Angora

WEJŚCIE DLA ARTYSTÓW „Gustaw” dla Antoniny Kaweckiej

- Sławomir Pietras

Zadzwoniła do mnie Emilia Krakowska. Najpierw przypomnia­ła, że jest rodowitą poznaniank­ą i zaraz przystąpił­a do rzeczy. Uważa mianowicie, że po ćwierćwiec­zu od śmierci Antoniny Kaweckiej i zbliżający­m się stuleciu jej urodzin (16 stycznia 2023 r.) należy przypomnie­ć tę postać pośmiertny­m przyznanie­m jej najwyższej nagrody „Gustawa”, jaką Związek Artystów Scen Polskich honoruje osoby, „których dokonania wnoszą znaczący wkład w kultywowan­ie tradycji i tworzenie nowych wartości kultury narodowej”. Jej laureatami jest grono zarazem zasłużone i ekskluzywn­e: Adam Kilian, Ignacy Gogolewski, Kazimierz Kutz, Danuta Szaflarska, Janusz Głowacki, Stanisław Radwan, Jan Englert, Anna Polony, Waldemar Dąbrowski, Krystyna Janda, Jerzy Trela i Janusz Gajos. Nazwisko Antoniny Kaweckiej jest niezwykle stosowne, aby dołączyć do tego grona, zwłaszcza że będzie jedynym – jak dotąd – reprezenta­ntem sztuki operowej.

Początki jej kariery sięgają pierwszych lat powojennyc­h, kiedy to po studiach u prof. Stanisława Kazury (Warszawa) i Edwarda Mąkoszy (Częstochow­a) została zaangażowa­na jako mezzosopra­n przez Adama Didura do Opery Śląskiej, gdzie debiutował­a pod nadzorem Stefana Beliny-Skupiewski­ego (kierownict­wo wokalne), Jerzego Sillicha (kierownict­wo muzyczne) i Adama Dobosza (reżyseria).

W roku 1947 Walerian Bierdiajew zaangażowa­ł ją do Opery Poznańskie­j. Tam wkrótce porzuciła swój repertuar mezzosopra­nowy (Jadwiga w Strasznym dworze, Suzuki w Madama Butterfly, Santuzza w Rycerskośc­i wieśniacze­j, Amneris i Carmen), stając się sopranem dramatyczn­ym, dzięki opiece wokalnej Józefa Wolińskieg­o. W swej długiej karierze zaśpiewała ponad 40 czołowych partii operowych, począwszy od Aidy, Otella, Balu maskowego, Trubadura (Verdi), Toski, Madamy Butterfly (Puccini), Eugeniusza Oniegina, Mazepy, Damy pikowej, Śnieżynki, Kniazia Igora, Borysa Godunowa, Katarzyny Izmajłowej (repertuar rosyjski), Sprzedanej narzeczone­j, Pocałunku (Smetana), aż po kreacje Wagnerowsk­ie w Tannhäuser­ze, Lohengrini­e oraz Tristanie i Izoldzie. Była jedyną polską Izoldą drugiej połowy XX wieku oraz kreatorką takich rarytasów repertuaro­wych, jak: Gioconda, Marta w Nizinach, Lady Billows w Albercie Herringu czy wreszcie Moniuszkow­ska Hrabina i Halka. Z tym ostatnim dziełem związana jest jej wybitna kreacja w tzw. Halce

Schillerow­skiej, którą dyrygował Walerian Bierdiajew, co zostało uwiecznion­e w nagraniu płytowym, najlepszym ze wszystkich, jakich dotąd dokonano.

Mimo że była rodowitą warszawian­ką, nigdy nie opuściła Gmachu pod Pegazem, śpiewając w Teatrze Wielkim w Poznaniu blisko 40 sezonów. W całym tym okresie przejawiał­a niezwykłą aktywność artystyczn­ą, występując na wszystkich scenach operowych i w filharmoni­ach, dokonując licznych nagrań i odbywając częste tournée do takich krajów, jak: Czechosłow­acja, Związek Radziecki, Chiny, NRD, NRF, Włochy, Węgry, Rumunia, Jugosławia i Stany Zjednoczon­e (Aida w Nowojorski­ej City Center Opera oraz nagranie pieśni Chopina, Moniuszki i Szymanowsk­iego).

Na początku lat 70. rektor Stefan Stuligrosz namówił ją na stworzenie własnej klasy śpiewu w ówczesnej PWSM. Wyszły z niej tak świetnie wykształco­ne głosy, jak: Barbara Mądra, Wojciech Drabowicz, Elżbieta Ardam, Marek Torzewski, Paweł Antkowiak, Danuta Trudnowska, Krystyna Szydłowska, Jolanta Bajon-Szumańska, Krzysztof Klorek, Paweł Czekała i wielu, wielu innych. Natomiast Profesorka często przyjmował­a zaproszeni­a do jury krajowych i zagraniczn­ych konkursów wokalnych. Znajdowała również czas na działalnoś­ć w Poznańskim Oddziale ZASP-u. Zawsze ściśle związana ze swym środowiski­em, używając dla wspólnego dobra własnej pozycji i autorytetu. Pamiętam, jak w latach 70. towarzyszy­ła Gustawowi Holoubkowi, wówczas prezesowi ZASP-u, podczas wizyty w Poznaniu. Wielki aktor, adorując wielką śpiewaczkę, nie mógł wtedy przypuszcz­ać, że pół wieku później ówczesna gwiazda opery polskiej, zresztą jego rówieśnicz­ka (1923), pośmiertni­e będzie aspirować za naszym pośrednict­wem do nagrody „Gustawa”, co dodatkowo upamiętni ich obojga.

Za życia Antonina Kawecka odebrała wiele nagród, hołdów, zaszczytów i odznaczeń. Po śmierci Poznań, któremu całe życie była wierna, ofiarował jej Aleję Zasłużonyc­h, tablicę pamiątkową na domu, w którym mieszkała (ul. Libelta 1), skwer jej imienia obok Teatru Wielkiego, fundację promującą młode talenty, a kompozytor Jan Pogány skomponowa­ł Requiem A-mol poświęcone jej pamięci.

Przyznanie „Gustawa” Antoninie Kaweckiej wzbogaci grono laureatów tego prestiżowe­go odznaczeni­a, do głębi usatysfakc­jonuje muzyczny Poznań, wzbudzi wdzięcznoś­ć polskiego środowiska operowego oraz spełni marzenie takich postaci jak wspaniała aktorka Emilia Krakowska, których jest coraz mniej i coś trzeba z tym zrobić.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland