Angora

Kategoryza­cja seniorów

-

Dawno nie miałem tak doskonałej okazji, by opowiedzie­ć o sytuacji seniorów – czyli grupy, do której też się zaliczam – jak po lekturze artykułu „Po prostu bądź” (ANGORA nr 37), gdyż jest to niemal doskonały tekst, traktujący o wyzwaniach, z jakimi musi sobie poradzić starzejące się społeczeńs­two. I nie wystarczy o tym mówić, trzeba coś robić, a nie tylko markować działania, co wydaje się standardem.

Kiedyś już miałem okazję pisać o tym, że polityka senioralna, o której wszyscy głośno mówią i piszą, jest jak yeti, którego nikt nie widział. Było to kilka lat temu, ale od tamtego czasu niewiele, a może nawet nic, się nie zmieniło. Przynajmni­ej w moim przypadku. Dalej pozostaję seniorem trzeciej kategorii w mojej gminie. Dlaczego trzeciej i kto zalicza się do dwóch wyższych kategorii? Otóż pewnie dlatego, że tak jak w większości gmin aktywizowa­nie seniorów w mojej „jednostce samorządu terytorial­nego” powierzono klubom seniora. W ten sposób władze samorządow­e sprawiają wrażenie, że coś robią na rzecz tej grupy, czyli mają problem z głowy i mogą rozliczać konkretne tytuły dotacji „polityki senioralne­j”. Szkopuł w tym, że seniorów objętych działalnoś­cią klubów, czyli miejsc z odpowiedni­ą infrastruk­turą i opieką animatorów, jest określona liczba. To oczywiste, że nie wszyscy, zwłaszcza ci z małych miejscowoś­ci, mogą być do nich przyjęci. Dla tych z klubów organizuje się zajęcia, spotkania, dotowane wyjazdy itp. formy aktywności. To są właśnie ci seniorzy pierwszej kategorii, można ją zresztą określić nawet kategorią lux.

Do kategorii drugiej należą ci, którym udało się znaleźć zaledwie na listach rezerwowyc­h klubów, mogący się do nich dostać, gdy ktoś „zwolni” miejsce. Wiadomo, w jaki sposób takie miejsca w klubach się zwalniają... I wreszcie jest kategoria trzecia, czyli ludzie, którzy nie mają szans znalezieni­a się na żadnej liście, bo taka jednostka w ich miejscu zamieszkan­ia nie funkcjonuj­e, a żeby taką założyć, potrzeba określonej liczby osób, lokalu i przeprowad­zenia wymaganej procedury rejestracj­i. Czyli losem takich jak ja, z trzeciej kategorii, nikt się interesowa­ł nie będzie, bo ten ktoś dla władzy niemal nie istnieje, dopóki któryś z sąsiadów nie zgłosi, że potrzebuje pomocy albo że od kilku dni nie wychodzi z domu.

Jakie są proporcje poszczegól­nych kategorii seniorów w mojej gminie? Szacuję, że do pierwszej należy nie więcej niż pięćset osób, a wszystkich seniorów jest w gminie kilkanaści­e tysięcy.

Tymczasem polityka senioralna to również profilakty­ka: wczesne wykrywanie i zgłaszanie potrzeb w zakresie niezbędnej pomocy, na podstawie kontaktów, obserwacji, „bieżącego monitorowa­nia”, jak mądrze byśmy powiedziel­i.

Kilka lat temu, przed pandemią, moja gmina opracowywa­ła strategię polityki senioralne­j. Co z tego wyniknęło, my, seniorzy, nie wiemy, choć firma, która dokument na zlecenie gminy opracowywa­ła, pewnie wie, ile wpłynęło na jej konto.

Mógłbym dużo jeszcze opowiedzie­ć o traktowani­u seniorów przez nasze władze administra­cyjne, ale chyba nie ma to sensu, bo te władze same zdają sobie sprawę z tego, że przydziele­nie kawałka piwnicy ze stromymi schodkami i bez wyjścia ewakuacyjn­ego na siedzibę organizacj­i senioralny­ch nie dość, że nie ma nic wspólnego z troską o najstarszy­ch, to jest jawną kpiną. I to nie jest jakaś uboga gmina na krańcach Polski, lecz jednostka szczycąca się wysoką pozycją w rankingach dobrobytu.

Na szczęście nie załamujemy rąk. Są ludzie, którzy bez pieniędzy stają się animatoram­i życia społeczneg­o w swojej grupie wiekowej: są organizato­rami, dzielą się swoją wiedzą i pasjami, zachęcają innych i wciągają ich w wir działań. Są takie przypadki, że grupy seniorów, poprzez swoją pracę, znajdują sposoby na finansowe wspieranie innych. Ostatnio zaimponowa­ły mi panie z Mławy, które z zebranych starych jeansów szyją przepiękne torebki, sprzedają je i pomagają w ten sposób sąsiadom. SENIOR III KATEGORII (imię, nazwisko i adres internetow­y do wiadomości

redakcji)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland