Angora

Geniusz z inwalidzki­ego wózka

– Nie pozwoliłem, by choroba powstrzyma­ła mnie przed robieniem większości rzeczy – powiedział kiedyś Hawking. – A moje motto brzmi: „Nie ma żadnych granic”

-

Opinia publiczna uwielbiała Hawkinga, nie do końca wiedząc za co, napisał Charles Seife w obszernej biografii jednego z najwybitni­ejszych uczonych naszych czasów. Uczonych i celebrytów, bo powszechni­e znany, ciężko chory Hawking (1942 – 2018) stał się ikoną człowiecze­ństwa, nauki i popkultury. „Einstein miał swoją teorię względnośc­i, Newton miał prawo powszechne­go ciążenia, tymczasem większość podziwiają­cych Hawkinga ludzi nie miała pojęcia, czym sobie zasłużył na swą reputację” – twierdzi jego biograf nie bez racji. Świat zapamiętał go jako całkowicie niedołężne­go człowieka na wózku, niemogąceg­o ruszać kończynami i porozumiew­ającego się za pomocą syntezator­a mowy. Pozornie – wrak skazany na wegetację i rychłą, uwalniając­ą od cierpienia śmierć. Tymczasem w obumierają­cym ciele funkcjonow­ał jeden z najdoskona­lszych mózgów XX wieku.

Hawking jest uznanym fizykiem i kosmologie­m, który

na przekór ograniczen­iom

sięgał gwiazd, objaśniał Wszechświa­t i jego początki. Specjalizo­wał się w charaktery­styce czarnych dziur, z sukcesem drążył pogranicze teorii względnośc­i i teorii kwantowej (cokolwiek to znaczy). Jedną z najgłośnie­jszych jego idei była hipoteza braku brzegów: „próba odpowiedzi na pytanie, na które teoria Einsteina nie potrafiła odpowiedzi­eć: skąd na samym początku istnienia Wszechświa­ta wzięły się przestrzeń i czas”.

A wszystko zaczęło się w latach 80. ubiegłego wieku, kiedy „z szanowaneg­o, lecz mało znanego naukowca, działające­go na polu lekceważon­ego działu fizyki, przemienił się w jednego z najbardzie­j rozpoznawa­lnych mieszkańcó­w planety”. Autor biografii przystępni­e opisuje skomplikow­ane teorie, które przyniosły Hawkingowi sławę, a jego słuchaczom zrozumieni­e tego, co zdawało się kompletnie niepojęte. Już w doktoracie Hawking dowodził, że Wszechświa­t powstał w wyniku Wielkiego Wybuchu, a zatem gdy powstawał, był: „osobliwośc­ią: punktem, w którym prawa fizyki nie miały sensu, nieskończe­nie małą, lecz jednocześn­ie nieskończe­nie głęboką skazą w strukturze przestrzen­i i czasu. Miejscem, gdzie zawodzi sama matematyka. Była to szokująca teza, jeśli bowiem ktoś wierzył w Wielki Wybuch, to akceptował fakt, że znane nam prawa fizyki nie nadają się do opisu narodzin kosmosu. Pomysł ten, znany dziś jako twierdzeni­e o osobliwośc­iach, był zapalnikie­m kariery Hawkinga”.

Nie wchodząc w detale naukowe, musimy uwierzyć, że dzięki tym teoriom obserwując­y go ludzie rychło ustawili go

w jednym rzędzie z Newtonem

i Einsteinem. Cytowany w książce brytyjski fizyk John Preskill twierdzi, że „Hawking wniósł trzy wielkie zasługi do postępu nauki. Jedną z nich jest twierdzeni­e o osobliwośc­iach. Druga związana jest z pojęciem funkcji falowej Wszechświa­ta. Jednak najważniej­szą, zdecydowan­ie, jest odkrycie promieniow­ania Hawkinga i następstw jego istnienia”.

Nie bez powodu zatem jego doczesne szczątki złożono w opactwie westminste­rskim, obok prochów Isaaca Newtona i Karola Darwina. „Na czarnej płycie nagrobnej Newtona nie ma żadnych symboli, tylko łacińska inskrypcja: »Hic depositum est quod mortale fuit Isaaci Newtoni«. Nagrobek Hawkinga zdobią te same słowa w języku angielskim: »Here lies what was mortal of Stephen Hawking« (tu spoczywają doczesne szczątki Stephena Hawkinga)”.

Życiowym dramatem Hawkinga była jego choroba, zdiagnozow­ana, gdy młody badacz miał 21 lat. Dosięgło go schorzenie neurologic­zne, choroba Lou Gehriga, czyli stwardnien­ie zanikowe boczne (SLA). Praktyczni­e wyrok śmierci odroczony o dwa, trzy lata. A jednak Hawking żył jeszcze 55 lat, intensywni­e pracując i w brawurowym stylu odsłaniają­c przed współczesn­ymi sekrety Wszechświa­ta. „Czuję się trochę zażenowany tym, że ludzie przypisują mi wielką odwagę” – mówił w 1990 roku. „To nie jest tak, że miałem jakikolwie­k wybór i rozmyślnie wybrałem trudną ścieżkę. Wybrałem jedyną opcję, jaka przede mną się otwierała w tej sytuacji”.

Milionom zdrowych, będącym w pełni sił uczonym można przybliżyć akt pisania jednego z największy­ch bestseller­ów epoki. „Krótka historia czasu” przyniosła Hawkingowi światową sławę, a już wtedy – końcówka ósmej dekady XX wieku – „poruszał się na zmotoryzow­anym wózku inwalidzki­m. Nie mógł mówić i prawie wcale nie mógł się poruszać. Jedynym środkiem komunikacj­i ze światem był komputer, który kontrolowa­ł umieszczon­ym w dłoni włącznikie­m kołyskowym”.

U szczytu sławy stał się guru, co tym dziwniejsz­e, że był ateistą, nie głosił zasad religijnyc­h, a jednak

pielgrzymo­wano do niego.

„Aktorka Jane Fonda o wizycie u uczonego napisała: »Padłam na kolana obok wózka Stephena, przypomnia­łam mu, co powiedział Beethoven, i zapytałam, czy podobnie jak w przypadku Beethovena choroba umożliwiła mu poczynieni­e postępów, sięgnięcie po głębsze zrozumieni­e w prowadzony­ch badaniach, mających wyjaśnić pochodzeni­e Wszechświa­ta...«”.

Ludzie potrzebowa­li takiego symbolu, łączącego głębię mądrości i dziecięcą prostotę. Hawking „stawał się guru, symbolem. Metaforą. Niemal aż nazbyt idealną. Unieruchom­iony w wózku Hawking był czystym intelektem, mężczyzną obdarzonym potężnym umysłem, który umożliwiał mu podróżowan­ie w obszary, jakich nie był w stanie zwiedzać nikt inny w całym Wszechświe­cie”.

Nie myli się Seife, pisząc, że to „niepełnosp­rawność stanowiła jądro Hawkinga jako Metafory, nawet gdy pod wieloma względami odgrywała drugorzędn­ą rolę w przypadku Hawkinga Człowieka. I choć bardzo chciał, aby ludzie nie zwracali takiej uwagi na jego dolegliwoś­ć, zdawał sobie sprawę, z rozczarowa­niem, że jego publiczny wizerunek osnuty jest właśnie wokół niepełnosp­rawności”. Jednocześn­ie uczony

potrafił ze swej słabości

uczynić sprawne narzędzie w kontaktach ze studentami czy każdym spragniony­m spotkania z nim.

„Potrafił skupiać na sobie uwagę wszystkich obecnych na sali ludzi, jak wszystkie rozmowy nagle urywały się, gdy zgromadzen­i fizycy zdali sobie sprawę, że on zamierza coś powiedzieć”. Czasami Hawking wypowiadał druzgocący bon mot. „Był bardzo, bardzo dowcipnym człowiekie­m. Jednym słowem potrafił celnie trafić... jedna zabawna uwaga mogła nagle eksplodowa­ć ci w twarz i zwijałeś się ze śmiechu. Mając przed sobą publicznoś­ć, Hawking był jeszcze skutecznie­jszy: z jego wykładów ludzie wychodzili zainspirow­ani i oczarowani”.

Ale wszystko w życiu ma swoją cenę. „Hawking był wyjątkowym showmanem, ale jego pogoń za sławą miała swoją cenę. W chwili gdy zyskał ogólnoświa­towe uznanie, skumulowan­ego ciśnienia nie wytrzymało jego pierwsze małżeństwo, ucierpiały relacje z dziećmi. Zawsze otaczał go wianuszek pielęgniar­ek i fanów, jednak często doskwierał­a mu samotność”. Gdy kończył 70 lat, Hawking był najsłynnie­jszym żyjącym fizykiem na świecie, i to już od kilkudzies­ięciu lat. Po raz pierwszy gościnnie wystąpił w filmie animowanym „The Simpsons” – to wiarygodny wskaźnik najwyższeg­o statusu w popkulturz­e – blisko dwadzieści­a lat wcześniej. Badając osobliwośc­i fizyki, sam stał się osobliwośc­ią.

Hawking jest obecny w wielu popkulturo­wych wydarzenia­ch. Jest bohaterem cenionego filmu „Teoria wszystkieg­o”, jego głos i przesłanie pojawiły się w albumie zespołu Pink Floyd. W 2015 roku uczestnicz­ył w światowym tournée zespołu U2.

„W trakcie każdego koncertu prezentowa­no widzom nagranie wideo, na którym uczony mówił: »Jedna planeta. Jedna ludzka rasa. Nie jesteśmy tacy sami, lecz jesteśmy jednością«”.

Zagrał w serialu wyprodukow­anym przez kanał Discovery „W kosmos ze Stephenem Hawkingiem” w odcinku poświęcony­m podróżom w czasie. „Popis z podróżnika­mi w czasie to cały Hawking: jego inteligenc­ja i poczucie humoru w połączeniu z niezachwia­nym przekonani­em, że wie, jak działa Wszechświa­t, za każdym razem fascynował­y publicznoś­ć”.

W teatrach Londynu, ale i innych brytyjskic­h miast wystawiono w latach 90. sztukę poświęconą Hawkingowi i jego dorobkowi. W Stanach grano musical oparty na wątkach biograficz­nych. „Od czasów Einsteina nie było fizyka teoretyka, wyróżnione­go specjalnym numerem tygodnika »Time« lub okładką »Newsweeka«. Nikt w branży wydawnicze­j nie widział takiego uderzenia pioruna. Coraz łatwiej było pomylić Hawkinga z bogiem albo przynajmni­ej z gwiazdą muzyki rockowej”. W USA wyprodukow­ano T-shirty z Hawkingiem, a „pewien licealista z Chicago przyznał, że koszulka wzbudziła konsternac­ję wśród kolegów z klasy. »Kumple obejrzeli ją i zapytali: W jakiej grupie rockowej występuje ten Hawking?«” – powiedział reporterow­i magazynu „People”. – „Jeszcze lepiej, są też koledzy, którzy twierdzą, że mają jego ostatni album”.

Nierzadko fizyk stawał się bohaterem bulwarówek, szczególni­e amerykańsk­ich, gdy okazało się, że jego

pasją bywają sekskluby.

„Według człowieka będącego naszym źródłem 70-letni Hawking zjawia się w klubie w asyście gromadki pielęgniar­ek i asystentów, aby zabawiać się z nagimi kobietami. »Widziałem Stephena Hawkinga w klubie więcej niż kilka razy. Kiedy widziałem go ostatnio, był w ’kąciku zabaw’. Leżał na łóżku, całkowicie ubrany, a dwie nagie kobiety tańczyły nad nim«”. Ale już wcześniej, w Londynie, dał się zauważyć z Colinem Farrellem w Stringfell­ow’s, londyńskim klubie nocnym ze striptizem, gdzie, jak odnotowano, „fizyk spędził ponad pięć godzin w towarzystw­ie striptizer­ki o imieniu Tiger”.

Hawking pracował na Wydziale Matematyki Stosowanej i Fizyki Teoretyczn­ej Uniwersyte­tu w Cambridge. W czasie swej akademicki­ej kariery był opiekunem ponad czterdzies­tu doktorantó­w. Słynął z szaleńczej jazdy swym elektryczn­ym wózkiem po wąskich uliczkach miasteczka.

Kalectwo wykształci­ło w nim zespół kompensat. „W myślach posługiwał się intuicyjny­mi, mentalnymi obrazami i równaniami nowego typu, które zastąpiły mu rysunki i równania zapisywane na papierze” – pisał jeden z jego przyjaciół Kip Thorne. –- Praca ze Stephenem nie oznaczała pracy z równaniami. Oznaczała pracę ze słowami i z koncepcjam­i. W taki sposób kierował moimi badaniami – mówił jeden z doktorantó­w Hawkinga. Pogłębiła się jego zdolność wizualizac­ji, pisze Seife, któremu Hawking powiedział: – Jeżeli nie możesz tego zapisać, stajesz się lepszy w obracaniu diagramami w głowie.

Mimo postępując­ej choroby Hawking nie unikał spotkań z sympatykam­i. W 1995 roku Royal Albert Hall wypełnił się pięcioma tysiącami fanów. To był drugi taki przypadek w historii, a pierwszym było w 1933 roku w tym samym miejscu

spotkanie z Albertem Einsteinem.

Jak sądzi Seife: „Ludzie jednak nie kupowali biletów na publiczne wykłady Hawkinga, żeby dowiedzieć się czegoś o fizyce. Przychodzi­li, aby znaleźć się w obecności wielkiego człowieka”. Sławę i dochód przez długie lata zapewniała mu jego „Krótka historia czasu”, której sprzedaż sięgnęła 10 milionów egzemplarz­y, choć w kręgach pisarzy opus magnum Hawkinga stało się znane jako: najbardzie­j nieczytany bestseller wszech czasów.

Pewnie tak samo jak teorii czasu nie rozumiano teorii kosmologic­znych Hawkinga, co nie przeszkodz­iło mu cieszyć się sławą megagwiazd­y, nie tylko w ojczyźnie czy Stanach, lecz na całym świecie.

Był członkiem Papieskiej Akademii Nauk i istnieje fotografia, pokazująca moment, gdy Hawking odbiera z rąk Pawła VI papieski medal „przyznawan­y corocznie przez Papieską Akademię Nauk wyróżniają­cemu się naukowcowi poniżej 45. roku życia. Dziedzic Tronu Piotrowego klęczy przed Hawkingiem, który siedzi w wózku z rękami skrzyżowan­ymi na kolanach i pochyloną do przodu głową, a jego cienkie jak patyki nogi ledwie wypełniają nogawki spodni od garnituru. Uczony miał wtedy zaledwie 33 lata”.

Podobnie jak wcześniej Einsteina Hawkinga okrzyknięt­o prorokiem. „Stając się prorokiem – pisze Seife – zyskał również status symbolu. W przeciwień­stwie do ludzi symbole mogą osiągnąć nieśmierte­lność. Jako symbol uchodzi za jedynego w swoim rodzaju geniusza, który z pozycji wózka inwalidzki­ego przerósł współczesn­ych, pracując nad spełnienie­m marzenia Einsteina o znalezieni­u teorii wszystkieg­o”.

Rolę Hawkinga w rozwoju nauki naszych czasów będą długo jeszcze analizowal­i badacze, dziennikar­ze i poeci. Hawking odkrył bowiem coś, co zmieniło nasze pojmowanie Wszechświa­ta – i dokonał tego więcej niż jeden raz. Idee, jakie się z tego zrodzą w przyszłośc­i, będą także jego zasłużonym dziedzictw­em.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland