ZWIERZĘTA POPEŁNIAJĄ SAMOBÓJSTWA
Do tego, żeby móc dokonać samobójstwa, zwierzę musi mieć świadomość, przynajmniej szczątkową zdolność autorefleksji, bardzo dobrą pamięć długotrwałą, która umożliwia wybieganie w przyszłość. Musiałoby mieć również umiejętność spojrzenia na własną sytuację z perspektywy zewnętrznej. A takimi zdolnościami – poza homo sapiens – cechują się jedynie inne hominidy, czyli szympanse, goryle, orangutany oraz delfiny. Być może też: szczury, świnie, niedźwiedzie i psy – mówił prof. Marcin Urbaniak, kognitywista i zoopsycholog z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. „(...) Co może być przyczyną tego, że zwierzę decyduje się celowo zakończyć swoje życie? – Samobójstwa mogą popełnić zwierzęta w głębokim akcie rozpaczy, depresji i apatii, który spowodował u nich rezygnację z tych podstawowych odruchów fizjologicznych. Jest nim chociażby odmowa przyjmowania jedzenia – wyjaśnił. Słynnym przykładem takiego zachowania był delfin o imieniu Peter, który brał udział w eksperymencie dotyczącym możliwości komunikacji międzygatunkowej. Przez kilka miesięcy żył w wypełnionym wodą domu z ludzką nauczycielką, której zadaniem było nauczenie go mówienia po angielsku. – Margaret Lovatt spędzała z nim w zasadzie 6 dni w tygodniu, 24 godziny na dobę. Delfin nawiązał bardzo głęboką więź emocjonalną ze swoją ludzką partnerką, którą zaczął traktować częściowo jako partnerkę seksualną. Ponieważ to był młody delfin, miał bardzo silny popęd seksualny i był też cieleśnie zainteresowany tą kobietą. Co zresztą wywołało w 1965 r. skandal obyczajowy, wykorzystany przez brukowce, które chciały zdyskredytować cały eksperyment. Po kilku miesiącach eksperyment został przerwany z powodu braku dofinansowania rządowego. – Delfina umieszczono w bardzo obskurnych warunkach, w odosobnieniu w delfinarium w Miami. Przeżywał silną depresję i niezrozumienie w sytuacji rozłąki ze swoją ukochaną partnerką. Po kilku tygodniach zrezygnował z łapania oddechu i się utopił.
Przypadki samobójstw zwierząt można odnaleźć w popkulturze i mediach. „(...) W 1958 r. ukazał się – nagrodzony potem Oscarem – film dokumentalny pt. Białe pustkowie. Znalazła się w nim scena przedstawiająca lemingi, które biegną do morza i skaczą z wysokiego klifu, co kończy się ich śmiercią. Prof. Urbaniak wyjaśnił, że coś takiego nie mogło wydarzyć się w rzeczywistości. – Nie miało to miejsca w stanie naturalnym. Wszystko było wyprodukowane sztucznie (...).
TOK FM Opr. (KGB)