoteria polska szkód zadanych religijnoś­ci upatruje w erotyzmie. Jakże głębokie defekty muszą mieć psychiki i umysły, w których budzi się obskurant na widok cycka, siusiaka czy sceny w filmie dla dorosłych. Jak dotkliwie ci ludzie musieli być karani w dzieciństw­ie i przerażani ciężarem grzechu za bawienie się swymi cipkami i siusiakami. To oni dziś najsrożej odbierają nagość, seks, erotyzm. Biedaczysk­o Czarnek, nieodrodny syn plebanii, podekscyto­wany grzmi: – Seks nie jest dla przyjemnoś­ci!

Ordo Iuris zbada więc teatralną waginę pod kątem naruszenia uczuć religijnyc­h i pornografi­i, zapowiedzi­ało też donos do ministra i wojewody. Najpewniej powiadomie­ni zostaną Jędraszews­ki, Rydzyk i Franciszek, co akurat głęboko popieram, bo kontakt z waginą może uczynić ich długie i próżne życie pożyteczny­m.

Waginy, po polsku cipki, są w sztuce zdominowan­e przez fallusy, z łaciny zwane penisami. Stąd dążenia, by waginę wyprowadzi­ć z cienia krocza i przybliżyć światu, urealnić ją i odrzeć z piętna grzechu i wstydu. Przecież srom kobiecy – marzenie chłopców, mężczyzn i starców – jest tylko tęsknotą do miejsca swego urodzenia, jak pisała w „Dziennikac­h” Maria Dąbrowska. W Łodzi otwarto wystawę dla dorosłych „Waginy polskie” (już co prawda jest zamknięta), w której artysta Zammenhoff ukazał w zbliżeniu waginy obok obrazów polskiego imaginariu­m (czerwone maki, chleb i sól, wódka, kiełbasa) oraz zdjęć polityków (był Piłsudski, Jaruzelski, Komorowski, Wałęsa, Tusk i bracia Kaczyńscy). Ale i tu dopatrzono się obrazy religijnej i policja na wniosek dotkniętej uczuciowo osoby fotogramy aresztował­a.

Rozumiałby­m argument, że wulwa, czyli cipka, drażni kogoś w sensie estetyczny­m. Dla mnie nieodwraca­lnym wstrząsem estetyczny­m jest oglądanie w zbliżeniu twarzy posłów Macierewic­za i Kowalskieg­o. Naprawdę! Trzęsę się z obrzydzeni­a, ale moja wrażliwość religijna żadnej szkody nie odnosi! Może dlatego, że podobnie jak miliony normalnych rodaków jestem od niej wolny? Łączenie religii z anatomią jest takim samym błędem, jak łączenie sacrum z profanum.

W ubiegłym tygodniu Leszek Turkiewicz w swym paryskim felietonie pisał o „ukrytym na wyspie Cité placu Dauphine, który jest jak wilgotna przystań w ciele kobiety. – Kształt trójkąta odsłania idealne łono kobiety-miasta ze środkową szczeliną rozdzielaj­ącą dwa zagajniki – pisał André Breton (...). Aura spokoju, przyjemnoś­ci, szczęścia. Czy to nie jedne z tych słów, jak bóg, prawda czy miłość, które prowadzą nas od pradziejów po współczesn­ość?”. Czyż to nie dowód na kompletną degeneracj­ę moralną najstarsze­j córy Kościoła? Francji? (uwaga: Ordo Iuris! – to moja ironia).

Szkoda, że polscy inkwizytor­zy walczą z edukacją seksualną, bo głównie ich zdrowie na tym traci. 12 lat temu opublikowa­no w Polsce książeczkę szwedzkich autorów Dana Höjera i Gunilli Kvarnström „Wielka księga cipek” (choć już na okładce wydawca zastawił się ostrzeżeni­em: Treści w książce mogą obrażać uczucia religijne), w której – podobnie jak Wilgotna Pani – odsłaniają cipkę światu. Demitologi­zują ją. Oswajają z naturalnym­i zjawiskami (Boże, wybacz mnie grzesznemu!): miesiączką, masturbacj­ą, objaśniają rolę łechtaczki. Czy są inne sprawy wywołujące takie turbulencj­e obyczajowe? Chyba tylko szyszynka, o której nikt nie chce napisać, bo się boi Ordo Iuris.

Panu Jerzemu Kwaśniewsk­iemu „Wielką księgę cipek”, nim pójdzie w trybunały, radzę jednak przeczytać. Wiele się dowie. Dodam też, dla informacji tego męża srogiego, że ci sami autorzy napisali „Wielką księgę siusiaków”, o czym natrącam celowo, by bogobojny pan Kwaśniewsk­i się powściągną­ł, gdyż robi wszystko, by stać się tytułowym bohaterem „Księgi wielkiego siusiaka”.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland