O fobii raz jeszcze
Śpieszę donieść mojemu adwersarzowi, autorowi listu „Gwałt na swobodzie”, Panu Januszowi Górskiemu (ANGORA nr 34), że moim zamiarem nie było ograniczanie czyjejś wolności, a tym bardziej gwałcenie swobody, jaką cieszą się obywatele Najjaśniejszej Rzeczypospolitej od Koniecznego do Górskiego. W żadnym miejscu nie powiedziałem, że chcę ograniczenia tak ciężko wywalczonej wolności, ale w imię tej wolności, będąc stałym czytelnikiem ANGORY, podobnie jak Pan, właśnie wolno mi powiedzieć, że nie zgadzam się z pisaniną panów redaktorów Szpaka i Palczewskiego. Piszę pisaniną, bo język, jakiego używają w czasopiśmie przecież niekomicznym, jest po prostu byle jaki i – proszę wierzyć, podkreślam to po raz wtóry – to jest fobia, strach przed kolejnym jutrem, w którym ujrzy się gębę Kaczyńskiego czy usłyszy jego głos. Panowie ci wylali na PiS tyle pomyj, że aż dziw bierze, że się oni sami w tym poruszają. Obiektywnie bilans rządów PiS-u przy wielu wpadkach wypada lepiej jak zastany, kiedy obejmowali władzę. Dziś są też silni, zdeterminowani i zmotywowani do działania, mają program nastawiony na innowacyjność, na drugiego człowieka, choć obarczony wadami. Na razie PO go nie ma, a czas najwyższy, aby miała. Nie wiem, czy przypomina Pan sobie, jaką fobię przeżywali frustraci, kiedy do wyborów na prezydenta startował Wałęsa i Kwaśniewski? W „jakie Polsce” się obudzimy za Kwaśniewskiego? A Kwaśniewski rządził 10 lat i był dobrym prezydentem.
Ktoś kiedyś politykę przyrównał do damy lekkich obyczajów i nazwał ją po imieniu. I nie pomylił się. Jeździmy po sobie wzajemnie jak po łysej kobyle. Jeszcze rządzimy, a już wsadzamy się do więzień, grozimy Trybunałem Stanu, ba, ponoć będą wynajęte osiłki do posprzątania niewygodnych. To odmiana fobii – winni mają się już nigdy nie podnieść. To przecież groźby karalne. Ale tak nam przyjdzie, niestety albo „stety”, żyć przez najbliższy rok, a im bliżej do wyborów, tym będą cięższe działa wytaczone. Jeśliby przyjąć, że każdy będzie mógł sobie kupić spluwę, a takie są przymiarki, to połowy z nas po wyborach nie będzie (...).
GRZEGORZ KONIECZNY, Radzewice (adres internetowy do wiadomości redakcji)