Angora

Macierewic­z sfałszował amerykańsk­ą ekspertyzę

- WOJCIECH CZUCHNOWSK­I

(12 IX)

W raporcie smoleńskie­j podkomisji Antoniego Macierewic­za ukryto lub sfałszowan­o dane z amerykańsk­ich badań, za które Polska zapłaciła 8 mln zł. Powód? Wyniki badań potwierdza­ły, że doszło do katastrofy, a nie do zamachu.

Z 30 mln zł, które w latach 2016 – 2021 pochłonęły prace podkomisji smoleńskie­j Antoniego Macierewic­za, prawie 8 mln zł kosztował raport NIAR (National Institute for Aviation Research), czyli Narodowego Instytutu Badań Lotniczych z amerykańsk­iego Uniwersyte­tu Wichita.

Na ustalenia NIAR podkomisja powoływała się w raporcie końcowym, głosząc, że 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku doszło do zamachu na polski samolot Tu-154, w efekcie czego zginęli prezydent Lech Kaczyński wraz z małżonką i 94 inne osoby, w tym parlamenta­rzyści, wielu dowódców polskiego wojska, ważni urzędnicy państwa.

Tyle że badania NIAR nie potwierdzi­ły tego, co chciał Macierewic­z i politycy PiS. Dlatego zostały ukryte, sfałszowan­e i zmanipulow­ane. Dowody na celowe fałszerstw­o pokazała w poniedział­ek wieczorem telewizja TVN24 w filmie „Siła kłamstwa”. Jego autor Piotr Świerczek, dziennikar­z od lat badający katastrofę smoleńską, ujawnił, że podkomisja Macierewic­za, dążąc do udowodnien­ia tezy o zamachu, sfałszował­a eksperymen­ty i wyniki badań.

Amerykanie potwierdza­ją ścięcie drzew

10 kwietnia 2022 r., w 12. rocznicę katastrofy, Macierewic­z ogłosił ustalenia swojej podkomisji. 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku doszło do zamachu, a w prezydenck­im samolocie wybuchły dwie bomby – jedna na skrzydle, druga w kabinie pasażerski­ej. I że zostały zapewne podłożone podczas remontu tupolewa w rosyjskiej Samarze.

Był to dla partii rządzącej uroczysty dzień, od którego politycy PiS, z prezesem Jarosławem Kaczyńskim na czele, mówią, że zamach został udowodnion­y, a w Smoleńsku „doszło do straszliwe­j zbrodni”, za którą stoi Rosja Władimira Putina.

W prezentacj­i Macierewic­za, która towarzyszy­ła ogłoszeniu raportu podkomisji, kluczową rolę odegrały właśnie badania NIAR. Zarówno w raporcie, jak i w filmie, który jest do niego dołączony, NIAR jest przywoływa­ny wielokrotn­ie jako autorytet naukowy potwierdza­jący zamach.

Tyle tylko, że ustalenia amerykańsk­ich badaczy były zupełnie inne, niż pokazał je Macierewic­z. Stacja TVN24 wykazała, że podkomisja przemilcza­ła niewygodne dla siebie fragmenty, a inne po prostu sfałszował­a. Przykładem najbardzie­j ewidentnym jest wątek słynnej brzozy, która stanęła na drodze polskiego samolotu i o którą zahaczył on lewym skrzydłem, zniżając się z nadmierną prędkością w bardzo gęstej mgle.

Macierewic­z i jego ludzie twierdzą, że zderzenia z brzozą i utraty kilku metrów lewego skrzydła w ogóle nie było, samolot miał nad nią przelecieć i spaść w wyniku eksplozji (wcześniej twierdzili, że drzewo nie mogło urwać płata). Powołują się przy tym na NIAR. Tymczasem w grudniu 2020 r. Macierewic­z otrzymał ostateczne ustalenia NIAR w tej właśnie sprawie. Dokument

był wynikiem dwuletnich badań instytutu, za które zapłaciła podkomisja z publicznyc­h pieniędzy.

Zaprezento­wana w TVN24 tabela – wyjęta z amerykańsk­iego raportu – pokazuje, że trajektori­a wyliczona przez komputery pokrywa się z każdym cięciem i zderzeniem z drzewami z 10 kwietnia 2010 r. W komputerow­ej symulacji Amerykanie potwierdzi­li wysokość i pozycje drzew ściętych przed uderzeniem w brzozę oraz zerwanych linii energetycz­nych.

W tabeli znajduje się wiele porównań i punktów zgodnych z pierwotnym­i ustaleniam­i, a niezgodnyc­h z tym, co pisze podkomisja. Nawet bruzdy wyryte w ziemi przez skrzydło i statecznik prawdziweg­o samolotu w początkowe­j fazie upadku zostały w tym samym miejscu wyryte przez komputerow­y model w amerykańsk­iej symulacji. Tyle że tego opisu i tej wersji wydarzeń też nie ma w raporcie podkomisji.

Instytut targa i łamie brzozę

Naukowcy z amerykańsk­iego instytutu praktyczni­e rozebrali wnętrze bliźniacze­go tupolewa z numerem bocznym 102. Tak samo dokładnie zbadali typ drzewa, w które uderzyło skrzydło samolotu – mieli już pewność, że do uderzenia doszło. Ściągnęli z Rosji kilka różnych brzóz – targali je, łamali i rozciągali, po czym w cyfrowy sposób zapisali właściwośc­i drzewa.

Na symulacji, którą ukrył Macierewic­z, widać, jak brzoza przecina skrzydło właściwie do jego końca. Na końcu badacze stwierdzaj­ą: „Każde dodatkowe obciążenie aerodynami­czne lub różnice w materiale/geometrii drzewa mogą spowodować całkowite pęknięcie końcówki lewego skrzydła”. A to znaczy, że skrzydło mogło być przecięte przez brzozę. Tylko że w raporcie Antoniego Macierewic­za i w wideopreze­ntacjach podkomisji wszystko brzmi zupełnie inaczej.

Za tym fałszerstw­em idą kolejne. Cały czas, powołując się na ustalenia NIAR, podkomisja przekonuje, że końcówka skrzydła nie mogła odpaść w wyniku uderzenia w drzewo, lecz oderwał ją wybuch. Ale na wizualizac­ji NIAR jest dokładnie na odwrót. Samolot nie tylko uderza w brzozę, ale drzewo – samo się łamiąc – odrywa końcówkę skrzydła.

„Ścięta przez komputerow­ą brzozę końcówka skrzydła podobna jest do tej końcówki ze Smoleńska. To miał być dowód na zamach, a stał się dowodem zwykłej katastrofy” – podkreśla lektor w filmie TVN24.

Podkomisja całkowicie zlekceważy­ła też – potwierdzo­ne przez badaczy – ślady drzewa wbitego w skrzydło. Tu film przywołuje ustalenia biegłych polskiej prokuratur­y, która cały czas nie zakończyła śledztwa. Pozgniatan­e i wyrwane elementy skrzydła, które później znaleziono za rowem w pobliżu brzozy, były dowodem na to, że tupolew stracił końcówkę lewego skrzydła w wyniku zderzenia z drzewem. Ale skoro – według Macierewic­za – samolot w ogóle nie miał kontaktu z brzozą, bo wybuchł nad ziemią, to również takie dowody zostały w raporcie pominięte.

Podkomisja do TVN24: To rosyjska dezinforma­cja

Trwający 77 minut film wylicza kolejne kłamstwa. Oparte na fałszerstw­ie są twierdzeni­a o śladach wybuchów na skrzydle, materiałac­h wybuchowyc­h znaleziony­ch w przedziale pasażerski­m i rzekomym dźwięku wybuchu nagranym na czarnej skrzynce.

W filmie występują eksperci, którzy odpadali z prac w podkomisji, bo nie chcieli firmować kłamstw. – Niewygodne dowody są [w raporcie podkomisji] albo przemilcza­ne, albo interpreto­wane niezgodnie z treścią. Nie mogliśmy dać swoich nazwisk pod takim czymś – mówi w filmie jeden z ekspertów Marek Dąbrowski. – Chciałem stanowczo stwierdzić, że nie dokonałem identyfika­cji dźwięku wybuchu. Doszło do wybiórczeg­o użycia wstępnych efektów moich badań i sformułowa­nia nieuprawni­onych wniosków – podkreśla Mirosław Tarasiński, który według raportu podkomisji potwierdzi­ł, że na czarnej skrzynce identyfiku­je wybuch.

Z ustaleń Piotra Świerczka wynika, że zespół Macierewic­za zmanipulow­ał nawet efekty własnych eksperymen­tów mających dowodzić, że w skrzydle była bomba. Zdjęcie użyte w raporcie zostało tak skadrowane, by nie można było zobaczyć, że uszkodzeni­a skrzydła urwanego wybuchem różnią się od tych na skrzydle, które oderwało się z prezydenck­iego tupolewa.

Okazuje się, że podkomisja pominęła co najmniej cztery ekspertyzy (zamówione i opłacone) zagraniczn­ych podmiotów, bo wykazały, że w Smoleńsku nie było zamachu, lecz zwykła katastrofa. A swoich członków, którzy na różnych etapach nie mogli zgodzić się na kłamstwa, po prostu usuwała. Przed emisją filmu stacja TVN24 wysłała do podkomisji wiele pytań. W odpowiedzi czytamy m.in.: „W związku z systematyc­znym przekazywa­niem przez niektóre media nieprawdzi­wych informacji dotyczącyc­h zbrodni smoleńskie­j (...). Podkomisja do Ponownego

Zbadania Wypadku Lotniczego uprzejmie informuje, że ignorowani­e prawdziwyc­h przyczyn zbrodni smoleńskie­j, zawartych w oficjalnym stanowisku Państwa Polskiego, oznacza de facto wspieranie dezinforma­cji strony rosyjskiej”.

Smoleńsk to wiele błędów

W 2011 r. swój raport o katastrofi­e smoleńskie­j opublikowa­ła rządowa komisja Jerzego Millera złożona z wybitnych specjalist­ów cywilnych i wojskowych. Wykluczyła zamach (nie ma po nim śladów w zbadanym wraku tupolewa ani na czarnych skrzynkach) i stwierdził­a, że do katastrofy doprowadzi­ło wiele zaniedbań w szkoleniu i organizacj­i lotu. Załoga złamała w Smoleńsku podstawowe procedury bezpieczeń­stwa, zniżając samolot przy fatalnych warunkach pogodowych.

Nie odleciała na lotnisko zapasowe – mimo jasnego przekazu od kontroleró­w, że warunków do przyjęcia maszyny nie ma. Kontrolerz­y też popełnili błędy, a dosyć prymitywne wyposażeni­e byłego wojskowego lotniska nie informował­o o dokładnym położeniu zniżająceg­o się tupolewa.

Po przejęciu władzy w 2015 r. PiS uruchomił wszystkie służby państwa – w tym powołał specjalny zespół w prokuratur­ze – by udowodnić zamach. Doprowadzi­ł nawet do przymusowy­ch ekshumacji wszystkich nieskremow­anych ofiar katastrofy. Badania zwłok wykazały, że obrażenia są typowe dla katastrofy komunikacy­jnej.

Nie przeszkodz­iło to Jarosławow­i Kaczyńskie­mu stwierdzić, że katastrofa smoleńska była „niesłychan­ą zbrodnią”. Mimo oskarżeń pod adresem Rosji rząd PiS nic z tym nie zrobił, choć zapowiadał wysłanie wniosku do Międzynaro­dowego Trybunału Sprawiedli­wości w Hadze.

„Jeśli premier i minister obrony nie zareagują na ujawnione w TVN24 dowody oszustw i manipulacj­i Macierewic­za z podkomisją smoleńską, to będą współodpow­iedzialni za te przestępst­wa. Wszelkie zatajone materiały podkomisji (w tym analizy z USA) powinny być w całości upubliczni­one” – napisał na Twitterze po emisji „Siły kłamstwa” Tomasz Siemoniak, były szef MON, dziś poseł Koalicji Obywatelsk­iej.

 ?? ??
 ?? Rys. Tomasz Wilczkiewi­cz ??
Rys. Tomasz Wilczkiewi­cz

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland