„Nie pieprz!”
Do sieci wyciekła treść wiadomości, które ksiądz z Mirkowa pod Wrocławiem pisał do jednej z parafianek. Kobieta pochowała matkę i spóźniała się z przesłaniem księdzu pieniędzy za usługę. „Nie pieprz, że to wina banku” – atakował ją duchowny. Po wybuchu afery kuria ukarała księdza.
Ksiądz parafii pw. św. Brata Alberta Wacław Kuriata odprawił mszę pogrzebową. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie późniejsze wydarzenia. Pani Iwona, która robiła pogrzeb swojej mamie, nie mieszka na stałe w Polsce, dlatego porozumiała się z księdzem, że „co łaska” wpłaci na konto.
– Tu pojawiły się jednak problemy – tłumaczy lokalnej „Gazecie Wyborczej”. – Nie chciałam korzystać z mojego kanadyjskiego konta, bo zapłaciłabym dwa razy więcej. Mieliśmy zresztą tę gotówkę w kopercie. Chciałam otworzyć konto w Polsce, ale przez to, że jestem traktowana jak obcokrajowiec, trzeba było się zmierzyć z biurokracją – mówi.
Kiedy jednak ksiądz nie dostawał pieniędzy na czas, zaczął pisać nienawistne wiadomości. Ich treść szybko pojawiła się w sieci. „Ostatni raz dałem się oszukać. Ludzie uczą człowieka rozumu. Nie pieprz, że to wina banku – to charakterek!!!
Zresztą podobnie było z pogrzebem babci. Jeżeli tak się opiekowałaś mamą, jak załatwiłaś jej pogrzeb – to szczerze współczuję!!! Dobrze, że już się mama nie męczy (...). I pamiętaj, że na oszustwie daleko nie ujedziesz. Kiedyś się na tym przejedziesz!!! Oby jak najprędzej” – brzmi wiadomość podpisana: ks. Wacław.
Dzień po publikacji wiadomości przez panią Iwonę sprawa została dostrzeżona również przez kurię. „Duchownego wezwano na dywanik, gdzie miał wyrazić skruchę” – czytamy. Kuria nie precyzuje jednak, jakie konsekwencje poniósł ksiądz. – Został ukarany jedną z kar, jakie przewiduje Kodeks prawa kanonicznego – powiedział „Gazecie Wyborczej” przedstawiciel kurii.