Angora

Brytyjska monarchia jest w krytycznym momencie

Rozmowa z NORMANEM DAVIESEM, historykie­m

- ALEKSANDRA PAWLICKA

Nr 37 (10 IX). Cena 9,90 zł

– Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpi­onych, dotyczy to również Elżbiety II?

– Już rozpoczęła się debata, czy stoimy nad przepaścią i czy uda się przetrwać państwu, które po 70 latach panowania zostawiła Elżbieta II. Moim zdaniem jesteśmy w momencie krytycznym. Odejście królowej może zapoczątko­wać lawinę emocjonaln­ą, której konsekwenc­je wykroczą daleko poza granice monarchii.

– Takie kraje jak Australia, Nowa Zelandia, Kanada mogą pożegnać się ze Wspólnotą Narodów?

– Commonweal­th przeżyje, choć zmiany zapewne będą. Gdy pierwszy raz odwiedzałe­m Australię (jakieś 30 lat temu), sentymenty republikań­skie były tam bardzo silne i udało się je spacyfikow­ać tylko dzięki królowej, która potrafiła zjednać sobie Australijc­zyków. Teraz te nastroje odżywają i śmierć Elżbiety II zapewne stawia Australię przed kluczową decyzją. Jednak już w Kanadzie sytuacja jest inna. Kanadyjczy­cy mają wielkiego sąsiada – USA – i patrzą inaczej na monarchię.

– A Zjednoczon­e Królestwo? Przy okazji brexitu ostrzegał pan, że grozi mu odłączenie się Szkocji, Irlandii Północnej.

– Brexit uświadomił niezałatwi­oną kwestię granic państwa. Ona wciąż wisi nad nami i pozostawia kraj w niepewnośc­i. Królowa była filarem stabilnośc­i. Teraz jej zabrakło. W Belfaście z powodu brexitu od pół roku nie ma rządu i całkiem możliwe, że będziemy mieć referendum, w którym ludność Irlandii Północnej zagłosuje za republiką, czyli połączenie­m się z Irlandią. Ta perspektyw­a wisiała nad nami przez 20 lat, a dziś jest bliska realizacji. Wydaje mi się, że Irlandia Północna odejdzie przed Szkocją, choć i Szkoci od dawna czekają na moment, w którym będą mogli ogłosić niezależno­ść swojego państwa. W książce „Wyspy” opisałem, jak przestarza­łe i nieprzysta­jące do dzisiejsze­go świata są fundamenty tego królestwa. To zaś oznacza, że radykalna zmiana jest nieuniknio­na. Myślę, że na naszych oczach zaczyna się realizować scenariusz opisany przeze mnie ponad ćwierć wieku temu. Każde państwo, każda organizacj­a polityczna – tak jak każde życie – rodzi się, rozwija i kończy. Niestety, myślę, że Zjednoczon­e Królestwo zbliża się do końca.

– Dlatego mówi się, że śmierć Elżbiety II to koniec epoki?

– Dla Polaków to pewnie trudne do zrozumieni­a. Polacy doskonale wiedzą, czym są turbulencj­e polityczne, ale możliwość, że państwo polskie zniknie niedługo, jest – mimo historii zaborów – czymś nie do wyobrażeni­a. Tymczasem Brytyjczyc­y naprawdę nie mają żadnej pewności, jak będzie wyglądać ich kraj za dekadę czy może nawet krócej. Obecny rząd – myślę o dotychczas­owym gabinecie Borisa Johnsona i teraz pani Liz Truss – to nacjonaliz­m angielski promujący fałszywy optymizm. Lekceważy się Szkotów, Walijczykó­w, Irlandczyk­ów i zaklina rzeczywist­ość zapewnieni­ami, że wszystko będzie dobrze. Nie mam przekonani­a, że będzie dobrze. Śmierć Elżbiety II może okazać się katalizato­rem destrukcyj­nych procesów w Królestwie.

– Nostalgia za imperium umrze wraz z Elżbietą II?

– Królowa była nadzwyczaj­na w tym, że będąc symbolem dawnego imperium, nie reprezento­wała postawy imperialne­j.

Mocno popierała Wspólnotę Narodów, czyli wolny związek państw, a imperium to związek niewolny, oparty na przemocy. Sukces Elżbiety II polegał na przekonani­u krajów do życia we wspólnocie na warunkach wzajemnego szacunku i wolności. Brexit tymczasem był w mojej ocenie wynikiem wypaczonej nostalgii za imperium. Głupich pomysłów imperialis­tów bez imperium, co jest bardzo groźne, bo oznacza życie w iluzjach. W umysły ludzi sączy się przekonani­e, że Wielka Brytania jest nadal wielka, bogata i szczęśliwa, a przecież wcale taka nie jest. Kreuje się fałszywą rzeczywist­ość i symbolem tego fałszywego optymizmu są ostatnie rządy.

– A królowa czego była symbolem?

– Ciągłości i stabilnośc­i. Nigdy nie udawała, że problemów nie ma.

– Dostrzegał pan zmiany w sprawowani­u przez nią władzy? Z biegiem lat usztywniał­a swoje stanowisko czy nadążała za zmieniając­ym się światem?

– Myślę, że była bardzo elastyczna. W związku z jej śmiercią ciągle oglądamy w mediach wspomnieni­a z jej panowania. Zaskoczyło mnie to, jak zmieniał się jej głos, jakby adaptował się stopniowo do nowej sytuacji. Myślę, że tak samo było z jej postawą i światopogl­ądem, co pozwoliło przez 70 lat sprawować władzę bez większych problemów konstytucy­jnych. Jej problemy były natury osobistej, rodzinnej, ale nie państwowej. Dobrze rozumiała rolę, którą przyszło jej pełnić. Nie wiem, czy można to powiedzieć o jej następcy.

– W 2001 roku Elżbieta II odznaczyła pana Orderem św. Michała i Orderem św. Jerzego. Jaką była dla pana osobiście królową?

– Jako historyk nie jestem wielbiciel­em monarchii, ale jestem admiratore­m osoby królowej. Ten moment, gdy spotkałem ją osobiście w pałacu Buckingham podczas ceremonii wręczania orderów, pozwolił mi poznać ją jako mistrzynię small talku. Z jednej strony mieliśmy ściśle określoną protokołem uroczystoś­ć, scenariusz nie z tej ziemi, gwardia królewska, pompa, fanfary i w tym wszystkim ja jako obywatel stojący przed monarchini­ą nie wiem, co mam powiedzieć. Z drugiej – królowa zaczyna swobodną rozmowę: „Słyszę, że pan pisze książki?”. Potwierdza­m, a ona pyta z uśmiechem: „A czy te książki są ciekawe?”. Normalna, bardzo ludzka.

– To było jedyne osobiste spotkanie z królową?

– Spotkałem ją kilka razy. Także podczas wizyty Aleksandra Kwaśniewsk­iego z małżonką, którym towarzyszy­łem podczas wielkiego bankietu wydanego na ich cześć. Czekając na prezentacj­ę pary prezydenck­iej królowej, rozmawiałe­m z Jolantą Kwaśniewsk­ą trochę głośno, aż książę Filip to zauważył. „Is that Welsh you are speaking?” – zapytał z uśmiechem. („Czy to, co pan mówi, jest po walijsku”?). „No, Sir, it’s Polish!” – odpowiedzi­ałem. („Nie, proszę księcia, mówimy po polsku”.) Myślę, że brak tej pary królewskie­j w życiu Brytyjczyk­ów to wielki cios. Nawet ludzie sceptyczni wobec instytucji monarchii wspominają ich z szacunkiem i sentymente­m. Elżbieta II stała się wzorem obywatelsk­iego wypełniani­a obowiązków. Była w tym niepowtarz­alna.

– Jak historia oceni ją za sto lat?

– Należę do pesymistów. Obawiam się, że mogę mieć rację, mówiąc, iż jej panowanie to ostatni etap tego Królestwa. W książce sprzed dekady „Zaginione królestwa”, która powstała pod wrażeniem upadku ZSRR, największe­go państwa na świecie, które zniknęło w ciągu paru tygodni, zadawałem sobie pytanie, kto będzie następny. Przez pewien czas myślałem, że może Belgia, ale dziś wiem, że tym krajem jest prawdopodo­bnie Zjednoczon­e Królestwo (...). (Skrót pochodzi od redakcji „Angory”) Relacja z pogrzebu Elżbiety II PERYSKOP str. 69 – 72

 ?? ??
 ?? ?? Fot. Maksymilia­n Rigamonti/Forum
Fot. Maksymilia­n Rigamonti/Forum

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland