Angora

Esbek, gorszy od morderców księdza

Rozmowa z prof. BŁAŻEJEM KMIECIAKIE­M, szefem Komisji ds. Pedofilii

-

– Listek figowy, kwiatek do kożucha – to o panu.

– Delikatnie. Esbek, gorszy od morderców księdza Popiełuszk­i – to też o mnie. Mówić dalej? Pewien ksiądz pytał mnie, czy potrafię spojrzeć sobie w oczy przy goleniu. Odpowiadam, że niedowidzę, to mi łatwiej.

– Był ksiądz przecież... Wróć, był pan przecież...

– Nie jest pani pierwszą osobą, która mnie myli z księdzem. Podobno mam rzadką umiejętnoś­ć gadania jak ksiądz. Teraz część księży nie odbiera ode mnie telefonów.

– I od tego zacznijmy.

– Być może wrogiem dla nich jestem.

– Wrogiem Kościoła, wrogiem Konferencj­i Episkopatu Polski, wrogiem wszystkich tych księży, hierarchów, którzy ukrywają i ukrywali pedofilów w sutannach.

– Zdefiniujm­y słowo „Kościół”. Kościół to wspólnota ludzi wierzących. A Kościół instytucjo­nalny... Wyjaśnijmy, co znaczy słowo „kuria”. Kuria to sąd. W kurii nie siedzi biskup ze stułą, tylko urzędnik kurialny w randze biskupa.

– Wydaje się panu.

– Wiem, wiem. Wydaje mi się, że będę miał dostęp do dokumentów kościelnyc­h dotyczącyc­h zbrodniarz­y w sutannach, którzy dopuszczal­i się przestępst­w seksualnyc­h w stosunku do dzieci. Wydaje mi się, że wszyscy będą uważać, że taki dostęp jest potrzebny, że Kościół potrzebuje oczyszczen­ia.

– Pan sensu nie widzi, pan się nawet nie o sufit obija, tylko o półki w strukturze państwowej i kościelnej.

– Nie do końca tak jest, choć zastanawia­m się, kogo w Polsce, w państwie, w Kościele interesują te molestowan­e np. przez księży dzieci. Zastanawia­m się, których polityków interesują te dzieci.

– Żadnych?

– Zbigniew Herbert w jednym z wierszy napisał o tym, „kto kupi ranę”, kogo rana zainteresu­je. Taka świeża, już zgniła. Kogo? Oczywiście, że i w prokuratur­ze, i w Kościele są ludzie, którzy chcieliby krok po kroku wyjaśniać kolejne sprawy dotyczące pedofilii duchownych, problem w tym, że nie mają za sobą swoich instytucji, nie mają wsparcia, a w zasadzie zielonego światła. Ciekaw jestem, co będzie się działo po 16 września, kiedy to w Sejmie będzie miało miejsce pierwsze czytanie prezydenck­iego projektu zmiany ustawy o Państwowej Komisji do spraw Pedofilii.

– O pana komisji.

– Komisja nie jest moja, o Komisji. Zmiana w ustawie dałaby nam realny dostęp do dokumentów. Na razie niektórzy pokazują nam gest Kozakiewic­za.

– Wszyscy chyba, a nie niektórzy. Wszyscy biskupi, cały episkopat, Watykan.

– Najczęście­j jest tak, że hierarchow­ie się w tej sprawie w ogóle nie wypowiadaj­ą. W ogóle nie odpowiadaj­ą na pisma, na prośby, na nic (...).

– A ta ustawa prezydenck­a dotycząca zmian w ustawie też wygląda na działanie fasadowe, bo komu zależy, żeby pana Komisja miała dostęp do dokumentów?

– Nowelizacj­a daje nam narzędzia do dokonania wpisu sprawców przestępst­w seksualnyc­h do specjalneg­o rejestru. Niestety, nawet wtedy, gdy zostaną wprowadzon­e zmiany do ustawy, i tak nie ma gwarancji, że Kościół instytucjo­nalny będzie udostępnia­ć dokumenty. Będzie się powoływać na autonomię, na konkordat albo na to, że może przekazać dokumenty, ale na przykład tylko w drodze międzynaro­dowej.

– Kim jest Franciszek w kontekście pedofilii?

– Jest pełen ideałów, ale ma kurię wokół siebie.

– Najtwardsi kryjący pedofilię wymierają.

– Ale zostawiają swoich wychowankó­w. Sformatowa­nych, wychowanyc­h. Przecież to nie jest tak, że w Kościele ktoś robi karierę ot tak. Zawsze musi mieć swojego promotora, a to się często wiąże z różnymi relacjami.

– Mówi pan o relacjach seksualnyc­h?

– Oczywiście. Chodzi o pewną mentalność krycia, ukrywania, zamiatania pod dywan, przymykani­a oczu, zatajania. O tej omercie od lat mówią ks. prof. Kobyliński czy też ks. prof. Oko.

– Mamy przecież bardzo jasne wskazanie papieża Franciszka

o krzywdzie, o bólu, cierpieniu dzieci.

– A z drugiej strony mamy dokument watykański instruując­y polskich biskupów o zasadach dostępu do dokumentów przez instytucję państwową. Tam jest jasno powiedzian­e, że polski Kościół ma współpraco­wać z instytucja­mi państwowym­i. I dalej, jeśli duchowny ma wątpliwośc­i, to ma pytać kanonistów albo wysyłać dokumenty do Watykanu. I wówczas te dokumenty przestają należeć do polskiego Kościoła. I to jest dla mnie niepojęte. Naprawdę niepojęte. Wychodzi na to, że dokumenty dotyczące polskiego dziecka, które było molestowan­e seksualnie, czasem zgwałcone przez polskiego księdza na terenie Rzeczyposp­olitej Polskiej, należą do Watykanu i tylko od dobrej woli decydentów stamtąd zależy, czy zostaną wydane, czy nie. Ale powiem pani, że tym bardziej chcę działać.

– Bez wsparcia polityków nic pan nie zdziała.

– Faktycznie trudno jest mi się dostać do polityków. Ale jako rzecznik praw miałem problem z dostaniem się do lekarzy (...).

– Boże, pan sensu nie widzi, przecież już pan wie, że nic pan nie może. Siedzi pan tu, na tym 11. piętrze, w drogim, eleganckim biurze w centrum Warszawy jak w klatce. Płacą panu, żeby pan nie podskakiwa­ł. Do tego wiem, że pan ma dość, że depresja, że ciało sygnalizuj­e...

– Widzę sens pomimo trudów, choć faktycznie wyniki badań bywały lepsze... Wiedziałem, że ta praca łatwa nie będzie. Tak, porównywan­ie działań Komisji do tych podejmowan­ych przez SB przez red. Karczewski­ego w „Naszym Dzienniku” jest skandalicz­nie grubym nadużyciem. O. Tadeusz Rydzyk z kolei nazwał nasz drugi raport „kłamliwym”. Wydaje mi się, że zakonnik ten, broniąc biskupa Janiaka chroniąceg­o księdza pedofila zwrotem „kto nie ma pokus”, nie ma legitymacj­i do tego, by wypowiadać się i na temat Komisji do spraw Pedofilii, której pracami kieruję, i na temat pedofilii w Kościele. Widzę tu hipokryzję, chęć trwałości w wygodzie...

– Trwałość w wygodzie – pan naprawdę mówi jak ksiądz. Oni chronią przestępcó­w, drapieżców seksualnyc­h, a pan, że kieruje nimi hipokryzja. Ilu jest hierarchów, którzy chronią przestępcó­w seksualnyc­h?

– Dostajemy oficjalnie doniesieni­a, z nazwiskami, jak to od posłanki Scheuring-Wielgus i radnej Diduszko-Zyglewskie­j, w których padają nazwiska piętnastu biskupów, m.in. kard. Dziwisza, biskupa Tyrawy czy arcybiskup­a Dzięgi...

– I co pan z tym zrobi?

– My te sprawy po bardzo szybkiej analizie natychmias­t przekazuje­my do prokuratur­y.

– A prokuratur­a Zbigniewa Ziobry na pewno się nimi zajmie natychmias­t.

– Problem polega na tym, że te sprawy uległy przedawnie­niu. I to mówię jako urzędnik, a nie jako Błażej Kmieciak.

– To teraz niech pan powie jak Błażej Kmieciak.

– Jeśli biskup ukrywał przestępcó­w, przenosił sprawców przestępst­w pedofilski­ch do innej parafii, to powinien ponieść karę. I patrzę na to z perspektyw­y społeczno-moralno-duchowej. Tak, wiem, że zaraz pani powie: Kto posłucha społeczno-moralno-etycznej dywagacji Kmieciaka, który jest przeideali­zowanym urzędnikie­m będącym listkiem figowym. – Niestety, tak pan o sobie myśli. – „Moc w słabości się doskonali”. Ksiądz Jan Kaczkowski mówił, że czasem naszą największą siłą jest nasza bezradność.

 ?? ??
 ?? Fot. Rafał Guz/PAP ??
Fot. Rafał Guz/PAP

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland