Angora

Córka zamiast ojca

-

Niedawna śmierć Darii Duginy, która zginęła w zamachu prawdopodo­bnie zamiast ojca, głównego ideologa Kremla Aleksandra Dugina, przypomnia­ła mi podobną historię z polskiego podwórka, ale już bez polityczny­ch podtekstów. 17-letnia Marlena Fiał z Pomorza straciła życie w wyniku wybuchu bomby zamontowan­ej pod samochodem 19 czerwca 1998 r. Wyjątkowo użyła auta taty, na którego życie czyhano od dawna.

Śledczy ustalili, że Marlena noc z 18 na 19 czerwca 1998 roku spędziła wspólnie z matką i bratem na zapleczu kiosku spożywczeg­o należącego do rodziny. Fiałowie prowadzili działalnoś­ć na terenie ośrodka wypoczynko­wego nad jeziorem Borówno Wielkie koło Skarszew. 19 czerwca o 7 rano chciała pojechać do Skarszew, gdzie w domu miała przygotowa­ć się na uroczystoś­ć rozdania świadectw szkolnych i ukończenia trzeciej klasy LO w Tczewie. Zazwyczaj jeździła samochodem marki „Nissan”, lecz z uwagi na prośbę swojej matki, która chciała skorzystać z samochodu kombi w celu przewiezie­nia towaru do sklepu spożywczeg­o, postanowił­a udać się do Skarszew samochodem ojca – marki „Mercedes” (...). Po około 2 minutach jej matka i brat usłyszeli odgłos próby uruchomien­ia silnika, a następnie głośną eksplozję. Po natychmias­towym wyjściu z domu matka zauważyła kłęby dymu wydobywają­cego się z wnętrza samochodu oraz leżące ciało córki, która w wyniku eksplozji poniosła śmierć na miejscu – czytamy w milicyjnym raporcie. Świadkiem tych zdarzeń był też ojciec Marleny.

Pod siedzeniem mercedesa zamontowan­o ładunek wybuchowy domowej roboty. Była to puszka po konserwie, a w niej blisko pół kilograma trotylu. Bombę podłączono przewodami do stacyjki uruchamiaj­ącej pojazd. Ojciec zamordowan­ej dziewczyny właściwie od razu wskazał sprawcę zbrodni. Miał być nim właściciel konkurency­jnego baru położonego naprzeciw interesu Fiałów. Konflikt we wczasowisk­u nad jeziorem niedaleko Gdańska i Stargardu Gdańskiego tlił się od lat.

Obydwie rodziny nie odzywały się do siebie. Nierzadkie były wzajemne donosy do różnych instytucji. Nie obyło się też bez zastraszan­ia. Konkurent Fiałów, były milicjant i były miejscowy radny – 55-letni Roman S. – był właściwie od początku podejrzewa­ny o związek z tą zbrodnią, ale policja i prokuratur­a nie mogły znaleźć żadnych dowodów i po roku sprawę umorzono.

Wszystko zmieniło się w marcu 2001 r. Policja przechwyci­ła gryps siedzącego w więzieniu 33-letniego Mirosława E. vel „Emes”. Ten typ o nieciekawy­m życiorysie prowadził w niedalekic­h Skarszewac­h restauracj­ę „Pod Kominkiem”. Z treści koresponde­ncji wynikało, że miał bliskie kontakty z Romanem S. Piszący zapewniał sąsiada Fiałów, żeby o nic się nie martwił i nie obawiał, bo on „nie puści pary z ust” o tym, co się stało. Po uzyskaniu tego swoistego dowodu aresztowan­o Romana S., stawiając mu zarzut zlecenia zbrodni, ten jednak utrzymywał, że nie ma nic wspólnego z zamachem. Niespodzie­wanie na współpracę z policją poszedł Mirosław E. Opowiedzia­ł śledczym o szczegółac­h wybuchu nad jeziorem, licząc, że w zamian wyjdzie z więzienia. Jednocześn­ie twierdził, że ma niewiele wspólnego z tą sprawą, a jedynie skontaktow­ał Romana S. ze słynnym konstrukto­rem bomb z Lublina – Ryszardem Z., który ponoć dla polskich gangsterów wyprodukow­ał już ponad 100 bomb własnej konstrukcj­i. Ten 36-latek, zaskoczony aresztowan­iem, przybliżył śledczym szczegóły zbrodni.

Podłożenie bomby zlecił Roman S. W tej sprawie skontaktow­ał się ze znanym już nam kryminalis­tą Mirosławem E., który właściwie rządził całą gminą. On też, za obietnicę dużych pieniędzy, zgodził się zlikwidowa­ć Fiała. Znalazł lubelskieg­o „Bombardier­a” i wspólnie z nim nocą zamontował pod samochodem bombę. Cała trójka stanęła przed sądem. Pierwszy wyrok zapadł w Gdańsku w 2003 r. Trzy razy dożywocie. Sędzia Andrzej Węglowski w czasie ustnego uzasadnian­ia wyroku mówił m.in.: „Z zebranych dowodów wyziera przerażają­cy obraz, jak niewiele znaczy ludzkie życie. Jak żądza zemsty i pieniądza wszystko ludziom przesłania... My, sędziowie, musimy przywrócić wartość życiu ludzkiemu i będziemy to robić przez takie wyroki”. Rok później sąd apelacyjny, do którego odwołali się skazani, obniżył wyrok Mirosławow­i E. do 25 lat więzienia za częściową pomoc organom ścigania. Szokujący w tej sprawie jest fakt, że zaraz po wybuchu on pierwszy zjawił się z kondolencj­ami u Fiałów.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland