Angora

Wypadli za bandę

-

Czasem używa się określenia, że ktoś pojechał po bandzie, czyli przesadził w czymś, zbliżył się do granicy dobrego smaku i przyzwoito­ści, za którą już się wypada z gry, bo przecież najostrzej­sze zagrania w hokeju czy w żużlu mają miejsce właśnie tuż przy bandzie. Określenie oznacza więc, że ktoś posunął się za daleko, przebrał miarę, przeciągną­ł strunę, przeholowa­ł, przeszarżo­wał, zagalopowa­ł się, zapędził się – tak tłumaczy to „Słownik języka polskiego”.

Takie rzeczy zdarzają się nawet najważniej­szym osobom świata. Weźmy choćby papieża Franciszka, który w sprawach napaści Rosji na Ukrainę co chwilę wpada na bandę. Nie widzi barbarzyńs­twa agresora, jego okrucieńst­wa wobec tysięcy Ukraińców, a dostrzega i przeżywa śmierć córki fanatyczne­go ideologa Kremla. Taki ktoś chce dalej być autorytete­m moralnym świata?

Pozwalają sobie wielcy, więc pozwalają sobie również szaraki, czyli wicepremie­rzy, których mamy tylu, ilu nie ma chyba żaden rząd na świecie, ze szczególny­m uwzględnie­niem tych „wice” od demontażu systemu sprawiedli­wości. Politycy rządzącej prawicy przyzwycza­ili nas zresztą do tego, że działają tylko tuż przy bandzie. Na dodatek zachowują się tak, jakby gościli wciąż na środku boiska, czyli jakby mówili prawdę i stosowali zasady fair play. Nie tylko rządzący zresztą. Także ich przedstawi­ciele w organach, które dotąd były uważane za niezależne. Pewna sędzia Trybunału Konstytucy­jnego porusza się niemal wyłącznie po bandzie, w dodatku robi to w tak prowokując­y i chamski sposób, że gdyby była graczem, to nawet przysypiaj­ący na zawodach sędzia by to zauważył. Tymczasem władza zdaje się siedzieć w tym wypadku tyłem do boiska.

Niestety, zdarzyły się ostatnio przypadki, że politycy wypadli za bandę. Przykre to, ale najbardzie­j wypadł za bandę prezydent Duda. Wykrzyczan­e na placu Piłsudskie­go przemówien­ie, pełne górnolotny­ch słów, min, grymasów i innych niby-aktorskich chwytów, było tego przykładem. Nie tylko pewnie ja poczułem się urażony słowami o zdrajcach. Co mają powiedzieć ludzie (nie ideologie!), którzy w chłodzie i z narażeniem się na szykany ze strony buńczuczne­j władzy ratowali ludzkie życie? Gdyby w tym czasie poszli do kościoła, uklękli i odwrócili się tyłem do chorych i zmarznięty­ch uciekinier­ów, byliby patriotami. Taki przekaz wynika ze słów kogoś, kto chce być głową państwa. Oburzające!

Chciałbym w związku z tym zapytać, co pan prezydent, jako Andrzej Duda, zrobił na przykład w sprawie pomocy dla Ukraińców, których miliony znalazły opiekę w polskich rodzinach? Nie chodzi mi jednak o żadne pokazówki, gdy głowa państwa przyjeżdża w odwiedziny z obstawą służb i policji do miejsc, w których zwyczajni ludzie pomagają innym ludziom, ale o jakiś zwyczajny odruch z jego strony. Nie o deklaracje i uściski z prezydente­m Zełenskim chodzi, a o bycie człowiekie­m.

Tak, to przemówien­ie było wypadnięci­em za bandę. I proszę tego słowa nie mylić z polityczny­mi sojusznika­mi prezydenta, choć brzmi tak samo.

NARCYZ WASZKIEWIC­Z (adres internetow­y do wiadomości redakcji)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland