Symbole też zżera inflacja
Spodobała mi się idea przekopania Mierzei Wiślanej, bo lubię pomysły z rozmachem. Z tego powodu spodobał mi się projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego, bo jest fantastycznym wyzwaniem dla wyobraźni. Ale żeby takim kolosalnym wyzwaniom podołać, trzeba ludzi mądrych, pracowitych i uczciwych. A tych jakby ciągle brakowało...
Pięć lat temu w Szczecinie uroczyście kładziono stępkę pod pierwszy z dwudziestu promów typu ro-pax, które miały skutecznie zagrozić zagranicznej konkurencji i zaświadczyć o naszej morskiej potędze. Prezes Stoczni Gryfia z egzaltacją podkreślał wówczas symboliczne znaczenie tego wydarzenia. Na starych zdjęciach ze stoczni widzimy: Morawieckiego, Gróbarczyka i Brudzińskiego – i już ta ferajna powinna nam w głowach uruchomić alarm. Bo tamto symboliczne wydarzenie już wtedy było niewiele warte, ledwie dwa złote za kilo, za które dziś Gryfia chce ten złom opchnąć w punkcie skupu. Zdaje się – daremnie...
Otwarcie przekopu Mierzei jako pierwszego etapu niejasnej koncepcji zbudowania potęgi morskiej Elbląga jest faktem samym w sobie ważnym, choć przede wszystkim symbolicznym – stwierdził Andrzej Duda, upatrując w tym kosztownym akcie inżynieryjnym... zwycięstwo Polski! „Mimo trudnego położenia geopolitycznego Rzeczypospolitej – emocjonował się Duda – mimo wichrów wojen, które przyginały nas bardzo często do ziemi, mimo milionowych strat w naszym narodzie, mimo osobistych tragedii, które przeżyły polskie rodziny, pokolenia, mimo wszystkich przeciwności, mimo lat komunizmu; mimo tego, co działo się także i w ciągu ostatnich 30 lat, Polska zwycięża. Zwycięża dziś tutaj na Mierzei Wiślanej”. Czy aby na pewno? Naprawdę nie ma w Kancelarii nikogo, kto przypomniałby prezydentowi słowa aforysty? „Co mi rozdęło usta? Zbyt wielkie słowa...”?
Na zdjęciach z Nowego Świata, gdzie uruchomiono przeprawę, przez jaką dziś żeglować mogą jedynie płaskodenne barki, kajaki i ewentualnie pontony z uchodźcami, a nie statki handlowe czy wojenne, znów – o zgrozo! – widać Gróbarczyka, Morawieckiego i Brudzińskiego. Ludzi miernych i niekompetentnych, zbyt chętnie biorących symbole za rzeczywistość. A to nie najlepsza rekomendacja dla rządowej inwestycji, która w założeniu ma przynieść zysk miastu i państwu. Nie ma się co jednak martwić na zapas. – Nie chodzi o to – brnął w mieliznę symboli Duda – czy tu będą przepływały największe statki.
Chodziło o to, by ta droga symbolicznie była otwarta. Prezydenckie androny podbijała rządowa telewizja, już informując, że na płytkich wodach przekopu trwa ruch żeglugowy niczym na Kanale Sueskim.
Inflacja, która niczym garota dusi dziś Polaków, objęła jak widać także narodowe symbole. Inaczej być nie mogło. Zjednoczona Prawica ma gęby wypełnione frazesami o symbolach, nie bacząc na straty, jakie z ich powodu ponosi państwo. Wcale nie symboliczne! Elektrownia Ostrołęka, do niedawna symbol zwycięskiej wizji polskiej energetyki, dziś będąc w ruinie, jeśli jest symbolem, to wyłącznie porażki. I to jest umysłowy kłopot władzy, która za Jerzym Kosińskim uznała, że wystarczy być, by sprawy potoczyły się jak należy. Pamiętamy ekskluzywny i drogi (900 tysięcy euro) pomysł z jachtem „Kocham Polskę”, którego armatorem jest Polska Fundacja Narodowa? Jacht, który zaczął patriotyczno-oceaniczną karierę od długotrwałych i kosztownych remontów, bo coś się w nim co rusz gniotło i łamało. Jak nie przymierzając plany szczecińskiej stoczni. Czyżby pechowy ślad i tu zostawili Gróbarczyk, Brudziński, Morawiecki...?
Niedawno jakiś patriota idiota wymyślił i przekonał bank (BGK), by zainwestował miliony państwowych (czyli naszych!) złotych w symboliczny bzdet zwany ławeczką patriotyczną. Wysłuchałem nawet słabo rozgarniętej pańci z BGK (potem przeczytałem, że to prezeska), która bez cienia zażenowania bredziła o symbolicznym znaczeniu gniota ze sklejki, kawałka łańcucha i parkowej ławki, pomalowanego nie wiedzieć czemu w rosyjskie barwy państwowe. Bankowa konstrukcja, jedna na każde województwo, wyklucza osoby niepełnosprawne i w wieku podeszłym. „To zupełnie jak nasza Polska” – westchnął z sarkazmem ktoś na Twitterze. Ale czy poważny bank nie powinien zajmować się pieniędzmi, a nie meblami ogrodowymi? Dopełnili marketingowego losu ławeczek internauci, bezlitośnie chrzcząc je jako „patriotaborety”, „polzydle” i „Kaczyławki”. Jak na ojczyźniany symbol przyrost zysku jest niewielki, do tego nietrwały. Tymczasem dobry, przedwojenny projekt z drewna przetrwał do dziś i znany jest jako sławojka...
Symbole, które niosą na swych barkach partyjne dzwony Gróbarczyk, Brudziński (podobno miał na sobie turecki sweterek, co nam obiecał, gdyby projekt z promami nie wypalił) i Morawiecki z nieszczęsną pańcią z BGK, symbole pod kosztownymi jachtowymi żaglami i jeszcze bardziej kosztownymi blokami niepotrzebnej nikomu elektrowni już in statu nascendi (w chwili urodzenia) były symbolami wybrakowanymi, o wartości codziennie zżeranej przez inflację. Bo popatrzmy: jeśli w Szczecinie stępkę święcił szczeciński biskup, tak przekop Mierzei Wiślanej błogosławił już tylko prosty sołtys. I to ściągnięty aż z Podlasia.