100 tysięcy złotych nagrody za pomoc w śledztwie
Zbrodni dokonano w listopadzie 2004 roku na stacji benzynowej w Egiertowie. Pomimo publikacji w mediach, długiego śledztwa i zaangażowania w sprawę Archiwum X Pomorskiej Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku do dziś nie ustalono sprawcy zabójstwa 21-letniego Piotra Sikory. Nie pomogła nawet nagroda za wskazanie mordercy.
Piotr Sikora mieszkał z rodzicami w Przywidzu w województwie pomorskim. Rozpoczął właśnie studia na kierunku resocjalizacja w jednej z prywatnych szkół wyższych w Gdańsku. Pracował na stacji paliw PKN Orlen w pobliskim Egiertowie. Jego ojciec ze wspólnikiem prowadzili tę stację na podstawie umowy agencyjnej. Piotrek miał opinię uczynnego i dobrze wychowanego.
2 listopada 2004 roku po godz. 22 w domu Piotrka zadzwonił telefon. Odebrał jego ojciec. Usłyszał zaniepokojony głos kolegi Piotra, który nie mógł się skontaktować z kumplem. Zdenerwowanie udzieliło się też ojcu. Rzeczywiście syn powinien być już w domu – to była żelazna reguła, że po zamknięciu stacji najpierw odwoził klucze do domu. Ojciec natychmiast wsiadł w auto i pojechał na stację. Dochodziła godzina 23. Niedaleko dystrybutorów zobaczył samochód syna. Już przez okno pomieszczenia (drzwi były zamknięte) zobaczył Piotrka leżącego w kałuży krwi. Otworzył drzwi zapasowym kluczem. Śmierć nastąpiła wskutek silnych uderzeń w głowę narzędziem o tępych krawędziach. Najprawdopodobniej był to uchwyt wymiennych kluczy nasadowych. Co dziwne, zabójca nie przeszukiwał pomieszczenia, gdzie w otwartym sejfie leżało około 6 tysięcy złotych. Skradł tylko z kasy szufladkę z pieniędzmi, w której było 1200 zł. Później ową szufladę znaleziono rozbitą w lesie na trasie Egiertowo – Żukowo (niedaleko miejscowości Mokre Łąki). W pobliżu leżał też młotek należący do zabójcy, jednak najprawdopodobniej nie on był narzędziem zbrodni, przynajmniej nie stwierdzono na nim śladów krwi.
Śledztwo już po kilku godzinach dostarczyło istotnych informacji. Wychodząc ze stacji, morderca zatrzasnął drzwi. Dane z kasy fiskalnej wskazywały, że o 20.05 wystawiono fakturę na paliwo, z kolei o 20.12 – paragon na wodę mineralną za 1,80 zł. Odnaleziono osobę, która kupowała to paliwo. Kobieta zeznała, że widziała na terenie stacji biały samochód kombi z podniesioną maską, przy którym kręcił się młody mężczyzna. Przez moment rozmawiał przez telefon komórkowy. Piotr chyba go znał, bo gdy na stację podjechał jakiś podróżny i zapytał o dojazd do miejscowości Roztoki, odesłał pytającego do kierowcy białego samochodu. Kobieta twierdziła też, że mężczyzna z białego kombi unikał jej wzroku.
Te informacje potwierdził i znacznie poszerzył inny świadek. Określił markę samochodu jako Volkswagen Golf o numerze rejestracyjnym zaczynającym się od liter GKS. Wskazywałby on na pojazd z Kościerzyny bądź z tego powiatu. Dzięki zeznaniom świadków udało się stworzyć portret pamięciowy mężczyzny, który mógł być sprawcą zbrodni.
Wiele wskazuje więc na to, że gdy Piotr zamknął już stację, kierowca białego golfa zapukał do okienka, prosząc o wodę mineralną. Kiedy otworzył, został zaatakowany z zaskoczenia. To tragiczne zdarzenie prawdopodobnie nie miałoby miejsca, gdyby przestrzegane były procedury obowiązujące na stacjach Orlenu – ze względów bezpieczeństwa zabraniały one pracy tylko jednej osobie. Ale tego dnia wspólnik Piotra musiał ok. 18 pojechać do Kościerzyny w pilnej sprawie rodzinnej.
Na trop zabójcy nie udało się wpaść do dziś. W 2004 roku PKN Orlen ustanowił nagrodę – 100 tysięcy zł dla osoby, która wskaże mordercę.