Żadnego deszczu!
Lady Gaga ponownie na topie. Sporo mówiło się o jej tournée zatytułowanym „The Chromatica Ball”. ANGORA nie pozostała w tyle. Informowałem o koncertach piosenkarki, jak tylko jej trasa się rozpoczęła. Teraz głośno jest o niej z uwagi na warunki, w jakich odbył się ostatni występ.
„Lady Gaga we łzach” – komunikowały media po koncercie. Zanim artystka zdążyła przedstawić publiczności wszystkie utwory, zaczęło padać i grzmieć. Widząc, co się dzieje, piosenkarka zalała się łzami. „Myślicie, że wszystko potrafię, ale to mnie za bardzo martwi” – powiedziała widzom. – „Kocham was! Kiedy napisałam słowa: «Wolę być sucha, ale przynajmniej żywa» (fragment tekstu piosenki «Rain On Me» – przyp. red.), chciałam dać znać, że teraz zależy mi na życiu. Przepraszam, że nie możemy kontynuować, ale nie chcę wystawić waszego i naszego życia na niebezpieczeństwo. Dziękuję, że przyszliście. Jedźcie bezpiecznie do domu. Niech Bóg was błogosławi!”.
Przerwany występ odbył się 17 września w Miami Gardens (amerykański stan Floryda) na tamtejszym stadionie Hard Rock. Warunki atmosferyczne sprawiły, że piosenkarce puściły nerwy. Na początku koncertu była jeszcze opanowana. „Nie martwcie się. Spróbujemy odgonić deszcz” – zapewniła publiczność przed zaśpiewaniem piosenki „Edge Of Glory”. Później pogoda się pogorszyła. „Nie mogliśmy dokończyć występu, bo nawet kiedy deszcz prawie przestał padać, to pioruny biły bardzo blisko” – mówiła po koncercie. – „Zawsze próbowałam stwarzać pozory złowrogiej suki, ale chcę też być odpowiedzialna i kochająca. Nie zniosłabym, gdyby coś stało się któremuś z widzów, członkowi mojej ekipy lub jednemu z towarzyszących mi tancerzy”.
To nie pierwszy raz, kiedy pogoda utrudnia realizację koncertów. Zwłaszcza od kiedy odbywają się one pod gołym niebem. A takich jest coraz więcej, bo topowe gwiazdy mają wielu fanów, więc trzeba wyjść do parków lub na stadiony, żeby wszystkich pomieścić. Już w latach 60. ubiegłego wieku nie brakowało muzycznych imprez z topowymi artystami na świeżym powietrzu. Kilka z nich odbyło się w nowojorskim Parku Centralnym. „A Happening In Central Park” to album dokumentujący występ Barbry Streisand, który odbył się tam w 1967 roku. Obejrzało go 125 tys. fanów piosenkarki.
Opady zawsze były plagą imprez na otwartej przestrzeni. Nie ominęły nawet legendarnego festiwalu Woodstock, który odbył się w dniach 15 – 18 sierpnia 1969 roku. Wtedy też parę razy lało, jednak mało kto narzekał. Zarówno wykonawcy, jak i odbiorcy zahipnotyzowani byli muzyką. Może niektórzy przy okazji szybowali w powietrzu po czymś innym (były to przecież czasy rozmaitych substancji halucynogennych), ale muzyka królowała. Przez deszcz atmosfera była nawet gorętsza, bo artyści więcej z siebie dawali, żeby podnieść na duchu zmoczonych do suchej nitki widzów. A było ich na fermie w okolicy miasteczka Bethel, gdzie festiwal Woodstock się odbył, blisko 400 tys. Melomani na pewno znają okrzyki: „No rain, no rain...!” („Żadnego deszczu, żadnego deszczu...!”), którymi publiczność próbowała odgonić chmury. Słychać je na płytach z koncertową muzyką z tej historycznej imprezy i na filmowym dokumencie o Woodstock w reżyserii Michaela Wadleigha, nagrodzonym w 1971 roku Oscarem.
Wypadki porażeń na estradzie nie są na porządku dziennym, ale się zdarzają. Nawet topowym artystom, nad którymi czuwają profesjonalnie wyposażone i doświadczone ekipy. Jednym z muzyków, których na scenie złapał prąd, jest Keith Richards, gitarzysta The Rolling Stones, zarazem współkompozytor większości przebojów tego zespołu. Stało się to 3 grudnia 1965 roku, kiedy Stonesi grali przed 5 tys. fanów w kalifornijskim Sacramento. Richards doznał szoku i zemdlał, po tym jak zawadził gitarą o mikrofonowy statyw. Wprawdzie z pomocą lekarzy doszedł do siebie, ale miał po wypadku poparzenia. Prąd nieco mniej groźnie popieścił w 1970 roku George’a Harrisona, kiedy Beatlesi kręcili dokumentalny film „Let It Be”. Sześć lat później porażony został również Ace Frehley z grupy KISS.
Od tamtych czasów zaostrzono przepisy bezpieczeństwa podczas masowych imprez, ale o wypadek nietrudno. Zwłaszcza jeśli na estradowy sprzęt leje się woda i wokół szaleje burza. W 2016 roku na festiwalu T-Bois Blues w Luizjanie zginęła kobieta, w której namiot uderzył piorun.
Lady Gaga miała więc rację, kiedy przerwała show z powodu burzy. Na jej trasę „The Chromatica Ball” złożyło się 20 koncertów. Podczas każdego z nich piosenkarka – zarazem aktorka, znana m.in. z filmów „Narodziny gwiazdy” i „Dom Gucci” – prezentowała 22 piosenki. Nie zabrakło wśród nich nagrodzonego Oscarem hitu „Shallow”. Przeważały jednak utwory z albumu „Chromatica” (2020). To jedna z pięciu solowych płyt Lady Gagi. Artystka nagrała też dwa longplaye w duecie z Tonym Bennettem („Cheek to Cheek” i „Love for Sale”).
Za muzyczne osiągnięcia 34 razy kandydowała do Grammy, z czego 13 razy triumfowała. Ostatnio za longplay „Love For Sale”. Natomiast rok temu uhonorowano ją pozłacanym gramofonem za piosenkę „Rain On Me”, którą śpiewa z Arianą Grande.
Na tym utworze kończył się zwykle program koncertu, po czym strzelały sztuczne ognie i po nich był na bis przebój „Hold My Hand”, znany z filmu „Top Gun: Maverick”. Ostatni występ skończył się na siedemnastej piosence („Angel Down”), którą Lady Gaga przerwała z powodu burzy.
Mimo skróconego finału trasa „The Chromatica Ball” okazała się komercyjnym sukcesem. „Billboard” podał, że przychody ze sprzedaży biletów przekroczyły 80 mln dolarów. Występ na Stade de France w Saint-Denis na przedmieściach Paryża, który odbył się 24 lipca, miał w karierze Lady Gagi publiczność najliczniejszą. Podziwiało ją na scenie 76 tys. fanów.
Piosenkarka lubi też śpiewać w kameralnych warunkach. Wiosną, a więc tuż przed stadionową trasą, dała kolejny cykl występów w Las Vegas. Jej spotkania z mniej liczną widownią odbywały się pod nazwami „Enigma” (przeboje artystki prezentowane w typowy dla niej sposób) oraz „Jazz & Piano” (standardy i piosenki w akustycznym wydaniu).