(*) Krankenhaus in der Peripherie
Niemieccy chirurdzy wykonali polskiej pacjentce kilka operacji, które okaleczyły ją na całe życie.
Pani X od wielu lat mieszkała i pracowała w jednym z najbogatszych krajów związkowych Niemiec, jakim jest Badenia-Wirtembergia.
W 2009 r. u kobiety pojawiły się nieoczekiwanie obfite krwawienia miesięczne oraz objawy wysiłkowego nietrzymania moczu (X nie cierpiała na żadne schorzenia jelitowe).
Kobietę zakwalifikowano do operacji. Przed zabiegiem nie przeprowadzono koniecznych w takim przypadku konsultacji: urologicznej, neurologicznej ani psychiatrycznej, mimo że jak wynikało z wywiadu medycznego, X od 2004 r. cierpiała na depresję.
10 czerwca 2009 r. przeprowadzono zabieg (z dostępu przezpochwowego). Pacjentce wycięto macicę wraz z szyjką (pozostawiając jajniki). Wykonano plastykę pochwy. Lekarze uznali, że operacja zakończyła się powodzeniem i wypisali kobietę do domu. Jednak już wkrótce objawy wysiłkowego nietrzymania moczu pojawiły się z jeszcze większą intensywnością. Przeprowadzono ambulatoryjną konsultację ginekologiczną, w wyniku której uznano, że po usunięciu macicy wraz z szyjką pęcherz moczowy nie znajduje oparcia (w warunkach fizjologicznych tylna ściana pęcherza moczowego jest mocowana do przedniej części szyjki macicy), co doprowadziło do jego niepożądanego wtórnego opuszczenia. Zmienił się też kąt cewki moczowej, w wyniku czego dochodziło do ponownego odpływania moczu.
Lekarze zdecydowali, że konieczna jest operacja naprawcza. Ponowny zabieg przeprowadzono 28 września 2010 r. (także z dostępu przezpochwowego). Z niewiadomych przyczyn nie wykonano wcześniej tomografii komputerowej ani rezonansu magnetycznego.
W okresie pooperacyjnym nie zanotowano powikłań i odesłano X do domu. Niestety, w niedługim czasie doszło do objawów wypadania pochwy, którym towarzyszyły bóle jamy brzusznej. Bardzo szybko zdecydowano o przeprowadzeniu trzeciej operacji. Wykonano laparoskopię, w czasie której uwolniono zrosty z podbrzusza i okolic miednicy małej oraz usunięto wyrostek robaczkowy.
W połowie 2011 r. kobieta przeszła czwartą operację, tym razem w berlińskiej klinice. W protokole operacji czytamy: Odcinek jelita grubego (...) przywarł zrostowo do prawej ściany miednicy, uniemożliwiając normalne ruchy robaczkowe jelit.
31 sierpnia 2011 r. wykonano badanie MRI (rezonans magnetyczny), które wykazało: Jelito grube jest pokryte bliznami, funkcjonuje nieprawidłowo, a przy parciu dochodzi do wypadania prawie całego pęcherza moczowego, pochwa obniża się o dwie trzecie, tworząc brzuszną przepuklinę odbytnicy o średnicy 3 cm.
Jednak każda kolejna ingerencja chirurgiczna tylko pogarszała stan pacjentki. Podczas kontroli po czwartej operacji niemieccy lekarze stwierdzili, że w przypadku pani X możliwe jest jedynie: przeprowadzenie operacji jelitowej, wyłonienie stałej, sztucznej stomii brzusznej...
Poproszeni o przedstawienie planu naprawczego leczenia wysiłkowego nietrzymania moczu lekarze, z rozbrajającą szczerością oświadczyli, że nie mają żadnej koncepcji, jak powinno ono przebiegać.
Biegły powołany przez niemiecki Sąd Ubezpieczeń Społecznych (X starała się o rentę inwalidzką) stwierdził, że:
Obecny stan pacjentki jest wywołany wcześniejszymi operacjami, które nie uzyskały stosownego powodzenia.
Biegły stwierdził także, że stan kobiety pozwala na orzeczenie niepełnosprawności, ponieważ u osoby po kilku przebytych kolejno operacjach nie należy oczekiwać możliwości wyleczenia lub znacznej poprawy stanu zdrowia. Jego zdaniem obecnie nie ma możliwości, aby przy zastosowaniu brzuszno-chirurgicznych metod doprowadzić do złagodzenia istniejących dolegliwości.
X przygotowuje się do procesu ze szpitalem, gdzie przeprowadzono pierwsze trzy operacje. Kwota roszczenia wyniesie około miliona euro.
Podczas pobytu w kraju pacjentka została zbadana przez chirurga proktologa w Poznaniu, który w sporządzonej opinii rozpoznał:
– rozległy ubytek w powięzi odbytniczo-pochwowej,
– zwiotczenia i obniżenie się dna miednicy,
– obniżenie i wypadanie tylnej ściany pochwy,
– wrota przepukliny pęcherza moczowego,
– zwiotczenia i ubytek mięśni przedsionka pochwy.
Poznański chirurg proktolog nie zgadza się z opinią niemieckich specjalistów i uważa, że pacjentka ma szanse na wyleczenie. Powinna jednak przejść operację struktur powięziowych dna miednicy oraz kolejny zabieg polegający na umocowaniu wypadających organów. Leczenie musiałoby przebiegać w kilku etapach, ale jego zdaniem klinika w Poznaniu byłaby w stanie przeprowadzić te skomplikowane zabiegi.
Milion euro
X zwróciła się do Zakładu Usług Medycznych i Opinii Cywilnych w Tarnowie o sporządzenie opinii medycznej.
Podczas pierwszej operacji wycięto macicę wraz z szyjką z dostępu pochwowego, a więc operujący miał znacząco utrudniony dostęp w zamknięciu otworu powstałego na poziomie przepony moczowo-płciowej – czytamy w opinii. – Na tę okolicę należało założyć wielowarstwowo pojedyncze szwy chirurgiczne, a nie, jak zrobili to niemieccy lekarze, szew ciągły. Ten błąd techniczny spowodował, że gdy w późniejszym czasie doszło do wzmożonego ciśnienia wewnątrz jamy otrzewnowej, na zasadzie tzw. barotraumy, urazu ciśnieniowego, spowodowało to częściową perforację tego miejsca, a w jego wyniku leżące na wyższym piętrze jamy brzusznej narządy zostały wypchnięte poniżej tego poziomu, tworząc wewnętrzną przepuklinę z powikłaniami jelitowymi.
Jednocześnie należy zwrócić uwagę, że wycięcie macicy można było wykonać na drodze operacji brzusznej, tzn. laparotomii, gdyż wówczas operator ma pełną możliwość wielowarstwowego zaopatrzenia wspomnianego otworu, jaki powstaje po usunięciu macicy i jeszcze w czasie trwania znieczulenia można przystąpić do operacji od strony pochwy, przeprowadzenia przedniej i tylnej plastyki pochwy. Ten sposób postępowania jest bardziej bezpieczny, ale z nieznanych przyczyn u części ginekologów panuje przekonanie, że usunięcie macicy drogą pochwową jest mniej urazowe dla organizmu operowanej i nie przywiązują oni wagi do opisanych trudności technicznych, jakie wcześniej podniesiono.
Druga operacja w technice TVT (czyli z użyciem taśm podwieszających pęcherz moczowy) mogła być zbędna, gdyby – jak wspomniano powyżej – w pierwszym zabiegu operacyjnym usunięto macicę drogą otwartej operacji brzusznej, bowiem w takim przypadku także i zaopatrzenie obniżonego i pozostawionego bez podparcia pęcherza moczowego mogłoby zostać lepiej przeprowadzone.
– Przeprowadzenie operacji z dostępu pochwowego sprawiło, że praktycznie nie można było założyć wielowarstwowych szwów chirurgicznych – wyjaśnia dr Ryszard Frankowicz, specjalista ginekolog-położnik. – W efekcie przepona moczowo-płciowa mogła pęknąć nawet w wyniku intensywnego kaszlu i jelita przemieściły się ku dołowi. W tym przypadku rozdarcie było znaczne, gdyż opuściła się nawet część jelita grubego. Zadziwiające, że gdy usunięto macicę, nie przeprowadzono śródoperacyjnego badania histopatologicznego jajników, których nie wycięto. A przecież rak jajnika należy do najbardziej podstępnych i trudnych w rozpoznaniu. Przygotowując się do procesu, pacjentka prawdopodobnie wystąpi z żądaniem zadośćuczynienia w wysokości miliona euro. W Polsce nawet znacznie mniejsze odszkodowania wywołują niezdrowe emocje. A przecież zdrowie i życie pacjentki w Polsce nie jest warte mniej niż pacjentki w Niemczech.
KRZYSZTOF RÓŻYCKI
Współpraca dr Ryszard Frankowicz. Telefon kontaktowy: 602 133 124 (od 10 do 12).
(*) Szpital na peryferiach