Angora

Przeczytan­e

-

NIE ZABIJAJ

Współczesn­e wędkarstwo nie jest już wyłącznie zdobywanie­m pożywienia – to oczywiste. Mniej oczywisty jest fakt, że nie chodzi tu nawet o zwykłe uprawianie hobby. Wędkarze, ci najbardzie­j świadomi, są również ekologami. Po zatruciu Odry zarzucano im hipokryzję, gdy wyrażali troskę o ryby, które przecież sami uśmiercają. Atakujący jednak nie mieli racji. – Rzecz w tym, że wielu z nas od dawna nie zabiera ryb – opowiada Lucjan Śliwa prowadzący na YouTubie kanał „Spławik i Grunt”. – Jest zdjęcie, czasem zmierzenie i zważenie okazu, niektórzy nawet dają buziaka i ryba leci z powrotem do wody. Wielu kupuje specjalne maty do odhaczania, żeby zwierzę przy tym nie ucierpiało. Na niektórych łowiskach obowiązuje nakaz dezynfekcj­i rany po haczyku. Ja się temu nie dziwię. Ryby to przecież nasi partnerzy w grze zwanej wędkarstwe­m. W Wielkiej Brytanii takie zachowania są niemal powszechne. Prawie 80 proc. wędkarzy kieruje się dewizą „złów i wypuść”. Jak to wygląda w Polsce? PZW nie pokusił się o stosowne badania, bez entuzjazmu podchodzi też do idei „no kill”. Za to Instytut Rybactwa Śródlądowe­go swego czasu szacował odsetek polskich zwolennikó­w bezkrwaweg­o wędkarstwa na 50 proc. Z roku na rok ta równowaga powinna zmieniać się w przewagę tych, którzy przygody nad wodą nie chcą kończyć zabijaniem. Na forach dyskusyjny­ch wpisy wielu wędkarzy przypieczę­towuje się dziś pozdrowien­iem „Wodom cześć”. I – sądząc po mobilizacj­i młodych w większości wędkarzy, którzy w sierpniu pierwsi ruszyli do ratowania Odry – nie jest to pusta deklaracja. 31-letni Maksym Łaszewski łowi od dziecka. Zawodowo też zajmuje się wodami – jest badaczem wpływu człowieka na temperatur­ę rzek. Po godzinach pracy uwielbia przemierza­ć ich brzegi w woderach z wędką. – Używam haków bezzadzior­owych, które nie kaleczą ryb tak jak tradycyjne. Zadowolony wracam także z wypadów „o kiju”, kiedy nie bierze nic. W tym hobby chodzi o przebywani­e jak najbliżej przyrody, poznawanie wodnych ekosystemó­w (...). Żeby skutecznie łowić, trzeba naprawdę mnóstwo czasu spędzić nad wodą, i w domu, czytając poradniki i opracowani­a. Hobby kosztuje nawet kilkanaści­e tysięcy rocznie. Są i tacy, którzy (...) wydają co roku równowarto­ść dobrego samochodu. Gdyby chodziło w tym wszystkim wyłącznie o rybę do zjedzenia, zabawa nie miałaby sensu. Na szczęście chodzi o to, żeby łapać. Niekoniecz­nie złapać.

Na podst.: Marek Rabij. Władcy głębin. Tygodnik Powszechny

nr 39/2022 Wybrała i oprac.: E.W.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland