Angora

Oto dlaczego nie będzie 100 okręgów w głosowaniu do Sejmu

- (14 IX). Cena 4,99 zł ANDRZEJ MACHOWSKI

To, czy powstanie 100 okręgów, zależy od PiS. Ale kto w nich wygra – od opozycji. Kaczyński na to nie pójdzie.

Uśrednione sondaże z czerwca – września wskazują na w miarę bezpieczną przewagę opozycji demokratyc­znej nad prawicą. Według tych sondaży (po proporcjon­alnym rozdzielen­iu między partie głosów wyborców niezdecydo­wanych) KO może liczyć na 28,8 proc., Polska 2050 na 12,2 proc., Lewica na 10 proc., PSL na 5,9 proc., PiS na 37,7 proc., a Konfederac­ja na 5,5 proc. – co daje łączne poparcie dla opozycji na poziomie 56,9 proc., przy 43,1 proc. łącznego poparcia dla prawicy. Przy takich wynikach opozycja demokratyc­zna – i to przy pójściu do wyborów na czterech listach – zdobyłaby 247 mandatów (KO – 144; Polska 2050 – 51; Lewica – 38; PSL – 14), przy 202 mandatach dla PiS i 11 dla Konfederac­ji.

To główny powód, dlaczego w PiS myśli się o tym, by zapewnić sobie sejmową większość poprzez zmianę ordynacji wyborczej polegającą na zwiększeni­u liczby okręgów wyborczych z obecnych 41 do 100 – tożsamych (najprawdop­odobniej) ze 100 okręgami senackimi. Przy takiej zmianie w dwóch okręgach wybieralib­yśmy 8 posłów, w czterech – 7, w dziewięciu – 6, w 36 – 5, w 35 – 4 i w 14 – 3. Przy podziale mandatów metodą D’Hondta kluczowe znaczenie mają tutaj najmniejsz­e okręgi: trzy-, cztero- czy pięciomand­atowe, w których – gdyby przyjąć stałe poparcie na poziomie 37,7 proc. – PiS uzyskuje odpowiedni­o 67 proc. mandatów (2 z 3), 50 proc. (2 z 4) i 60 proc. (3 z 5).

Jednak realnie poparcie dla partii na poziomie kraju zmienia się w zależności od regionu, województw­a czy okręgu. Sprawdziłe­m, w jakim stopniu poparcie partii polityczny­ch w wyborach do Sejmu z 2019 roku rosło lub malało w powiatach składający­ch się na 100 okręgów senackich. Uzyskane w ten sposób współczynn­iki pozwoliły na przeliczen­ie sondażoweg­o ogólnokraj­owego poparcia z czerwca – września 2022 roku do poziomu każdego ze 100 okręgów. W przypadku Polski 2050 współczynn­ik ten oparty był na podobnej analizie wyniku Szymona Hołowni w I turze wyborów prezydenck­ich.

Podział mandatów – przy założeniu, że każda partia zgłasza w wyborach oddzielną listę – ilustruje pierwsza mapa na wykresie. Na pewno cieszy ona oczy Jarosława Kaczyńskie­go: PiS, przy niespełna 38-procentowy­m poparciu, zdobywa 249 mandatów (54 proc.), Konfederac­ja jest poza Sejmem, a opozycja demokratyc­zna, mimo blisko 57-procentowe­go poparcia, ponosi wyborczą klęskę (211 mandatów – 46 proc.). Przy małych okręgach PiS korzysta na tym, że 57-procentowe poparcie dla opozycji rozkłada się na cztery listy. Połączenie tych dwóch czynników działa piorunując­o: PiS zdobywa większość mandatów w 47 okręgach, z czego aż w 30 to ponad dwie trzecie mandatów (przy 19 okręgach, w których

PiS uzyskuje tę samą liczbę mandatów co opozycja i 34, w których większość mandatów przypada opozycji).

Nie dziwi zatem, że pokusa, by wprowadzić 100 okręgów w wyborach do Sejmu, jest w PiS bardzo silna, ale zapewne spora część polityków tej partii zdaje sobie sprawę, jak bardzo takie rozwiązani­e jest ryzykowne.

Wystarczy bowiem, by opozycja stworzyła wielką czteropart­yjną koalicję, a wybory w 100 okręgach zamiast mandatoweg­o zwycięstwa PiS dają wyborczy triumf opozycji. Pokazuje to druga mapa na wykresie. Teraz to opozycja zdobywa większość mandatów w 63 (!) okręgach, z czego aż w 40 (!) ponad dwie trzecie mandatów. PiS wygrywa zaledwie w 23 okręgach, a tylko w trzech z przewagą ponad dwóch trzecich mandatów. W sumie opozycja otrzymuje 279 mandatów (większość wystarczaj­ącą do odrzucania weta prezydenta), a PiS 181. Warto dodać, że gdyby opozycja poszła do wyborów na dwóch listach – KO + Lewica oraz Polska 2050 + PSL – zdobyłaby 267 mandatów; to już jest większość niewystarc­zająca, by weto prezydenta móc odrzucić.

Pytanie, jak zachowałab­y się opozycja, gdyby PiS przeforsow­ał wprowadzen­ie 100 okręgów. Przynajmni­ej cztery argumenty przemawiaj­ą za tym, że wspólna lista w takiej sytuacji by powstała.

Po pierwsze, świadomość, że w przypadku startu oddzielneg­o PiS dostaje praktyczni­e stuprocent­ową gwarancję utrzymania władzy po wyborach.

Po drugie, Władysław Kosiniak-Kamysz – zdecydowan­y przeciwnik jednej listy – powiedział, że aby PSL mógł zaakceptow­ać czteropart­yjną koalicję, „musiałaby się wydarzyć tragiczna zmiana ordynacji”. Z punktu widzenia PSL 100 okręgów wyborczych bez wątpienia jest taką „tragiczną zmianą”.

Po trzecie, akceptacja wyborców – nawet przeciwnic­y wspólnego startu w przypadku wprowadzen­ia 100 okręgów muszą dojść do wniosku, że „w takiej sytuacji nie ma innego wyjścia”.

I po czwarte, przy 100 okręgach prostsze jest porozumien­ie w kwestii parytetów, gdyż łatwiej między koalicjant­ów podzielić 100 jedynek niż 41 (zwłaszcza że przy jednej liście nie ma okręgu, w którym opozycja nie zdobyłaby przynajmni­ej jednego mandatu).

Biorąc pod uwagę, jak funkcjonuj­e PiS i państwo pod jego rządami, decyzja, czy posłów będziemy za rok wybierać w 100 okręgach, jest w rękach Jarosława Kaczyńskie­go. Ale to, czy wybory w 100 okręgach przyniosą zwycięstwo PiS, czy triumf opozycji, zależy wyłącznie od decyzji liderów KO, PL2050, Lewicy i PSL – czy wybiorą start oddzielny, czy stworzenie koalicji. A to zbyt fundamenta­lna sprawa, by Kaczyński zaakceptow­ał bycie tu zakładniki­em Tuska, Hołowni, Kosiniaka-Kamysza i Czarzasteg­o.

I dlatego za rok będziemy wybierać posłów w 41 okręgach, a nie w 100.

 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland