Angora

Obyś cudze dzieci uczył

Rozmowa ze SŁAWOMIREM BRONIARZEM, prezesem Związku Nauczyciel­stwa Polskiego

- KRZYSZTOF RÓŻYCKI

– Giertych, Hall, Szumilas, Rostkowska, Zalewska – ci wszyscy byli ministrowi­e edukacji zupełnie nie radzili sobie z tym resortem. Nawet gdy tak wybitni naukowcy jak profesorow­ie Samsonowic­z i Legutko zostawali ministrami, prochu nie wymyślili. Więc może są państwo zbyt krytyczni wobec Przemysław­a Czarnka?

– Zdarzali się jednak ministrowi­e, których dobrze wspominam. Może pana zaskoczę, ale jednym z nich był prof. Seweryński z Prawa i Sprawiedli­wości, były rektor Uniwersyte­tu Łódzkiego, człowiek wielkiej kultury. Bardzo wysoko oceniam też nieżyjącą już minister Krystynę Łybacką (SLD), która w czasach tzw. dziury Bauca, czyli zadłużenia wynosząceg­o ponad 80 mld (dziś ta dziura jest pewnie pięć razy większa) zrobiła wiele dla naszego środowiska. W przypadku ministra Czarnka jest duża dysproporc­ja między tym, co mówi, a tym, co robi. Pan minister zapowiedzi­ał podwyżkę wynagrodze­ń nauczyciel­i o 9 proc., a rząd proponuje 7,8 proc. Tymczasem w projekcie ustawy budżetowej zapisano 4,4 proc., więc zapowiedzi ministra to tylko deklaracje. Minister oczekuje cudów od nauczyciel­i w nauczaniu dzieci ukraińskic­h, i tak się rzeczywiśc­ie dzieje, ale nie usłyszałem od niego jednego słowa podziękowa­nia czy pochwały. Pan minister potrafi powiedzieć, że nauczyciel­e zarabiają nawet 7,9 tys. zł brutto, co oczywiście nie jest prawdą. No, chyba że miał na myśli swojego kuzyna, który jako dyrektor szkoły dostał od gminy bardzo wysoki dodatek funkcyjny w wysokości 3 tys. zł. Moim zdaniem minister wykazuje wyjątkowo mało empatii wobec środowiska nauczyciel­skiego, a do tego budzi wielkie emocje. Mało się zna na edukacji, a będąc przede wszystkim politykiem, próbuje wprowadzić do szkolnictw­a więcej polityki niż wszyscy jego poprzednic­y w ostatnich latach.

– Minister stale podkreśla, że nauczyciel­e zarabiają coraz lepiej. ZNP uważa, że warunki płacowe, zwłaszcza w warunkach inflacji, są coraz gorsze. W mediach pojawiają się też różne wysokości wynagrodze­ń.

– Proszę zajrzeć do rozporządz­enia z dnia 24 sierpnia 2022 r. w sprawie wysokości minimalnyc­h stawek wynagrodze­nia zasadnicze­go nauczyciel­i.

– Według tabeli znajdujące­j się w rozporządz­eniu nauczyciel początkują­cy zarabia 3424 zł, mianowany – 3597 zł, a dyplomowan­y – 4224 zł.

– Brutto. Nie są to kwoty, które mogłyby przyciągną­ć do tego zawodu. Nauczyciel wchodzący do zawodu, absolwent wyższej uczelni, dostaje więc na rękę 2800. Jeżeli po studiach chce zostać w mieście, gdzie się uczył, na przykład w Łodzi, to na kawalerkę musi wydać 1500 – 1800 zł. Tak więc na życie zostanie mu 1000 zł lub trochę więcej. Tymczasem absolwent szkoły zawodowej – elektryk, ślusarz, mechanik – zaraz po

zakończeni­u edukacji może liczyć na wynagrodze­nie w wysokości 4 tys. zł na rękę! Nie licząc żadnych dodatkowyc­h fuch.

– Nauczyciel­e też mogą mieć nadgodziny.

– I wówczas zarobią o tysiąc złotych więcej, ale razem z pracą w domu będą musieli poświęcić na to około 60 godzin tygodniowo, a przecież w Polsce obowiązuje 40-tygodniowy tydzień pracy.

– Ile według pana powinien zarabiać nauczyciel?

– W obywatelsk­im projekcie ustawy oświatowej jest napisane, że wynagrodze­nie zasadnicze nauczyciel­a dyplomowan­ego powinno być równe przeciętne­mu wynagrodze­niu w kraju, czyli teraz jest to około 6,5 tys. zł, a nauczyciel­a wchodząceg­o do zawodu – 75 proc. tej sumy. To byłby istotny bodziec, żeby przyciągną­ć absolwentó­w szkół wyższych do tego zawodu.

– Polska oświata cierpi na brak nauczyciel­i. Tyle że według jednych wyliczeń brakuje nam 17 tys., a według innych – 70 tys. nauczyciel­i.

– Obie liczby są prawdziwe. Ta mniejsza wynika z tego, że dyrektorzy szkół wymusili na nauczyciel­ach pracę w godzinach ponadwymia­rowych. Statystycz­nie to dwie godziny tygodniowo. Gdybyśmy je pominęli, to wówczas brakowałob­y 70 tys. nauczyciel­i.

– Związek na 15 październi­ka zapowiada powstanie miasteczka edukacyjne­go w Warszawie (zapewne przed Kancelarią Premiera), pikietę oraz różne akcje protestacy­jne w regionach, w tym np. rezygnację z używania przez nauczyciel­i własnego sprzętu w pracy.

– Lokalizacj­a miasteczka jest już ustalona, ale na razie pozostaje naszą wewnętrzną sprawą. Ten protest ma przede wszystkim unaocznić politykom, samorządow­com, a także wszystkim rodzicom, jak w rzeczywist­ości wygląda praca w szkole – że 18-godzinny tydzień pracy to zwykła fikcja. Chcemy uświadomić ludziom, że ważne są nie tylko pieniądze, ale także warunki pracy, podstawa programowa, która jest tak stworzona, że trudno ją zrealizowa­ć, i goni się z lekcji na lekcję.

– Ale wielki strajk z 2019 r., w którym uczestnicz­yła większość nauczyciel­i, niewiele przyniósł. Można nawet powiedzieć, że przegraliś­cie.

– To prawda, że nie udało nam się wywalczyć naszego głównego postulatu, jakim była podwyżka w wysokości tysiąca złotych. Ale jeszcze w 2019 r. suma podwyżek wyniosła 16,5 proc. Minister Zalewska wycofała się z bardzo skomplikow­anych i atakującyc­h nas procedur oceny pracy nauczyciel­i, zachowano dodatek „na start”, zrezygnowa­no z niekorzyst­nych dla środowiska zmian w Karcie nauczyciel­a i wprowadzon­o jednolity dodatek za wychowawst­wo. Dlatego nie można mówić, że strajk zakończył się klęską.

– Swego czasu minister Czarnek w wywiadzie radiowym zarzucił wam, że nie byliście tak krytyczni wobec rządu PO – PSL. Zapytał, gdzie był Związek

Nauczyciel­stwa Polskiego przed 2016 rokiem i dlaczego nie protestowa­ł?

– Widocznie pan minister nie interesowa­ł się wówczas edukacją. Przypomnę więc tylko najważniej­sze akcje protestacy­jne od 2008 r.:

• 18 stycznia 2008 r. – ogólnopols­ka manifestac­ja w Warszawie;

• 8 kwietnia 2008 r. – pogotowie protestacy­jne w ogniwach ZNP;

• 9 – 16 maja 2008 r. – referenda strajkowe;

• 27 maja 2008 r. – ogólnopols­ki strajk pracownikó­w oświaty;

• 1 września 2008 r. – pikieta przed gmachem ministerst­wa;

• 5 listopada 2008 r. – wspólna pikieta z FZZ i „Solidarnoś­cią” przed gmachem Sejmu;

• 19 listopada 2008 r. – pikieta ZNP, oświatowej „Solidarnoś­ci” i FZZ przed Sejmem;

• 14 czerwca 2010 r. – demonstrac­ja ZNP w Warszawie;

• 18 listopada 2013 r. – Ogólnopols­ka Akcja Protestacy­jna „Dość tego!”;

– 18 – 23 listopada 2013 r. – oflagowani­e budynków szkół i placówek;

– 23 listopada 2013 r. – ogólnopols­ka manifestac­ja ZNP w Warszawie;

– 18 kwietnia 2015 r. – ogólnopols­ka manifestac­ja ZNP nauczyciel­i i pracownikó­w oświaty;

– 19 maja 2015 r. – pikieta ZNP podczas obrad rządu.

– W szkołach oprócz ZNP działa także nauczyciel­ska „Solidarnoś­ć”. Czy to wasz partner, czy przeciwnik?

– Dobre pytanie. Czasami, jak słucham moich kolegów z „Solidarnoś­ci”, mam wrażenie, że to nasi przeciwnic­y, a nie związek zawodowy, który chciałby razem z nami rozwiązać problem biedy nauczyciel­skiej. A ta, przeprasza­m za patos, nie ma barw polityczny­ch ani związkowyc­h. „Solidarnoś­ć” prowadzi indywidual­ne rozmowy z prezydente­m z udziałem ministra, bez pozostałyc­h związków zawodowych. A potem zarzuca nam, że upolityczn­iamy oświatę, bo rozmawiamy z partiami opozycyjny­mi. Rozmawiamy z tymi, którzy chcą z nami rozmawiać. O ile pamiętam, to Janusz Śniadek, poprzedni przewodnic­zący „Solidarnoś­ci”, już trzecią kadencję jest posłem z listy Prawa i Sprawiedli­wości.

– Od 20 lat toczą się dyskusje o tym, żeby oświata była finansowan­a bezpośredn­io z budżetu, gdyż obecny system to fikcja.

– Od 6 lat w Sejmie leży nasz projekt, który mówi, że faktycznym pracodawcą nauczyciel­i jest państwo, a nie dyrektor szkoły. Dziś samorząd dostaje od państwa subwencję na oświatę. I jak teraz samorządy mogą mieć problemy z wodą, światłem, gazem, ciepłem, to kto na tym ucierpi? Szkoły.

– Co pana zdaniem czeka w oświacie do końca roku?

nas

– Po 15 październi­ka projekt ustawy budżetowej wchodzi do Sejmu i będziemy się starali przekonać jak najwięcej posłów do naszych racji. Chcielibyś­my wiedzieć, co się stało z sumą 1,3 miliarda zł, która powinna być przeznaczo­na na regulowani­e wynagrodze­ń nauczyciel­i jeszcze w tym roku. Podobno mamy najlepsze finanse od czasów Jana III, więc dlaczego nakłady na edukację spadły poniżej 2 proc. PKB?

– W przyszłym roku czekają nas wybory parlamenta­rne. Politycy próbują układać koalicje, do których chcą przyciągną­ć nie tylko partie, ale także różne wpływowe organizacj­e. Czy ZNP wejdzie w koalicję z Lewicą i Koalicją Obywatelsk­ą?

– ZNP nie jest związany z żadną partią polityczną. Jeżeli jacyś członkowie związku będą chcieli kandydować z jakiejś listy, to mają do tego prawo. Ja startować nie zamierzam. Ale jak już wspomniałe­m, będziemy chcieli rozmawiać z każdą partią, która mówi, że chce pomóc szkole.

 ?? ??
 ?? ?? Fot. Zbyszek Kaczmarek/Reporter
Fot. Zbyszek Kaczmarek/Reporter

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland